Christian Eriksen był jednym z najbardziej łakomych kąsków na rynku transferowym. Piłkarz kosztował grosze w porównaniu do swoich umiejętności (około 20 milionów euro). Wszystko z uwagi na fakt, że jego kontrakt z Tottenhamem Hotspur wygasał wraz z końcem sezonu.
- Przez wygasający kontrakt czułem się jak czarna owca. Czytałem, że stałem się niepożądaną osobą w szatni, bo psułem atmosferę przez to, że przyznałem, że chcę odejść - podkreśla Christian Eriksen w rozmowie z "BBC".
27-latek nie mógł narzekać na brak ciekawych ofert. O pozyskaniu Eriksena myślały największe kluby na świecie: Juventus Turyn, Manchester United, Inter Mediolan, Bayern Monachium czy Real Madryt.
ZOBACZ WIDEO: Transfery. Borussia Dortmund największym wygranym. "Jedynie klauzula odejścia Haalanda może niepokoić"
- Oczywiście pozostanie w Tottenhamie również byłoby jakimś wyjściem. Chciałem natomiast spróbować czegoś nowego, w nowym kraju. Kiedy Inter przyszedł z ofertą, to nie był to trudny wybór - podkreśla pomocnik, który potwierdził także, że miał propozycję z Manchesteru United.
- Rozmawialiśmy z Manchesterem United i chcieliśmy usłyszeć, co było możliwe, a co nie było. Pozostanie w Premier League byłoby jednak zbyt łatwym rozwiązaniem - dodaje.
Pomocnik z Danii podpisał w styczniu 4,5-letni kontrakt z Interem Mediolan. Będzie zarabiał około 10 mln euro rocznie. Dla ekipy z San Siro rozegrał już dwa spotkania.
Zobacz także: Michał Probierz: Najłatwiej śmiać się z polskich trenerów, robić z nas debili
Zobacz także: Dawid Janczyk pisał do Polonii Warszawa. Szuka klubu