Jagiellonia Białystok miała wszystko, by wygrać mecz z Koroną Kielce. Przez niemal cały czas prowadziła grę i napierała na jej bramkę. Oddała aż 31 strzałów, ale w żaden sposób nie potrafiła przełamać obrony oraz pewnie broniącego Marka Kozioła, przez co musiała zaakceptować tylko punkt po bezbramkowym remisie. Tym samym jej czas bez prawidłowo strzelonego gola wzrósł już do 270 minut.
Przed spotkaniem trener Iwajło Petew miał sporo rzeczy do przemyślenia. Musiał dokonać wyboru nowego "młodzieżowca" do podstawowego składu z powodu kontuzji Bartosza Bidy (postawił na Bartłomieja Wdowika, który zagrał na lewej obronie zamiast Bodvara Bodvarssona i ostatecznie wypadł naprawdę nieźle - przyp. red.). Ponadto chciał przekonać kibiców, że porażka 0:3 z Wisłą Kraków na otwarcie rundy wiosennej PKO Ekstraklasy była tylko wypadkiem przy pracy. - Chcemy pokazać inną twarz. (...) Nie możemy grać ze zbyt dużym respektem dla rywala - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej.
I gospodarze zaczęli bardzo ofensywnie. Ustawili się wysoko, zepchnęli rywala do głębokiej defensywy. Już w pierwszych minutach uderzali Bogdan Tiru (głową) oraz Jesus Imaz i Juan Camara (z dystansu), ale brakowało im celności. Goście pozwalali na wiele, co szybko mogło się na nich zemścić. W 11. minucie dośrodkowanie Martina Pospisila z rzutu wolnego wzdłuż piątego metra wykończył Jakov Puljić. Bardzo długa analiza VAR wykazała jednak minimalnego spalonego jednego z atakujących (nawet po powtórkach telewizyjnych trudno wskazać czyjego dokładnie - przyp. red.) i ostatecznie gol został anulowany.
Chorwat debiutował w zespole Jagi. Ustawiony na środku ataku musiał toczyć trudne fizyczne pojedynki z rywalami, z czym miał spore kłopoty. Zauważalne było jednak to, jak piłka go szuka. W efekcie potrafił stworzyć przewagę kolegom lub sam dochodził do sytuacji. Kilka chwil po nieuznanej bramce zdołał spowodować niepewną interwencję u jednego z obrońców, co zmusiło Kozioła do pokazania swoich umiejętności. Jakiś czas później jego próba była blokowana, a dobijający Imaz skiksował. W końcówce pierwszej części uderzył zaś technicznie z narożnika pola karnego, ale piłka przeleciała minimalnie obok słupka. Z kolei w drugiej miał 3 bardzo dobre szanse: najpierw trafił w bramkarza (wcześniej przejął piłkę po fatalnym podaniu jednego z rywali - przyp. red.), później jego strzał głową został wybity sprzed linii bramkowej, a w ostatnim przypadku futbolówkę pewnie złapał bramkarz.
Po przeciwnej stronie boiska swój premierowy występ w barwach Korony zaliczał Petteri Forsell, ale długo wyróżniał się tylko... przeciętymi getrami na łydkach. Ustawiony na pozycji ofensywnego pomocnika był bowiem skutecznie odcinany od podań, a nawet gdy w końcu otrzymał piłkę, to najczęściej ją tracił lub zagrywał bardzo niedokładnie. Później jego pozycja została nieco zmodyfikowana przez trenera Mirosława Smyłę, dzięki czemu znalazł trochę swobody. Udało mu się oddać 2 strzały sprzed pola karnego: w pierwszym przypadku z obroną rzutu wolnego nie miał problemu Dejan Iliev, a w drugim futbolówka przeleciała wysoko nad poprzeczką.
Pierwsza połowa należała zdecydowanie do Jagiellonii. Oprócz Puljicia bliscy otwarcia wyniku byli jeszcze Imaz i Camara (pierwszy jednak ponownie skiksował, a płaski strzał drugiego świetnie odbił Kozioł). Najlepszą okazję na otwarcie wyniku stworzyła sobie jednak Korona, gdy w doliczonym czasie Erik Pacinda strzelał głową po centrze Bojana Cecaricia. Niemniej w tym wypadku Iliew wykazał się fenomenalnym refleksem i przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
W drugiej części obraz gry zmienił się nieznacznie. Nadal to białostoczanie przeważali, choć kielczanie podeszli już nieco wyżej. To powodowało, że nadziewali się na szybkie kontrataki rywala, który jednak nie potrafił ich wykorzystać. Niemniej napór trwał przez kolejne minuty. Do okolic ostatniego kwadransa meczu, w którym sytuacja się nieco wyrównała.
W końcówce Korona poszła trochę odważniej do przodu, oddała kilka strzałów. Grzegorz Szymusik trafił nawet do siatki, ale był na spalonym. Jaga również stworzyła sobie kolejne sytuacje, lecz wciąż coś stawało jej na drodze do otwarcia wyniku: raz była to celność, innym pewnie broniący Kozioł, a czasem po prostu szczęście. To jednak wróciło do niej w jednej z ostatnich akcji, gdy Marcin Cebula minął Iliewa i zagrał wzdłuż bramki, ale piłka przeleciała za . Dzięki temu nie skończyło się totalną katastrofą.
Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 0:0
Składy:
Jagiellonia Białystok: Dejan Iliew - Andrej Kadlec, Bogdan Tiru, Zoran Arsenić, Bartłomiej Wdowik - Taras Romanczuk - Tomas Prikryl (62' Martin Kostal), Martin Pospisil, Jesus Imaz, Juan Camara (67' Maciej Makuszewski) - Jakov Puljić.
Korona Kielce: Marek Kozioł - Mateusz Spychała, Adnan Kovacević, Ivan Marquez, Grzegorz Szymusik - D'Sean Theobalds (62' Jacek Kiełb), Milan Radin - Erik Pacinda (59' Marcin Cebula), Petteri Forsell, Matej Pućko - Bojan Cecarić (75' Michal Papadopulos).
Żółte kartki: Zoran Arsenić - D'Sean Theobalds, Erik Pacinda, Marcin Cebula, Milan Radin, Marek Kozioł.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 7518.
ZOBACZ WIDEO Napoli znalazło optymalne miejsce dla Piotra Zielińskiego? "Cenią go za całokształt, a nie tylko gole i asysty"