Zaskakujące informacje obiegły zagraniczne portale w sobotę. O rzekomym tajmniczym zniknięciu zawodnika pisał między innymi dziennik "Le Figaro". Francuscy dziennikarze przekazywali, że Samir Nasri wyruszył do Dubaju pod koniec marca, by móc tam w spokoju trenować i później słuch po nim zaginął.
Na portalu dhnet.be mogliśmy natomiast przeczytać, że to jedyny zawodnik Anderlechtu, który nie komunikował się z klubem w sprawie szlifowania formy podczas przymusowej izolacji. Belgijski serwis donosił, że piłkarz nie przesyła żadnych raportów i trudno w zasadzie określić, co się z nim dzieje.
Teraz głos w tej sprawie zabrał sam zainteresowany. Samir Nasri zdementował doniesienia medialne podczas rozmowy na żywo za pośrednictwem Instagrama z francuskim dziennikarzem. Gdy Bertrand Latour nawiązał do plotek mówiących o tym, że 32-latek zapadł się pod ziemię, ten wyraźnie zaprzeczył. - To nie ma sensu - powiedział.
- Codziennie rozmawiam z głównym dyrektorem medycznym Anderlechtu. To on przesyła mi sesje, które muszę wykonać. Ponadto utrzymuję kontakt z Vincentem Kompanym - zaznaczył ofensywny pomocnik.
W tym sezonie Samir Nasri wystąpił w zaledwie siedmiu meczach belgijskiej Jupiler Pro League. Francuski ofensywny pomocnik zdobył w nich dla Anderlechtu tylko jedną bramkę.
Czytaj także:
- Krystian Bielik zapomina o kontuzji. Pokazał, jak bawi się z piłką (wideo)
- PKO Ekstraklasa: obniżka pensji w Piaście Gliwice
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Trudna sytuacja finansowa polskich klubów. Wznowienie rozgrywek rozwiąże sporo problemów