Obrońca ŁKS-u Łódź miał dużego pecha. W 4. minucie starał się wybić piłkę, ale uczynił to na tyle niefortunnie, że kopnął się kolanem w nos. Po chwili opuścił boisko w towarzystwie sztabu medycznego i nie był w stanie kontynuować gry. Trener Kazimierz Moskal musiał dokonać zmiany. W miejsce Macieja Dąbrowskiego wszedł Jan Sobociński.
Dzięki temu pechowemu zagraniu Dąbrowski zagościł na czołówkach światowych serwisów sportowych. Angielski tabloid "The Sun" jego uraz określił jako "najbardziej niedorzeczną kontuzję w historii piłki nożnej". Sam Dąbrowski do sytuacji podchodzi z dystansem.
- Dziś już podchodzę do całej sytuacji na luzie i sam się z niej śmieję. Zresztą, jeszcze w trakcie meczu w Gdyni, kiedy już zostałem opatrzony przez lekarza i usiadłem na ławce, też nie mogłem powstrzymać śmiechu. Nie mogłem uwierzyć, że sam sobie zrobiłem krzywdę. Na boisku nie było mi jednak wesoło, bo uraz był bolesny - powiedział w rozmowie z "Super Expressem".
Początkowo podejrzewano, że nos Dąbrowskiego jest złamany, ale po badaniach wykluczono tę możliwość. Piłkarzowi ŁKS-u oderwała się jedna z chrząstek. Czuje się dobrze, nie narzeka na ból. Do gry ma być gotowy już w kolejnym meczu.
Czytaj także:
Korupcja w polskiej piłce. Wśród skazanych były reprezentant Polski
Liga Narodów. Holandia czeka na Polskę. "Lewandowski to jest gość!"
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze