Koronawirus. Wstrząsające wspomnienia Joachima Marxa. "Miałem temperaturę 41,2, dwa tygodnie z zamkniętymi oczami"
Koronawirus zgotował Joachimowi Marxowi piekło. Wspomnienia byłego piłkarza wywołują niemałe przerażenie. Opowiedział, że w trakcie walki z wirusem praktycznie tylko spał. Nie mógł jeść, a nogi miał jak z waty.
Sytuacja Marxa była naprawdę trudna. - Kryzys mnie nie ominął, bo jednego dnia miałem temperaturę 41,2 st. C. Wtedy do domu przyszedł lekarz, zrobił analizę krwi i trafiłem do szpitala. Wzięto mnie w obroty, ale już o drugiej w nocy z powrotem wypisano mnie do domu. Od tamtego momentu jest lepiej z dnia na dzień - podkreśla.
- Spokojnie przespałem nawet dwie noce i nabieram sił, choć… koronawirus odbiera wszystkie siły. Ma się nogi jak z waty. Gdyby żona zrobiła przeciąg w mieszkaniu, to wystarczyłoby to do powalenia mnie na podłogę. Nie ma siły, by utrzymać się wtedy na nogach - zaznacza Joachim Marx. - Ta choroba jest przerażająca i atakuje cały świat - przyznaje.
Wirus z Wuhan mocno dał się we znaki byłemu piłkarzowi. - Przez dwa tygodnie leżałem i nie mogłem otworzyć oczu. Dziesięć–piętnaście sekund spojrzenia na sufit i… powieki opadały. Szczęśliwie jest już coraz lepiej, zaczynam nawet pomagać żonie w domu. Inna sprawa, że pójście do łazienki, ogolenie się, to wciąż dla mnie niemały wysiłek. Muszę się potem położyć i odpocząć. To wykańcza organizm. Może wysportowany organizm z czasów kariery pomógł się uratować? - zastanawia się Joachim Marx, który piekło zgotowane przez koronawirusa przeżywał we Francji.
Czytaj także:
- Cristiano Ronaldo udał się do fryzjera... w domu (wideo)
- Kamil Glik też pomaga. Ufundował maseczki dla szpitala