Michał Pol: Lewandowski wierzy w rychły powrót Bundesligi. I Niemcy mogą to zrobić!

Getty Images / Roland Krivec/DeFodi Images  / Na zdjęciu: Robert Lewandowski podczas wtorkowego treningu
Getty Images / Roland Krivec/DeFodi Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski podczas wtorkowego treningu

- Dochodzą do mnie bardzo prawdopodobne informacje, że Bundesliga wróci do gry już w maju - powiedział kapitan reprezentacji Robert Lewandowski.

Zdaniem Roberta Lewandowskiego nasi zachodni sąsiedzi bardzo dobrze radzą sobie z opanowywaniem pandemii. - W Niemczech nie ma przeludnienia w szpitalach. Nie ma chaosu, wszystko jest pod kontrolą - powiedział mi we wtorkowy wieczór na "Kanale Sportowym" kapitan reprezentacji Polski.

Według niego, najwyższa liga piłkarska ma wrócić do gry w maju. - W pierwszym lub drugim tygodniu. Mecze mają być raz w tygodniu, to rozciągnie się na maj i czerwiec. Nie wiem, jak to będzie z Ligą Mistrzów, bo jest rozgrywana w wielu krajach - stwierdził Lewandowski.

Rzeczywiście, wskaźnik śmiertelności z powodu koronawirusa wynosi nad Renem nieco ponad 1 procent, czyli najmniej w Europie. W dużej mierze jest tak dzięki doskonale zorganizowanej służbie zdrowia (na tysiąc pacjentów przypada tam aż 13 pielęgniarek, czyli najwięcej na kontynencie). To także kwestia powszechności testów, które można przeprowadzić np. w specjalnie zbudowanych punktach drive-thru, czyli nie wychodząc z samochodu.

ZOBACZ WIDEO: Jak piłka nożna będzie wyglądać po epidemii koronawirusa? "To bardzo poważnie zachwieje klubami"

Niemcom udało się doprowadzić do sytuacji, że przeciętnie jedna zakażona osoba zaraża tylko jedną następną. Toteż rząd Angeli Merkel przygotowuje plan poluzowania restrykcji i wznowienie działalność wielu branż. Chodzi na przykład o ponowne otwarcie sklepów, restauracji i szkół w wybranych regionach. To przede wszystkim pomoże zmniejszyć nieuchronne spowolnienie gospodarki.

Futbol jest jedną z jej ważnych gałęzi. Bundesliga generuje 55 tys. miejsc pracy, ma też ogromny wpływ na działalność powiązanych branż. A także pozytywny wpływ na stan kondycji psychicznej mieszkańców. Rząd uważa, że piłkarskie emocje pomogą ludziom lepiej znieść skutki pandemii. I przytrzyma ich przed telewizorami. Mimo poluzowania restrykcji nadal obowiązywać będzie bowiem zakaz imprez masowych, a nawet spotkań w większym gronie.

Robert Lewandowski mówi, że jego i kolegów w Bayernie perspektywa gry bez publiczności nie przeraża. Ważne, żeby futbol w ogóle wrócił. - Musimy to zaakceptować, mimo że chcielibyśmy grać dla kibiców. Będąc w domu, sami zauważyliśmy, że brakowało nam futbolu, nawet po to, żeby go obejrzeć. Jeśli będzie opcja - przy zachowaniu bezpieczeństwa - wyjścia na boisko, żeby dostarczyć rozrywkę ludziom, musimy mieć z tego radość - przekonuje.

Szefowie Bundesligi planują już kalendarz wznowionych rozgrywek i sposób przeprowadzenia ich w najbardziej bezpieczny sposób. Podczas meczów na stadionie mogłoby przebywać maksymalnie 239 osób, z czego 126 na murawie i ławkach rezerwowych, 113 na trybunach. Ci pierwsi to dwie pełne kadry drużyn, ale tylko 8 osób ze sztabu. Poza tym ekipa sędziowska oraz czterech chłopców do podawania piłek, a nie 12 jak zazwyczaj. Na trybunach oprócz oficjeli (ale tylko gospodarzy) także 30 ochroniarzy, 36 osób odpowiedzialnych za realizację transmisji TV oraz 30 dziennikarzy.

Dodatkowo przed stadionem dyżurowałoby 50 osób służby porządkowej, by rozgonić kibiców, gdyby ci chcieli stamtąd gromadnie wspierać drużynę. Podczas rozegranego w marcu bez publiczności spotkania Borussii Moenchengladbach z FC Koeln przybyło ponad 600 osób. Teraz ma ich odstraszać także perspektywa wysokiej grzywny. A do tego regularne badania zawodników, sztabów, sędziów i wszystkich zaangażowanych na obecność koronawirusa, z szybkimi wynikami.

Plan wygląda na tyle wiarygodnie, że większość klubów Bundesligi wznowiło w poniedziałek treningi. Jak stwierdził trener Eintrachtu Frankfurt, Adi Huetter, zawodnikom wystarczy od 10 do 14 dni, żeby wrócić do formy sprzed przerwy, wszyscy prowadzili bowiem indywidualne treningi w domu. Na razie różnie to wygląda w klubach. Gdzieniegdzie - jak w Borussii Dortmund - ćwiczą tylko w parach, w Bayernie już w większych grupach.

- Zanim zaczęliśmy trenować, wszyscy byli przebadani, pomimo tego że byliśmy trzy tygodnie w domu. Zostaliśmy podzieleni na grupy cztero-pięcioosobowe. Każda ma treningi o innej porze. Przebieramy się w różnych szatniach, nie ma prysznicu po zajęciach. Te grupy nie mają żadnego kontaktu między sobą - opowiada Robert Lewandowski.

I dodaje, że jego zdaniem cała ta sytuacja idzie w dobrym kierunku. Patrząc na niemiecką organizację oraz postęp w opanowywaniu pandemii, rzeczywiście można wierzyć w powrót Bundesligi już w maju. Co z jednej strony cieszy, ale też budzi wątpliwości co do możliwości dokończenia Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Pozostałe czołowe ligi też planują swój powrót, ale we Włoszech, Hiszpanii czy Anglii odkładany jest raczej na czerwiec lub nawet lipiec.

Wszystkich czeka ogromne spiętrzenie rozgrywek i być może nawet trzy mecze w tygodniu. Bundesliga, o ile uda jej się ruszyć w pierwszych dwóch tygodniach maja, planuje jedną kolejkę w tygodniu. Jej europejscy rywale będą więc bez rytmu meczowego, gorzej przygotowani fizycznie i przeciążeni futbolem.

Ale to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, żeby ligi w ogóle wróciły, co będzie dla nas wszystkich radosnym sygnałem powolnego powrotu do normalności.

Michał Pol

Przeczytaj pozostałe teksty Michała Pola!

Zobacz także: Zbigniew Boniek zaapelował do piłkarzy: Pokażcie, że jesteście gotowi na poświęcenia

Źródło artykułu: