Spółka PL.2012 zajmuje się przygotowaniami do Mistrzostw Europy w 2012 roku, które odbędą się na boiskach w Polsce i Ukrainie. Członkowie jej zarządu w czasie kryzysu otrzymują olbrzymie premie. Dokładnie po 110 846 złotych na rękę, płatne w dwóch transzach (31 marca i 18 maja).
Tą bulwersującą sprawę ujawnił poseł Tomasz Garbowski, który kilkakrotnie próbował uzyskać wyjaśnienia od ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. - Z pierwszą interpelacją wystąpiłem w lutym. W kwietniu otrzymałem ogólną odpowiedź, że zarząd dostał premie "za postęp". Wysłałem kolejne pismo i w środę otrzymałem z ministerstwa odpowiedź, w której wymieniono już kwoty. Początkowo myślałem, że członkowie zarządu dostali po 10 tysięcy złotych, ale okazało się, że każdy z nich otrzymał na czysto z budżetu państwa ponad 110 tysięcy - mówił parlamentarzysta.
W środę kwestia olbrzymich premii dla spółki zajmującej się przygotowaniami do imprezy piłkarskiej została poruszona w Sejmie. Posłowie byli oburzeni, że Marcina Herra, Andrzej Bogucki i Rafał Kapler pobierają gigantyczne gaże, gdy wszyscy szukają oszczędności.
- Co takiego się wydarzyło, że panowie ze spółki dostali aż tak wysokie premie? Nie ma pieniędzy dla dzieciaków na pływalnie, a tu lekką ręką daje się po sto tysięcy premii - dziwili się członkowie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Minister Drzewiecki nie pojawił się jednak na sali i nie złożył wyjaśnień.