LaLiga. Real Madryt - Barcelona. Szlagier kulawych

Będący w kryzysie Królewscy podejmują wcale nieimponujących Katalończyków. Transmisja 244. El Clasico dziś od 20.55 w Canal+.

Jan Sikorski
Jan Sikorski
Karim Benzema Getty Images / Angel Martinez / Na zdjęciu: Karim Benzema

Real ociężały, grający bez polotu i pomysłu. Mający za sobą trzy mecze bez wygranej. W takiej sytuacji musi stawić czoła na własnym stadionie Barcelonie. I musi wygrać, żeby ratować sezon. W dwóch ostatnich spotkaniach LaLiga madrytczycy zawiedli. Zremisowali u siebie z Celtą Vigo 2:2 i przegrali na wyjeździe z Levante 1:0. Zrehabilitować mieli się w środku tygodnia w starciu Ligi Mistrzów przeciw Manchesterowi City na Santiago Bernabeu. Wszystko szło dobrze do 78. minuty, kiedy prowadzili 1:0. Potem dali sobie jednak strzelić dwa gole, ulegli Anglikom 1:2 i są bliżej odpadnięcia w Champions League. Na tym samym etapie rozgrywek udział w nich Real zakończył rok temu - po 2:1 i 1:4 z Ajaksem Amsterdam.

Teraz w stolicy Hiszpanii nikt nie chce powtórki z przeszłości. Tym bardziej że i patrząc na sytuację w LaLiga Królewscy mogą przeżywać deja vu. Rok temu podejmowali Barcelonę właśnie po pierwszym spotkaniu z Ajaksem. Przegrali z liderem (0:1), tracąc szanse mistrzostwo.

Rady Ramosa

W tych okolicznościach na znaczeniu nabierają nie tylko umiejętności piłkarskie, co kwestie mentalne. Zdaje sobie z tego sprawę kapitan Realu Sergio Ramos, który w El Clasico wystąpił już 43 razy i pod tym względem nikt nie może się z nim równać.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Piękny gol i wpadka. W Ameryce Południowej nie ma nudy

- Po meczu z Manchesterem City mamy dwa wyjścia: możemy użalać się nad sobą lub zacząć przygotowywać się do starcia z Barceloną. Wybieram tę drugą opcję. Myślami i sercem jestem już przy niedzielnym meczu - napisał 33-letni obrońca w mediach społecznościowych.

Jego zadaniem będzie powstrzymanie ofensywnych zawodników Barcelony.

Nadzieja w Benzemie

Do odniesienia zwycięstwa to nie wystarczy - trzeba będzie jeszcze coś strzelić i tutaj oczy kibiców zwracają się ku Karimowi Benzemie. Francuz z 13 golami jest najlepszym snajperem Realu w LaLiga. Problem w tym że w ostatnich dziewięciu meczach ligowych tylko raz trafił do siatki. A jak podkreślają dziennikarze "Marki", jeśli on nie strzela, nie strzela Real. Czy francuski napastnik przełamie się w niedzielę? Według analityków BETFAN jest 18% szans, że na minimum 2 gole Benzemy. Na korzyść 32-letniego piłkarza nie przemawia jednak najnowsza historia. W El Clasico wystąpił on 21 razy i zdobył tylko sześć bramek. Ostatni raz golkipera Barcelony pokonał jeszcze w sezonie 2016/17.

Sytuacja kadrowa w Realu przed hitem LaLiga jest dość dobra. Na ostatnich treningach brakowało tylko i tak spisującego się poniżej możliwości Edena Hazarda (po urazie ma wrócić do gry za dwa miesiące) oraz Marco Asensio, który pauzuje od początku sezonu z powodu kontuzji kolana.

W El Clasio nie wystąpi również Rodrygo. 19-letni Brazylijczyk ostatnio i tak nie grał w pierwszej drużynie, ale szans na pokazanie się w starciu z Barceloną pozbawił się na własne życzenie. W niedawnym meczu rezerw Realu strzelił gola i zaczął ostentacyjnie cieszyć się przed pokonanym bramkarzem, wymachując rękoma. Dostał za to drugą żółtą kartkę i musiał zejść z boiska. A w Hiszpanii kary ze spotkań drugiego zespołu obowiązują we wszystkich rozgrywkach.

Messi nie musi być numerem jeden

Barcelona swoją grą też nie zachwyca, ale przynajmniej regularnie punktuje i wróciła na pozycję lidera w ligowej tabeli. W tej chwili ma dwa punkty przewagi nad Realem. Czy powiększy przewagę, wjeżdżając na autostradę prowadzącą do mistrzostwa kraju?

Zdaniem analityków BETFAN jest 31% szans na wygraną Barcelony. Za Katalończykami przemawia nie tylko sytuacja w LaLiga, ale i statystyka. Na Santiago Bernabeu wiedzie im się świetnie, wygrali tam trzy ostatnie mecze (1:0 i 3:0 w lidze, 3:0 w Pucharze Króla). A w ostatnich 18 starciach w stolicy Hiszpanii górą byli 11-krotnie, przegrywając tylko cztery razy. Trzy spotkania kończyły się remisami. Bilans bramkowy także jest porażający: 40 do 22 na korzyść Barcelony.

W minionych latach największym katem Realu jest oczywiście Leo Messi – na stadionie Realu strzelił już 15 goli (11 w lidze, dwa w Champions League i dwa w Superpucharze Hiszpanii).

Ale w niedzielę bohaterem może okazać się kto inny. Mowa o Ivanie Rakiticiu, który wyjątkowo upodobał sobie zdobywanie bramek w spotkaniach z Królewskimi. Dokonał tego już cztery razy („Marca” podaje, że skuteczniejszy jest tylko w meczach przeciwko Betisowi, któremu zaaplikował pięć trafień).

Ostatnią bramkę w LaLiga chorwacki pomocnik zdobył niemal dokładnie przed rokiem – 2 marca przeciwko... Realowi. Być może powtórzy wyczyn dziś wieczorem, na przykład za sprawą podania od argentyńskiego gwiazdora? Według analityków BETFAN jest 20% szans na minimum dwie asysty Messiego.

Mecz jak zwykle zelektryzuje kibiców na całym świecie, ale sami Hiszpanie przyznają, że ze względu na dyspozycje obu zespołów - szczególnie Realu - trudno spodziewać się nadzwyczajnych fajerwerków.

Zbliżający się hit najlepiej podsumował Jorge Valdano. - To jest wyścig dwóch kulawych drużyn. Powrót Barcelony na pierwsze miejsce był możliwy tylko dzięki słabości Królewskich - powiedział argentyński mistrz świata z 1986 roku i były piłkarz, trener oraz dyrektor Realu.

BETFAN to legalny polski bukmacher.

Hazard wiążę się z ryzykiem. Gra u nielicencjonowanych podmiotów jest nielegalna.

Artykuł sponsorowany

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×