Wisła przystąpiła do meczu "za sześć punktów" bez kontuzjowanych Łukasza Burligi i Alona Turgemana oraz pauzującego za kartki Kamila Wojtkowskiego. Ich absencja była niewątpliwym osłabieniem drużyny Artura Skowronka, ale to właśnie zastępcy nieobecnych poprowadzili Białą Gwiazdę do piątego z rzędu zwycięstwa: kolejno David Niepsuj, Aleksander Buksa i Michał Mak.
Korona przyjechała na Reymonta 22 po czterech meczach bez straty gola, ale gospodarze szybko zburzyli kielecki mur. W 5. minucie Jakub Błaszczykowski zaprosił na prawym skrzydle do gry Niepsuja, a ten dośrodkował przed bramkę Korony do Buksy. 17-latek, który znalazł się w "11" po raz pierwszy w karierze, zachował się jak stary lis. Zbiegł na bliższy słupek, wyprzedził Ivana Marqueza i szpicem buta tak trącił piłkę, że wpakował ją do siatki.
Niepokonany przez 440 minut Marek Kozioł nie wierzył, że Buksa będzie w stanie oddać strzał z tej pozycji. Gdy nastolatek wyprowadził go z błędu, bramkarzowi Korony pozostało tylko rzucić się na kolana w geście rozpaczy. To drugi wiosenny, a trzeci w ogóle gol juniora w tym sezonie. To wynik godny odnotowania, bo mowa przecież o piłkarzu, który mógłby występować jeszcze w lidze juniorów młodszych (U-17).
ZOBACZ WIDEO #dziejesiesporcie: przewrotka sprzed linii pola karnego. Co za strzał!
Po objęciu prowadzenia Wisła oddała inicjatywę Koronie, zmuszając ją do ataku pozycyjnego. Zrobiła to z premedytacją, bo rywal ma problem z kreowaniem gry w ten sposób. Gospodarze nie ograniczali się jednak do rozbijania akcji gości. Przy każdej okazji próbowali błyskawicznie przedostać się pod pole karne Korony. Kilka razy udało im się wykorzystać dezorganizację rywali, ale realnie bramce Kozioła już nie zagrozili.
Michał Buchalik natomiast był bezrobotny na linii aż do 38. minuty. Zachował jednak koncentrację i w chwili próby obronił płaski strzał Mateusza Spychały z narożnika pola bramkowego. Była to pierwsza godna odnotowania akcja gości, ale o tym, że Spychała znalazł się w sytuacji strzeleckiej, zadecydowała niefortunna interwencja Georgija Żukowa, a nie udana kombinacja jego kolegów.
Warto odnotować, że mimo dużego ciężaru gatunkowego meczu, przynajmniej w pierwszej, z boiska nie leciały iskry. Poza jednym atakiem Jakuba Żubrowskiego na Błaszczykowskiego, spotkanie było wyjątkowo czyste. Jak na starcie drużyn ze strefy spadkowej, piłki w piłce było przy Reymonta 22 niespodziewanie dużo. Zdecydowanie powyżej ligowej średniej.
Drugą połowę Korona mogła zacząć od mocnego uderzenia. Niewidoczny przed przerwą Matej Pucko zatańczył z piłką na linii pola karnego, wyprowadzając w pole Vullneta Bashę, Macieja Sadloka i Rafała Janickiego, ale udany drybling spuentował minimalnie niecelnym strzałem. Na więcej Wisła Koronie nie pozwoliła, a sama przy pierwszej okazji zadała kolejny cios.
W 60. minucie Mak przeprowadził ułański rajd lewym skrzydłem, a gdy mijał Spychałę i miał już wbiec w pole karne, rywal go sfaulował. Do ustawionej niemal na linii bocznej "16" podszedł Błaszczykowski i pokonał Kozioła kapitalnym strzałem w kierunku dalszego rogu. Kapitan Wisły uderzył idealnie, bo nim piłka wylądowała w siatce, odbiła się jeszcze od słupka. Była poza zasięgiem wszystkich w polu karnym.
Gol Błaszczykowskiego spuścił z Korony powietrze. Kielczanie nie potrafili odpowiedzieć Wiśle, a kończyli mecz w osłabieniu po czerwonej kartce (za dwie żółte) Spychały. Zwycięstwo Wisły mogło być okazalsze, ale na kwadrans przed końcem Buksa przegrał pojedynek sam na sam z Koziołem. W 89. minucie natomiast po strzale Sadloka z dystansu golkipera Korony wyręczyła poprzeczka.
Krakowianie wygrali po raz piąty z rzędu - w tej chwili nie ma w lidze drużyny z równie długą zwycięską passą. Mało tego, po raz ostatni tak długą serię wygranych Biała Gwiazda miała w sezonie 2010/11, gdy pod wodzą Roberta Maaskanta maszerowała po swoje ostatnie mistrzostwo Polski.
W przerwie zimowej wiślacy przeszli dużą metamorfozę, bo nie tylko z przegrywających mecz za meczem chłopców do bicia zamienili się w maszynę do wygrywania, ale są też nie do trafienia. Jesienią Biała Gwiazda miała drugą najsłabszą defensywę w lidze (35), a wiosną jest jedynym zespołem PKO Ekstraklasy, który nie stracił jeszcze ani jednego gola.
Zwycięstwo z Koroną pozwoliło Wiśle wydostać się ze strefy spadkowej, a wyniki innych spotkań sprawiły, że Biała Gwiazda ma tylko sześć punktów straty do grupy mistrzowskiej. A już w następnej kolejce krakowianie podejmą zajmującą 8. miejsce Wisłę Płock.
Wisła Kraków - Korona Kielce 2:0 (1:0)
1:0 - Buksa 5'
2:0 - Błaszczykowski 63'
Składy:
Wisła: Michał Buchalik - David Niepsuj, Lukas Klemenz, Rafał Janicki, Maciej Sadlok - Vullnet Basha, Georgij Żukow - Jakub Błaszczykowski, Vukan Savicević (74' Marcin Wasilewski), Michał Mak (65' Lubomir Tupta) - Aleksander Buksa (80' Mateusz Hołownia).
Korona: Marek Kozioł - Mateusz Spychała, Adnan Kovacević, Ivan Marquez, Grzegorz Szymusik - Marcin Cebula (65' Erik Pacinda), Jakub Żubrowski, Milan Radin (75' Jacek Kiełb), Matej Pućko - Bojan Cecarić (67' Michal Papadopulos), Petteri Forsell.
Żółte kartki: Niepsuj, Savicević (Wisła) oraz Radin, Żubrowski, Spychała, Kiełb (Korona).
Czerwona kartka: Spychała /85' za dwie żółte/ (Korona).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 17 354.
Czytaj również -> Marek. Koźmiński: Będę kontynuował pracę związku
Czytaj również -> Kante: Nie myślę o koronie