Pewnego dnia, było to w roku 1999, na skrzyżowaniu w Sao Paulo zatrzymał się elegancki mercedes. Gdy kierowca czekał na zmianę świateł, do auta podeszło dwóch uzbrojonych mężczyzn. Szybko jednak spostrzegli, że za kierownicą siedzi Pele. Przeprosili i sobie poszli. Nie wypada obrabować króla. Rok później podobne zdarzenie spotkało Romario. Słynny napastnik musiał nie tylko oddać telefon, ale i pożegnać się z samochodem. Jego pech polegał na tym, że nie był Pelem.
Kilka dni temu syn legendarnego napastnika przyznał, że stan zdrowia jego ojca pogarsza się. 79-letni król futbolu nie może normalnie chodzić, porusza się przy pomocy balkonika. Co za ironia losu. On, który poruszał się najpiękniej, sunął po murawie, mylił rywali balansem, cudownym dryblingiem.
W futbolu funkcjonuje pewien dogmat, mówiący, iż Pele jest najlepszym piłkarzem w historii futbolu. Oczywiście jest on wielokrotnie podważany, w latach 80., przez kościół Diego Maradony, w ostatniej dekadzie przez kościoły Leo Messiego i Cristiano Ronaldo. Nie ma jednak wątpliwości, że zwolenników dogmatu przybywa wraz z powiększaniem się liczby ludności na świecie. Oczywiście nigdy nie będzie możliwości, by obiektywnie porównać Pelego do współczesnych herosów, to raczej zderzenie mitu ze współczesnością, zderzenie fragmentów najlepszych spotkań, kilku wybranych goli, z piłkarzami, których możemy oglądać i oceniać na co dzień.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski jakiego nie znacie. "Gdy mówił o zmarłym tacie załamywał mu się głos"
Choćby 5 marca 1961 roku na stadionie Maracana grający dla FC Santos Pele minął sześciu piłkarzy Fluminense i strzelił bramkę, którą opowiadano w mediach. Problem w tym, że widzieli ją tylko ludzie zgromadzeni na stadionie, a do legendy wprowadzili dziennikarze prasowi. Przez lata utrzymywano, że była to najwspanialsza bramka, jaką kiedykolwiek strzelił. Transmisje telewizyjne dotarły do Brazylii później. Tymczasem każde zagranie, każdy zwód Messiego czy Cristiano Ronaldo rozprzestrzenia się w zawrotnym tempie po świecie i jest przedmiotem analiz. W tamtym roku, 1961, Pele strzelił 111 bramek w 75 meczach. Ale jak porównać tamte rozgrywki do dzisiejszych?
Bo właśnie porównując dawnych bogów z dzisiejszymi, wiąże się ze zderzeniem zupełnie różnych rzeczywistości piłkarskich. Tym, co łączy tych wszystkich zawodników, jest to, że każdy z nich wyrastał wysoko ponad współczesnych sobie graczy. Każdy z nich miał szybszą nogę, szybciej myślał, podejmował lepsze decyzje, zmieniał oblicze meczu. Ale w jednym Pele przewyższa wszystkich - to on ma na koncie trzy tytuły mistrza świata, to on był liderem drużyny uważanej za największą w historii piłki reprezentacyjnej, tej z 1970 roku.
Oczywiście miała na to wpływ rewolucja technologiczna, właśnie tamten mundial w Meksyku był pierwszym w historii, który widzowie na całym świecie obejrzeli w kolorze.
Pele urodził się w rodzinie napastnika Dondinho, który przelał na syna swoje marzenia o karierze. Sam Dondinho na niższym poziomie strzelał jak na zawołanie, ale w poważnej karierze przeszkodziła mu kontuzja. Jego syn mając lat 15 wyjechał do Santosu i na miejscu od ręki wzbudził sensację. To był nowy świat. Dla chłopca dorastającego w biedzie, grającego kawałkiem zwiniętej gazety prawdziwe boisko otworzyło możliwości, o jakich nie mógł marzyć. Wykorzystał je w pełni. Był na tyle dobry, że już jako 17-latek pojechał na swój pierwszy mundial i został światową sensacją. Gwiazda Pelego błyszczała najjaśniej w idealnym momencie. Kraj przechodził przemianę, z kraju rolniczego stawał się przemysłowym, Pele był idolem na nowe czasy.
Trzeba też przyznać, że zawsze był stuprocentowym profesjonalistą. Alex Bellos, autor książki "Futebol. Brazylijski styl życia" zestawia go - jak zresztą wielu autorów - z Garrinchą: "Od zawsze znał tylko życie piłkarza. Podczas gdy Garrincha oddawał się wszystkim używkom, do jakich miał dostęp, Pele zawsze zachowywał się jak modelowy sportowiec. Prowadził ascetyczny tryb życia, który sam sobie narzucił, koncentrował się na treningu i samodoskonaleniu się. Pele uczył się od innych i z czasem był coraz lepszy, Garrincha był nieedukowalny. Pele miał perfekcyjne ciało atlety, Garrincha wyglądał, jakby nie był w stanie prosto chodzić. Kiedy Garrincha wciąż upychał pieniądze do miski, Pele zastrzegł swoje imię jako znak handlowy, zatrudnił menedżera, inwestował w biznesowe projekty i reklamował produkty - jako jeden z niewielu sportowców w tamtych czasach. W latach 70. przeprowadzono badanie konsumenckie, według którego Pele był drugą najbardziej rozpoznawalną marką w Europie po Coca-Coli". Garrincha należał do narodu, Pele należy do świata.
Co ciekawe, doskonale też wiedział, jak wykorzystać swoją sławę. Ponad 40 lat po zakończeniu kariery był w stanie zarabiać pieniądze porównywalne do najlepszych piłkarzy świata. Jego roczne uposażenie wynosiło ok. 30 milionów dolarów. 30 lat po zakończeniu kariery! Pele stał się bowiem jednym z najbardziej pozytywnych brandów świata. Takim do symbiozy idealnej, który fantastycznie pasuje do nazwy wielkiej korporacji. Choćby wspomnianej Coca-Coli, z którą miał kontrakt reklamowy.
Ale też wiele robił, by stać się kimś w rodzaju ambasadora pokoju. Gdy strzelił swoją tysięczną bramkę w karierze, został otoczony przez grupę dziennikarzy. Spodziewano się czegoś wzruszającego, podziękowań dla rodziny, a Pele wypalił: "Chrońmy dzieci w potrzebie… na miłość boską, Brazylijczycy, nie możemy zapominać o dzieciach". Zamiast poruszenia wzbudziło powszechną wesołość. Ale globalnie zostało odebrane dobrze. Swoją drogą, w karierze łącznie zdobył 1091 bramek.
W grudniu 2018 roku Pele został zapytany przez brazylijskiego dziennikarza, czy Leo Messi jest lepszy od niego. "Jak możesz porównywać człowieka, który dobrze gra głową, strzela gole lewą i prawą nogą do gościa, który umie strzelać tylko lewą nogą, ma tylko jedną umiejętność, nie umie dobrze główkować? Tak nie można! Żeby porównywać jakiegoś piłkarza do mnie, musi on dobrze strzelać i lewą nogą, i prawą, i głową".
Zawsze uważał się za najlepszego i przez te wszystkie lata od zakończenia kariery nie zmienił się w ogóle. Król odda koronę, kiedy sam uzna to za stosowne.
ZOBACZ Messi najbardziej utytułowany, Pele daleko z tyłu
ZOBACZ Brazylijczycy kochają go bardziej niż Pelego - historia Garrinchy