PKO Ekstraklasa. Łukasz Zwoliński nie szuka alibi. "Wróciłem do kraju, trzeba zacząć z górnej półki"
- Nie ma czegoś takiego jak adaptacja, bo wróciłem do kraju. Od razu trzeba zacząć z górnej półki - powiedział Łukasz Zwoliński po debiutanckim meczu w Lechii. Jego zespół pokonał Piasta 1:0, a napastnik wrócił do Polski po półtorej roku w Chorwacji.
- Najważniejsze że wygraliśmy mecz. Nie byłbym zadowolony, gdybyśmy przegrali. Mam nadzieję że jeszcze pomogę tej drużynie. Teraz patrzymy na mecz z Lechem - powiedział piłkarz pozyskany z HNK Gorica.
Zwoliński w Lechii jest równo tydzień. Jak odnalazł się w szatni? - Dobrze, śmiałem się że wróciłem z Chorwacji, a w szatni lecą chorwacko-serbskie piosenki. Chłopaki mówią po Polsku, ale dziwili się, jak zacząłem mówić do nich po chorwacku. Nie ma czegoś takiego jak adaptacja, bo wróciłem do kraju. Od razu trzeba zacząć z górnej półki - stwierdził napastnik.
ZOBACZ WIDEO: Nowy inwestor w Polonii Warszawa? "Ta sytuacja pokazuje, dlaczego wielki biznes nie wchodzi do polskiego futbolu"W pierwszym sezonie w chorwackiej lidze, nowy piłkarz Lechii strzelił aż 14 bramek w 33 meczach. W tym zdobył cztery, m. in. dwie w ostatnich meczach w 2019 roku.
- Miałem takie nieszczęście, że tydzień przed ligą mieliśmy sparing z drużyną z Serbii i odniosłem kontuzję. Później uciekły mi mecze, a mój konkurent na pozycję napastnika strzelił dwie bramki. To było naturalne, że trener wystawiał jego. Pokazałem, że nie chciałem siedzieć na ławce i udało się coś strzelić. Tego roku nie mogę spisywać na straty - podkreślił Łukasz Zwoliński.
W Lechii Gdańsk będzie musiał się zmierzyć z oczekiwaniami. - To bardzo dobre, bo napastnik jest od strzelania bramek. Jestem na to gotowy - stwierdził.
W doliczonym czasie gry debiutanckiego meczu w gdańskim klubie, Łukasz Zwoliński po tym jak leżał na boisku, został ostro zrugany przez Piotra Stokowca.
- Trenerowi chodziło to, żebym wstał bo to była końcówka meczu. Ja byłem spięty, bo nie mogłem złapać powietrza, a on się gorączkowo emocjonował. Po meczu zbiliśmy piątkę i mówił mi, że to była sama końcówka meczu. Bardziej poszło to w kierunku śmiechów niż czegoś poważnego - podsumował Zwoliński.
Czytaj także:
Petteri Forsell wrócił do Polski
Wypowiedzi trenerów po meczu w Gdańsku