Z uwagi na pandemię koronawirusa rozgrywki w Niemczech zostały zawieszone. Wiadomo, że piłkarze nie wrócą na boiska przed 30 kwietnia, obecnie plan zakłada wznowienie zmagań w maju. Dotyczy on zarówno Bundesligi, jak i 2. Bundesligi (więcej TUTAJ).
Pandemia sprawiła, że kluby piłkarskie znalazły się w trudnym położeniu finansowym. Sytuacji nie poprawia fakt, że drużyny rywalizujące w rozgrywkach organizowanych przez DFL (stowarzyszenie niemieckich zawodowych klubów piłkarskich) wciąż czekają na czwartą (ostatnią) transzę z tytułu praw telewizyjnych. Ta ma zostać wypłacona w maju.
"Z powodu braku przychodów telewizyjnych w niektórych klubach brakuje wielocyfrowej liczby milionów euro w budżecie. Niektórym zespołom grozi nawet bankructwo" - opisuje "Kicker".
ZOBACZ WIDEO: Jak piłka nożna będzie wyglądać po epidemii koronawirusa? "To bardzo poważnie zachwieje klubami"
Telewizja Sky może być zbawcą dla niemieckich klubów. Nadawca posiadający prawa telewizyjne do Bundesligi i 2. Bundesligi, płacąc za nie 876 mln euro rocznie, może uratować czołowe niemieckie rozgrywki.
Według informacji "WAZ", telewizja Sky negocjuje z DFL ws. wsparcia finansowego dla 36 profesjonalnych klubów z Bundesligi i 2. Bundesligi. Mowa o wypłaceniu z góry pieniędzy w ramach praw telewizyjnych. Mowa o ponad 300 mln euro.
Takie rozwiązanie wiąże się z ogromnym ryzykiem dla płatnej telewizji. Nie jest bowiem jasne, czy uda się dograć obecny sezon.
- Jesteśmy w ciągłym kontrakcie z naszym wieloletnim partnerem - DFL. Toczą się dyskusje, mające na celu znalezienie konstruktywnych rozwiązań w zakresie opłat licencyjnych i ich potencjalnego terminu - mówi rzecznik telewizji Sky.
Niemcom mogą zazdrościć Francuzi. Po tym, jak zawieszono rozgrywki Ligue 1 i Ligue 2, płatność za transmisje meczów wstrzymały dwie telewizje: beIN Sports i francuski Canal+. Zawieszono przelewy na łączną sumę na poziomie 152 mln euro (więcej TUTAJ).