Oczywiście musimy zdawać sobie sprawę z tego, że każda decyzja w obecnej sytuacji wywoła kontrowersje. Tyle, że ta, którą podjął zarząd PZPN, jest dla mnie zupełnie niezrozumiała. Związek uznał, że rozgrywki na najwyższych szczeblach będą kontynuowane bez udziału publiczności. Tymczasem jedynym tak naprawdę rozsądnym wyjściem w obecnej sytuacji jest zawieszenie rozgrywek.
Kilka dni temu sam pisałem, że zamknięcie stadionów ma sens. Tyle, że na jeden czy dwa mecze. Ciągnięcie rozgrywek do oporu to tylko szkody. Po pierwsze, ale nie najważniejsze, narazi to kluby na ogromne straty finansowe z powodu utraconych przychodów z dnia meczowego. Dla wielu klubów to będą straty nie do powetowania. Np. taka Wisła Kraków, która jest w tej chwili klubem pospinanym na agrafki, z dnia meczowego czerpie ogromne przychody. I wiele innych klubów, dla których sprzedaż biletów i jedzenia na stadionach to "druga noga".
Po drugie, też bardzo ważne, ale nie najważniejsze, piłka nożna na dłuższą metę bez kibiców nie ma sensu. Oczywiście rozgrywanie meczów raz czy dwa przy pustych trybunach czasem jest konieczne. Sam o tym pisałem kilka dni temu, że stadion piłkarski to wielki przyjaciel koronawirusa. Stłoczeni ludzie, z których z całą pewnością ktoś miał kontakt z kimś kto miał kontakt z zarażonym. To się po prostu musi rozejść. Dlatego trzeba rozegrać mecz bez udziału publiczności. Jeden lub dwa. Zwłaszcza mecz kadry, gdzie na 2 godziny przyjeżdżają ludzie z całej Polski i z zagranicy. A potem wyjeżdżają i wywożą zarazki do swoich miejscowości. Działa to jak bomba wirusowa. Dlatego pierwsze decyzje w pełni pochwalałem. Ale dogrywanie sezonu bez kibiców, gdy do końca mamy jeszcze 11 kolejek, to wypaczenie sensu piłki.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Co bym zrobił? Mamy 7 kolejek rundy finałowej. To 7 kolejek, których nie trzeba rozgrywać. 30 kolejek wystarczy. To zmiana regulaminu w trakcie, ale sytuacja jest wyjątkowa. 7 dodatkowych terminów, które można przeczekać i zdecydować co dalej. A można też dokończyć sezon później i zacząć kolejne rozgrywki z opóźnieniem. Są różne opcje. Rozgrywanie 11 kolejek bez udziału kibiców jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe.
No i w końcu powód numer trzy, być może najważniejszy. Często żyjemy w takim poczuciu, że piłkarzy kłopoty nie dotyczą. Klubowa opieka medyczna jest szybka, sprawna i łatwo sobie ze wszystkim poradzi. Ale już wiemy, że to nie takie proste. Zaraził się piłkarz Juventusu, Daniele Rugani, zawodnik Hannover 96 Timo Hubers, zaraził się Rudy Gobert, koszykarz amerykańskiego Utah Jazz.
Wiele lig już zawiesiło rozgrywki. W ciągu ostatnich kilkunastu godzin np. hiszpańska La Liga postanowiła odczekać 2 tygodnie, a amerykańska MLS została wstrzymana nawet na 30 dni. Czy polscy zawodnicy są odporni na koronawirusa? Czy wiedząc to wszystko, co wiemy dziś, a czego nie wiedzieliśmy wczoraj, mamy prawo narażać zdrowie zawodników i być może życie ich rodzin? Moim zdaniem nie.
Tym bardziej, że związek jednocześnie zawiesił wszelkie rozgrywki od III ligi w dół a także młodzieżowe. Przepraszam, czy zawodnik III ligi ma większe szanse na zarażenie się wirusem niż zawodnik II ligi?
Nie chcę nadmiernie krytykować związku, bo rozumiem, że to sytuacja nowa, niezrozumiała, trudna. W tle gdzieś tam są spore pieniądze, które kluby dostają za rozgrywanie meczów. Po prostu mam wrażenie, że decyzja, która została podjęta, jest daleka od optymalnej. Jest zła i nieodpowiedzialna.
ZOBACZ Koronawirus w świecie sportu - zobacz na żywo co się dzieje