Koronawirus. Lekarzu, nigdy nie pójdziesz sam

Juergen Klopp chciał zostać doktorem, ale nie był na to wystarczająco inteligentny. Dziś płacze, gdy ogląda, jak do lekarzy śpiewają pracownicy szpitala. O tym, że nie będą szli sami.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Personel medyczny śpiewa You'll Never Walk Alone YouTube / Na zdjęciu: Personel medyczny śpiewa You'll Never Walk Alone
Menadżer Liverpool FC sam przyznał się do łez. Ktoś pokazał mu filmik z lekarzami miejskim szpitalu. Tymi na froncie walki z koronawirusem na intensywnej terapii. Po drugiej stronie drzwi dołączył do nich szpitalny personel, załogi karetek. I wszyscy razem zaśpiewali pieśń Liverpoolu "You’ll Never Walk Alone" ("Nigdy nie będziesz szedł sam").

Wtedy Juergen Klopp pękł.

Nie będę doktorem

Sam chciał być kiedyś lekarzem. W książce o sobie przyznał:  - Myślę, że nadal w pewnym stopniu mam syndrom osoby, która chce pomagać. Nie będę jednak kłamał, nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek był na tyle mądry, aby zrobić karierę w medycynie. Gdy dostawaliśmy świadectwa maturalne, dyrektor szkoły powiedział mi: - Mam nadzieję, że uda ci się w futbolu. Bo dobrze to nie wygląda.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Kilka tygodni temu, gdy koronawirus zdobywał w Europie kolejne tereny, gdy zabijał już setki osób, dziennikarz zapytał Kloppa o zarazę. - Nie pytajcie mnie. Dlaczego liczycie się ze zdaniem menadżera w temacie, na którym się nie zna? Pytajcie lekarzy - odpowiedział Klopp.

Jan Paweł II powiedział kiedyś, że wśród rzeczy nieważnych futbol jest najważniejszy. Dziś nawet to stwierdzenie straciło na znaczeniu. Ten sam Klopp przekonuje, że na świecie jest tyle osób z poważniejszymi problemami, że on jest zażenowany, gdy musi mówić o swoich - piłkarskich. - Ja mam dziś takie same problemy, jak wszyscy na świecie - wyznaje.

A przypomnijmy, ze Premier League może nie dokończyć rozgrywek. Liverpool, który rozgrywa najlepszy rok w historii i jest nie do dogonienia, może oficjalnie nie zostać mistrzem. Jest to powód do załamania, ale nie w świecie, w którym przyszło nam od miesiąca żyć.

Lekarzu, nie będziesz szedł sam

Pepe Reinę, bramkarza Aston Villi chorego na COVID-19, nie interesuje dziś, czy i kiedy rozgrywki zostaną wznowione. Ashley Young, który dziś gra w Interze Mediolan mówi: - Futbol nie jest teraz najważniejszy. Ludzie umierają. A inni mówią, że nie mogą przez trzy tygodnie siedzieć w domu. Wtedy przypominam sobie mojego przyjaciela. Miał raka, przez 6 miesięcy przebywał w szpitalu zawieszony pomiędzy życiem i śmiercią. Opowiada mi często, jak było trudno. A ja myślę, przez co przechodził. Siedzenie w domu naprawdę nie jest trudne.

Oczywiście, ktoś powie, że łatwo mu się mądrzyć. Bo nie musi ślęczeć w mieszkaniu nad pracą z dwójką albo trójką dzieci na głowie. Bezrobocie też mu nie grozi. Łatwo w takiego Younga uderzyć i nie będą to ciosy chybione. Tylko nie o to chodzi. Bo ten sam Young jest pełen podziwu dla tych, którzy w domu nie mogą siedzieć. I którzy w szpitalach walczą z nierównym wrogiem, którego na razie nie wiadomo jak pokonać.

Można tym lekarzom pomóc. Tak jak Wilfried Zaha, piłkarz Crystal Palace i współwłaściciel firmy wynajmującej mieszkania biznesmenom. Zawodnik zapowiedział, że 70 jego apartamentów w Londynie jest do dyspozycji medyków walczących z wirusem. Tak samo zrobił właściciel Chelsea Roman Abramowicz, który oddał lekarzom 72 pokoje w hotelu na Stamford Brigde. A Gary Neville, legenda Manchesteru United i komentator telewizyjny, przekazał służbie zdrowia 176 pokoi w hotelach obok stadionu Old Trafford.

W Polsce restauracja Arkadiusz Milika przygotowuje posiłki dla szpitali - CZYTAJ WIĘCEJ. Arkadiusz Aleksander, były piłkarz, zaoferował lekarzom mieszkanie we Wrocławiu.

Juergen Klopp płacze, gdy widzi zjednoczonych lekarzy i mówi, że wszyscy dziś dostajemy lekcję. Nie myśli dziś o stadionach, o meczach. Nie myśli teraz o tym, że dla niego przez całe życie, 90 minut na boisku było - jak sam przyznawał - śmiertelnie poważne.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×