W artykułach medialnych padają nazwy klubów, które miałyby torpedować zakończenie sezonu w PKO Ekstraklasie: Korona Kielce, Arka Gdynia, ŁKS Łódź czy Wisła Kraków. - Przede wszystkim klubów, które mają wątpliwości i zadają pytania, jest znacznie więcej - słyszymy. Oponenci zarzucają organizatorom "wznowionych rozgrywek", że są kompletnie nieprzygotowani, a dokument, który wymyślili, jest napisany naprędce, na kolanie, w myśl zasady - "jakoś to będzie".
Jeden z naszych rozmówców zauważa, że w grupie, która opracowywała dokument, nie ma wirusologa. Krzysztof Pawlaczyk, lekarz Lecha Poznań, przekonuje, że ktoś taki nie jest potrzebny. Nasi rozmówcy wytykają jednak, że w grupie, która mówi, jak grać w czasie pandemii, jest lekarz od nerek, ortopeda i naukowiec z Legii. Wszyscy zapewne świetni w swoim fachu, ale żaden nie w tym, co trzeba. A do tego dwóch byłych piłkarzy. - W Bundeslidze jednak było to konsultowane z fachowcami - zauważa nasz rozmówca.
Lista pytań jest długa, pewnie na niektóre da się szybko odpowiedzieć, ale nie na wszystkie. Na razie nikt nic nie wie.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Trudna sytuacja finansowa polskich klubów. Wznowienie rozgrywek rozwiąże sporo problemów
1. Jak rozegrać mecz w 50 osób? - Teoretycznie proste, 11 plus 11 to 22. A sztaby szkoleniowe? A obsługa techniczna? Ktoś do podawania piłek, ktoś do poprawy band reklamowych, ochrona, która wpuści zawodników, lekarze, obsługa telewizyjna? W Bundeslidze precyzyjnie wyliczono, że do rozegrania jednego meczu jest potrzebne 229 osób. Nawet jeśli to ograniczymy, nie dojdziemy do 50. Tyle jest w samym protokole meczowym - zauważa jeden z prezesów klubu.
2. Wśród tych 50 osób nie są uwzględnieni lekarze. A co jeśli zawodnik dozna urazu? A przecież urazów będzie wiele. Musi skorzystać z pomocy lekarza. A lekarz nie jest objęty kwarantanną - słyszymy.
3. Co jeśli któryś z zawodników zostanie zarażony? Czy cała drużyna ma się poddać kwarantannie? Czy zgodnie z obowiązującymi przepisami oznacza to dwa tygodnie kwarantanny? - pyta kolejny. To zresztą popularne pytanie. Podobne postawił na naszych łamach kilka dni temu właściciel ŁKS Tomasz Salski.
4. Dlaczego nie ma dokładnych wytycznych, do kiedy możemy grać? W Bundeslidze jest jasno powiedziane, że gramy, dopóki w składach będzie 13 zawodników. Dlaczego u nas nie ma gotowych rozwiązań? - mówi jeden z prezesów klubów ligowych.
5. Kiedy koniec ligi? - Po pierwsze, nie mamy oficjalnie podanej daty powrotu ligi. A co z umowami z zawodnikami? Wiemy, że z końcem czerwca ponad 130 zawodnikom w lidze kończą się umowy. Czy mamy je przedłużać? W przypadku niektórych klubów to dość poważny problem, np. w Koronie Kielce kończą się umowy 20 zawodnikom, w Wiśle Kraków 15. Ciekawszy jest jednak przypadek zawodnika KGHM Zagłębie Lubin Alana Czerwińskiego. Prezes klubu pyta, gdzie ma on grać do końca sezonu, skoro od 1 lipca ma podpisaną umowę z Lechem Poznań.
Pytań i wątpliwości jest więcej. Przykładowo przedstawiciele Wisły podczas sesji online zapytali, czy to prawda, że część pieniędzy, które mają być wypłacone klubom, zostanie potrącona z wypłat za kolejne sezony. Pojawiły się też pytania, czy nadawca nie powinien wręcz dopłacić, skoro dostaną w każdej kolejce ponad 100 tysięcy dodatkowych widzów - czyli tych, którzy zamiast wybrać się na stadion, usiądą przed telewizorami (jak się wydaje działaczom).
Kolejną sprawę poruszył Jarosław Królewski z Wisły Kraków. Zresztą irytuje to wielu szefów klubów. Mail z planem został wysłany do klubów w piątek o godzinie 14, bez negocjacji, bez rozwiania wątpliwości. - Czy to normalne, że za właścicieli klubów decyduje lekarz zajmujący się dializami? Czy pan jako facet, który daje pieniądze, chciałby, żeby ktoś narzucił panu rozwiązania w firmie, gdzie jest pan akcjonariuszem? To niepoważne - mówi jeden z działaczy.
- Pytaliśmy, ile kosztują takie badania, dano nam do zrozumienia, że Ekstraklasa za to zapłaci. Słyszymy, że Ekstraklasa chce robić badania, które będą według wielu lekarzy nieskuteczne. Gdy o to pytamy, jesteśmy zbywani - mówi nasz rozmówca. W poniedziałek pojawiła się informacja, że za testy zapłaci PZPN.
Od wszystkich słyszymy, że sezon chcą dokończyć, ale chcą też odpowiedzi na podstawowe pytania. Według wielu działaczy obecnie projekt prezentuje bardziej myślenie życzeniowe, niż realne możliwości.
ZOBACZ Ekstraklasa musi wrócić najpóźniej na przełomie maja i czerwca