Marek Wawrzynowski: Szykuje się kolejna reforma Ekstraklasy. To już bardziej straszne niż śmieszne (felieton)

Działacze zapowiadają kolejną reformę ligi. Zmieniamy format rozgrywek średnio częściej niż co dwa sezony. Niech ktoś w końcu zatrzyma tę karuzelę śmiechu.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Na zdjęciu od lewej: Robert Gumny i Paweł Wszołek PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu od lewej: Robert Gumny i Paweł Wszołek
Najkrótszy kawał świata: Siedzą sobie polscy działacze piłkarscy, myślą i w końcu któryś mówi: "Zróbmy reformę Ekstraklasy".

Boki zrywać. Jak dowiadujemy się z portalu Sport.pl, PZPN naciska na reformę PKO Ekstraklasy. Teraz miałaby ona liczyć 18 zespołów. Co to zmieni? Nie wiadomo. Ale zróbmy "reformę". Piszę w cudzysłowie, bo przecież reforma w zamyśle ma coś poprawić. A czy kolejna zmiana liczby drużyn w lidze coś poprawia? Czy raczej jest to zmiana dla zmiany?
Oczywiście kolejni reformatorzy zmieniając liczbę drużyn tłumaczą, wyjaśniają, że to albo uatrakcyjnienie rozgrywek, albo powrót do normalności. Trudno już nadążyć z czytaniem wszystkich tych rozsądnych argumentów.

ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Maciej Szczęsny: Nie będzie łatwo, ale nie ma co rzucać się ze skały
Prześledźmy jak to wyglądało od 1998 roku 1998/99 - zmniejszenie ligi z 18 do 16 drużyn 2000/01 - wprowadzenie barażu dla 14. Zespołu ligi 2001/02 - podział rozgrywek na grupy A i B oraz mistrzowską i spadkową 2002/03 - powrót do klasycznej ligi 16-zespołowej, ale dwie drużyny spadają a 3 grają baraż… 2003/04 - liga 14-zespołowa, 2 drużyny spadają, jedna gra baraż 2004/05 - jedna drużyna spada, jedna gra baraż 2005/06 - liga 16-zespołowa, jedna spada, jedna gra baraż 2006/07 - dwie drużyny spadają (2 karnie zdegradowane) 2013/14 - podział po sezonie zasadniczym na grupy mistrzowską i spadkową plus podział punktów w fazie finałowej 2017/18 - likwidacja podziału punktów w fazie finałowej 2019/20 - spadają trzy drużyny 2021/22 - powrót do ligi 18-zespołowej

Co dalej? Trudno powiedzieć, ale bazując na doświadczeniu można przewidzieć ze sporym prawdopodobieństwem, że znajdzie się kolejny wielki reformator, który przeprowadzi kolejną wielką reformę, która pozwoli mu zaistnieć w zbiorowej świadomości. W końcu formuła rozgrywek jest zmieniana średnio częściej niż co dwa sezony. Ktoś kiedyś powiedział: "Nie ma nic łatwiejszego niż rzucanie palenia, rzucałem już 100 razy". Otóż jest coś łatwiejszego, to "reformowanie" Ekstraklasy.

W poważniejszych piłkarskich krajach każdy już zorientował się, o co w tym wszystkim chodzi. Jedyna słuszna reforma to poprawa jakości trenerów, piłkarzy. A więc edukacja, szkolenie. Tak, by za 10 lat polski trener liczył się w Europie, żeby był regularny dopływ klasowych młodych zawodników do klubów ligowych a kluby z najlepszych ligi zachodnich sięgały chętniej po polskiego piłkarza. Żeby był on lepiej wyszkolony technicznie, lepiej czytał grę, dostosowywał się do światowych trendów.

Do tego musi dojść mądrzejsze zarządzanie klubami, lepszy skauting i tak dalej. Bez tego nie będzie postępu, a przecież jest to proste choć wymaga wielkiego nakładu pracy.

ZOBACZ: Wielkie kluby nie chcą polskich piłkarzy

Ale czy to dotrze do kibicowskiej społeczności? Czy zrobienie czegoś, co ma przynieść efekty za wiele lat odniesie zamierzony efekt PR-owy? Czy pozwoli zaistnieć wielkiemu reformatorowi jako zbawicielowi futbolu tu i teraz? Pewnie, że nie. Lepiej zmienić przepis. Nic to nie kosztuje.

ZOBACZ Dlaczego Polacy nie chodzą na mecze

Rzucamy kibicom ochłap i niech się zabijają. Jak jest 16 drużyn, zróbmy 18, jak będzie 18, zróbmy 16, podział punktów, bez podziału punktów. Nie ma bardziej zastępczej dyskusji w polskiej piłce nożnej, niż kolejna "reforma Ekstraklasy". A tymczasem nasza liga szoruje po dnie. W kolejnym rankingu UEFA będziemy na 32, miejscu.

Jesteśmy jednym z największych krajów w Europie, mamy wysoki jak na tę cześć kontynentu kontrakt telewizyjny, jesteśmy w dwudziestce krajów na świecie posiadających najwięcej zarejestrowanych zawodników w różnych rozgrywkach. Wszystko, by liczyć się w futbolu. Tymczasem za nami są już tylko małe i malutkie kraje, kompletnie nieliczące się w piłce, Liechtenstein, Armenia, Litwa, Luksemburg i tak dalej. Niżej spaść się po prostu nie da. To już nie problem, to wstyd.

ZOBACZ inne teksty autora

Jaki jest największy problem polskiej piłki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×