Przeciętna gra, dobra zaliczka - relacja z meczu Legia Warszawa - Olimpi Rustavi

Legia Warszawa pokonała w pierwszym meczu drugiej rundy kwalifikacyjnej Ligi Europejskiej gruziński zespół Olimpi Rustavi 3:0. Dzięki pewnemu zwycięstwu, przed wyjazdem na Kaukaz, podopieczni Jana Urbana wypracowali sobie niezłą zaliczkę, której nie powinni roztrwonić w rewanżu.

Marcin Foltyn
Marcin Foltyn

Po wpadce jaką w środowym spotkaniu z eliminacji Ligi Mistrzów z Levadią Tallin zaliczyła krakowska Wisła, oczy kibiców piłkarskich w Polsce, zwróciły się ku Warszawie, gdzie Legia podejmowała gruziński zespół Olimpi Rustavi. Wicemistrzowie Polski byli w drugiej rundzie rozstawieni, zaś Olimpi uporało się wcześniej z B36 Torshavn z Wysp Owczych, dwukrotnie pokonując rywala 2:0. Tajną bronią Gruzinów, miała być w tym spotkaniu piątka Brazylijczyków, wypożyczonych niedawno z Atletico Paranaense Curitiba. Aż trzech z nich, pojawiło się na Łazienkowskiej w pierwszym składzie.

Legioniści rozpoczęli spotkanie dość niemrawo. W pierwszych minutach gry, na uwagę zasługiwał jedynie niecelny strzał z dystansu Macieja Iwańskiego. Gospodarze dali się kilkakrotnie zaskoczyć, lecz za każdym razem z opresji ratował warszawian świetnie dysponowany Dickson Choto. Gdy sytuacja na murawie została przez zespół Jana Urbana opanowana, Legia zaczęła coraz częściej konstruować akcje zaczepne. Dokładnie kwadrans trzeba było czekać na pierwszy, naprawdę groźny strzał na bramkę Mikheila Alavidze. Sprytny strzał Sebastiana Szałachowskiego, udało się jednak wybić na rzut rożny bramkarzowi gości.

Co nie udało się w 15. minucie, udało się niespełna trzy minuty później. Adrian Paluchowski otrzymał znakomite podanie z głębi pola od Piotra Gizy i pewnie umieścił piłkę w siatce Olimpi w sytuacji sam na sam. Od tego momentu Legii grało się zdecydowanie lepiej. Nie było nerwowości w poczynaniach piłkarzy z "eLką" na koszulce. W ciągu kolejnych dziesięciu minut od strzelenia bramki przez polski zespół, tempo gry zdecydowanie uległo spowolnieniu. W międzyczasie kolejny niecelny strzał z daleka oddał Iwański. Dopiero w 28. minucie, szarpiący od początku spotkania Miroslav Radović przeprowadził akcję skrzydłem, lecz jego mocne dośrodkowanie zostało wyłapane przez bramkarza.

Na Łazienkowskiej wciąż niewiele się działo a atmosferę na trybunach podgrzali jedynie Radović oraz Jonatas, którzy zostali ukarani żółtymi kartkami za ostrą wymianę zdań. Chwilę później z najbliższej odległości nie trafił Szałachowski po świetnej akcji wzdłuż linii końcowej Paluchowskiego. Gruzini po raz pierwszy poważnie zagrozili bramce Jana Muchy w 40. minucie spotkania. Strzał z dystansu jednak pewnie wyłapał słowacki bramkarz. Gospodarze szybko skontrowali, jednak strzał głową Krzysztofa Ostrowskiego został świetnie obroniony przez Alavidze. Do przerwy wynik już nie uległ zmianie, choć warszawianie nie sprawiali dobrego wrażenia, to Gruzini zaprezentowali się wprost koszmarnie.

Druga część gry rozpoczęła się od zmiany w warszawskim zespole. Radovicia zastąpił Maciej Rybus, który już kilka minut po wejściu na boisko został ukarany żółtą kartką. Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Legioniści nadal prezentowali nieskuteczny i ociężały futbol, zaś Gruzini jedynie asystowali. Mimo to, warszawski zespół starał się konstruować akcje ofensywne, brakowało jednak strzału na bramkę. Ciekawiej zrobiło się dopiero w okolicach 65. minuty spotkania. Najpierw Brazylijczyk Aquino niewiele się pomylił a chwilę później grecki arbiter wskazał na "wapno" po faulu Muchy na napastniku Olimpi. Do piłki podszedł wspomniany Aquino, lecz fatalnie przestrzelił.

Po tej sytuacji, w której Gruzini byli bardzo bliscy zdobycia wyrównującej bramki, do gry wzięli się gospodarze. Tomasz Kiełbowicz zdecydował się na płaski strzał z dwudziestu metrów i Alavidze po raz drugi tego wieczoru był zmuszony wyciągać piłkę z siatki. Kiedy kilka minut później na boisku pojawił się ciepło przywitany Marcin Mięciel, gra Legii nabrała jeszcze większego tempa, czego efektem było kolejne trafienie. Tym razem Olimpi pogrążył powracający po ciężkiej kontuzji Szałachowski, który rozgrywał znakomite spotkanie. Popularny "Szałach" dobił strzał z dystansu Ostrowskiego, który trafił w poprzeczkę.

Mimo słabej gry Legii Warszawa, różnica poziomów pomiędzy zespołem wicemistrzów Polski a Gruzinami z Olimpi Rustavi była aż zanadto widoczna. Do Gruzji, Legioniści wybiorą się w dobrych nastrojach, bowiem jedynie kataklizm jest w stanie odebrać im awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Rewanż odbędzie się 23 lipca.


Legia Warszawa - Olimpi Rustavi 3:0 (2:0)
1:0 - Paluchowski 19'
2:0 - Kiełbowicz 71'
3:0 - Szałachowski 82'

Składy:

Legia Warszawa: Mucha - Szala, Choto, Astiz, Kiełbowicz, Radović (46.Rybus), Iwański, Giza, Ostrowski, Szałachowski (83.Borysiuk), Paluchowski (71.Mięciel).

Olimpi Rustavi: Alavidze - Gongadze, Fraga, Maczawariani (84.Lomidze), Gilauri - Seturidze, Czelidze, Dobrovolski, Aquino, Czchetiani (61.Czelidze) - Jonatas Cardoso (84.Sirbiładze).

Żółte kartki: Radović, Rybus, Mucha (Legia) oraz Jonatas, Gilauri, Dobrovolski (Olimpi).

Sędzia: Anastassios Kakos (Grecja).

Widzów: 4700.

Najlepszy zawodnik Legii: Sebastian Szałachowski.

Najlepszy zawodnik Olimpi: Jonatas Cardoso.

Najlepszy zawodnik meczu: Sebastian Szałachowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×