Koronawirus. Wstrząsające wspomnienia Joachima Marxa. "Miałem temperaturę 41,2, dwa tygodnie z zamkniętymi oczami"

Newspix / Marek Zochowski / Na zdjęciu: Joachim Marx
Newspix / Marek Zochowski / Na zdjęciu: Joachim Marx

Koronawirus zgotował Joachimowi Marxowi piekło. Wspomnienia byłego piłkarza wywołują niemałe przerażenie. Opowiedział, że w trakcie walki z wirusem praktycznie tylko spał. Nie mógł jeść, a nogi miał jak z waty.

W tym artykule dowiesz się o:

Koronawirusa nie należy lekceważyć i nie jest to wyświechtany slogan. O sile, jaką ma ten groźny rywal, przekonał się między innymi Joachim Marx, który znalazł się w gronie zakażonych. - Szczęściem w tym wszystkim jest fakt, że wirus nie zaatakował płuc. Schudłem siedem kilogramów! Ale w moim wieku, nie jest to najważniejsze. Nie mogłem nic jeść (...). To były dwa tygodnie z zamkniętymi oczami. Do tego dochodził zmieniony węch oraz smak (...) - wspomina w rozmowie z TVP Sport reprezentant Polski i złoty medalista igrzysk olimpijskich w Monachium, a także były piłkarz Ruchu Chorzów i RC Lens.

Sytuacja Marxa była naprawdę trudna. - Kryzys mnie nie ominął, bo jednego dnia miałem temperaturę 41,2 st. C. Wtedy do domu przyszedł lekarz, zrobił analizę krwi i trafiłem do szpitala. Wzięto mnie w obroty, ale już o drugiej w nocy z powrotem wypisano mnie do domu. Od tamtego momentu jest lepiej z dnia na dzień - podkreśla.

- Spokojnie przespałem nawet dwie noce i nabieram sił, choć… koronawirus odbiera wszystkie siły. Ma się nogi jak z waty. Gdyby żona zrobiła przeciąg w mieszkaniu, to wystarczyłoby to do powalenia mnie na podłogę. Nie ma siły, by utrzymać się wtedy na nogach - zaznacza Joachim Marx. - Ta choroba jest przerażająca i atakuje cały świat - przyznaje.

Wirus z Wuhan mocno dał się we znaki byłemu piłkarzowi. - Przez dwa tygodnie leżałem i nie mogłem otworzyć oczu. Dziesięć–piętnaście sekund spojrzenia na sufit i… powieki opadały. Szczęśliwie jest już coraz lepiej, zaczynam nawet pomagać żonie w domu. Inna sprawa, że pójście do łazienki, ogolenie się, to wciąż dla mnie niemały wysiłek. Muszę się potem położyć i odpocząć. To wykańcza organizm. Może wysportowany organizm z czasów kariery pomógł się uratować? - zastanawia się Joachim Marx, który piekło zgotowane przez koronawirusa przeżywał we Francji.

Czytaj także:
- Cristiano Ronaldo udał się do fryzjera... w domu (wideo)

Kamil Glik też pomaga. Ufundował maseczki dla szpitala

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"

Komentarze (19)
avatar
Cobi Brajan
6.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Wina PiS!!! 
avatar
mar1906
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Niestety w tym słomianym kraju na kaczych stopach koleś by dawno nie żył 
avatar
Marcin Ślawski
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Skąd tu tyle dzbanów? 
Maniek81
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
20 lat temu mając 40 stopni gorączki poszedłem na studniówkę, napiłem się, najarałem i wróciłem do domu i gdzie tu problem. 
avatar
Bartosz Wysocki
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ludzie nie życie w w przekonaniu że ten wirus to przeziębienie bądź grypa to kłamstwa W czasach współczesnych nie było choroby o takiej sile przenoszenia i śmiertelności. Świąt by nie staną Czytaj całość