Wisła pokonała Koronę po golach Aleksandra Buksy i Jakuba Błaszczykowskiego, dzięki czemu wydostała się ze strefy spadkowej. To jej piąta. wygrana z rzędu - nikt w PKO Ekstraklasie nie ma aktualnie tak długiej serii zwycięstw. Mimo to Artur Skowronek po końcowym gwizdku nie był do końca zadowolony z tego, co zaprezentował jego zespół. I z tego, jak sam przygotował drużynę do gry przeciwko kielczanom.
- Ten mecz był bardzo trudny pod względem taktycznym. Korona bardzo mocno nas zaskoczyła - stwierdził, dodając: - Zmieniła taktykę względem poprzednich meczów i mieliśmy trochę problemów. Mamy jednak świadomą drużynę i po korektach w przerwie druga połowa była pod naszą większą kontrolą. Dlatego uważam, że wygraliśmy zasłużenie.
- Korona nas zaskoczyła tym, że boczni obrońcy grali bardzo wysoko, a skrzydłowi byli upchani w środku, a do tego był Forsell. To spowodowało, że w pięciu byli w naszej linii obrony. Przez to Mak i Kuba musieli grać bardzo nisko. W przerwie zrobiliśmy korektę i te dystanse były dla krótsze, dlatego fazy przejścia z obrony do ataku były dla nas łatwiejsze. To pokazuje, że współpracujemy - wyjaśnił Skowronek.
ZOBACZ WIDEO: Menadżer Kamila Grosickiego zdradza kulisy transferu. Potwierdził, że były dwie inne ciekawe oferty
- Za nami bardzo ciężka orka, żeby w Krakowie zostały bardzo ważne trzy punkty. Wiedzieliśmy, że musimy zostawić serce na boisku. Gratuluję zespołowi, że znów zaczęli od takich cech i później pokazali swoją ogromną jakość - stwierdził trener Wisły.
Wisła kontynuuje zwycięską passę, a seria meczów Korony bez porażki zatrzymała się na czterech. - Nie mam pretensji do zawodników. Szukaliśmy rozwiązań, stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, ale niestety ich nie wykorzystaliśmy - mówi Mirosław Smyła.
- Mieliśmy pomysł na mecz, na przeciwnika, który jest w gazie. Mimo wcześnie straconej bramki staraliśmy się go realizować i wypracowaliśmy kilka sytuacji. Z takim samym zamiarem ruszyliśmy w drugą połowę. Niestety, był faul, rzut wolny i kunszt Kuby Błaszczykowskiego, który pokazał, co potrafi i dlaczego tu jest. To zamknęło mecz - dodaje trener Korony.
Smyła ma jednak żal do zawodników, że pod koniec meczu całkowicie się rozstroili: - Wkradło się do naszej gry trochę "hyde parku". To było takie "każdy sobie rzepkę skrobię". Wisła sobie głęboko odetchnie, my natomiast musimy dalej ciężko pracować, nabrać powietrza i wierzyć w swoje umiejętności.
Czytaj również -> Adam Pietrowski: Przykro mi, że tak wyszło z Wisłą
Zobacz cudownego gola Jakuba Błaszczykowskiego