Klub nie ujawnił wielkości obniżki, ale redukcją wynagrodzenia poza zawodnikami objęci zostali też członkowie sztabu szkoleniowego i zarząd klubu. Porozumienie dotyczy okresu od ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego w kraju, czyli od 14 marca.
- Wszyscy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Jestem wdzięczny drużynie i trenerom za profesjonalizm, który towarzyszy im nie tylko na boisku, ale jak widać także poza nim - mówi prezes Rakowa Wojciech Cygan.
- Wszyscy jesteśmy jedną drużyną. Dotyczy to nie tylko pracy zespołowej na boisku, ale także poza nim. Od momentu, w którym zawieszono rozgrywki PKO Ekstraklasy, wiedzieliśmy, że obniżki będą konieczne i rozmawialiśmy o tym we własnym gronie. Wszyscy czujemy się odpowiedzialni za Raków i naturalne było dla nas to, że pomożemy klubowi - tłumaczy kapitan drużyny Tomas Petrasek.
ZOBACZ WIDEO: Jak piłka nożna będzie wyglądać po epidemii koronawirusa? "To bardzo poważnie zachwieje klubami"
- Po raz kolejny jestem dumny z postawy, jaką zaprezentowali moi piłkarze i członkowie sztabu. Okazaliśmy solidarność i jedność z klubem w tym trudnym momencie. Gratuluję postawy wszystkim zaangażowanym w ten proces i dziękuję za odpowiednie podejście - komentuje trener Marek Papszun.
Raków to kolejny klub PKO Ekstraklasy, którego piłkarze zgodzili się na redukcję wynagrodzenia. Wcześniej doszło do tego w Wiśle Płock, Pogoni Szczecin, Wiśle Kraków, Cracovii (wyłamał się jedynie Janusz Gol - WIĘCEJ TUTAJ) i Lechu Poznań.
W Śląsku Wrocław natomiast zawodnicy zgodzili się na zamrożenie od 70 do 85 proc. pensji. WKS był pierwszym klubem, który wypracował ze swoimi zawodnikami podobne porozumienie. Więcej TUTAJ.
Raków to beniaminek PKO Ekstraklasy. W momencie zawieszenia rozgrywek częstochowianie zajmowali 9. miejsce w tabeli.