- Może kilka lat temu mogłem czuć przed tym pewien respekt, ale teraz, kiedy zobaczyłem się w roli trenera myślę, że mogę dać coś od siebie graczom - przekonywał Xavi w rozmowie z "La Vanguardia".
- Ale chcę, by to było jasne. Widzę siebie w projekcie, który startuje od zera, w którym podejmowanie decyzji należy w pełni do mnie - podkreślił.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że już zimą Xavi był mocno łączony z objęciem sterów Barcelony, wówczas jednak sam uznał, że to nie jest właściwy moment.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rafał Gikiewicz trzyma formę. Trenuje z... psem
- Nie mam z tym problemu, nie ukrywam tego - skomentował.
Katalończyk opowiedział też o tym, jak wyobraża sobie ewentualną pracę w klubie.
- Chciałbym pracować razem z ludźmi, których jestem pewny, którzy są lojalni i którzy są po prostu dobrzy. Nie może być nikogo toksycznego wokół szatni.
- Jestem graczem zespołowym. Nie chcę podejmować decyzji samotnie. Tutaj, w Al Sadd, o wszystkim decydujemy razem ze sztabem, to szeroka struktura, mimo tego, że ostatnie słowo zawsze należy do mnie - tłumaczył.
Xavi podkreślił także, że aktualny skład nie wymagałby gigantycznych wzmocnień, bowiem na wielu pozycjach grają już topowi piłkarze.
- Zaczynając od bramkarza, który moim zdaniem jest najlepszy na świecie, następnie Jordi Alba, najlepszy lewy obrońca na świecie, Sergio Busquets, najlepszy defensywny pomocnik i Messi, najlepszy piłkarz świata - wyliczał.
- Jeżeli dodasz do tego Frenkiego De Jonga i Arthura, którzy wydaje mi się, są piłkarzami na kolejne 10 lat, to baza jest bardzo dobra.
Hiszpan odniósł się także do ewentualnych transferów.
- Podpisywałbym skrzydłowych jak choćby Neymar. Nie wiem, czy pasowałby charakterologicznie, ale jeśli chodzi o względy czysto piłkarskie, nie mam żadnych wątpliwości, że byłby to spektakularny transfer - przekonywał były pomocnik. Innym skrzydłowymi, których Xavi widziałby w Barcelonie są Jadon Sancho oraz Serge Gnabry.
Czytaj także:
- Transfery. Philippe Coutinho chciałby grać w Premier League. Są na to chętni
- Rozbudowa stadionu Chelsea na razie nierealna