Już kilka dni temu kilku piłkarzy Arsenalu musiało udać się na kwarantannę. Wszystko przez to, że mieli kontakt z zarażonym koronawirusem właścicielem Olympiakosu Pireus, Evangelosem Marinakisem. W czwartek ogłoszono, że wirusa wykryto również u menedżera Kanonierów, Mikela Artety.
To wywołało szok w ekipie Arsenalu. Władze klubu błyskawicznie zastosowały specjalne środki bezpieczeństwa. Zamknięto centrum szkoleniowe, a wszystkich piłkarzy piłkarzy i trenerów oraz pracowników, którzy mieli bliski kontakt z Artetą, skierowano na kwarantannę.
"Spodziewamy się, że będzie to znacząca liczba osób, w tym cały pierwszy zespół i sztab szkoleniowy. Oczekujemy, że osoby, które nie miały bliskiego kontaktu z Artetą, wrócą do pracy w najbliższych dniach. W tym czasie nasze centra treningowe zostaną gruntownie zdezynfekowane" - przekazano w komunikacie.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
- Zdrowie naszych ludzi i ogółu społeczeństwa jest naszym priorytetem i na tym właśnie się skupiamy. Nasze myśli są z Mikelem. On jest rozczarowany, ale nie opuszcza go dobry nastrój. Prowadzimy aktywny dialog ze wszystkimi osobami, aby odpowiednio zarządzać tą sytuacją. Nie możemy doczekać się powrotu do treningów i gry - powiedział dyrektor zarządzający Arsenalu, Vinai Venkatesham.
Najważniejsze dla Arsenalu jest pełne wyleczenie Artety i nie dopuszczenie do kolejnych zarażeń. Klub zamierza współpracować z odpowiednimi organami, by znaleźć odpowiednie rozwiązania. "Oczywiste jest, że nie będziemy mogli rozegrać kilku meczów w zaplanowanych terminach" - dodano w oświadczeniu.