Koronawirus. Filip Bednarek: W Holandii nie ma żartów

- Będziemy mieć telekonferencje z zarządem klubu. Teraz jedynie wiemy, że do 1 września nie ma meczów. Prawdopodobnie w piątek będą rozmowy federacji z klubami - mówi Filip Bednarek, bramkarz Heerenveen.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Filip Bednarek Getty Images / ANP Sport / Na zdjęciu: Filip Bednarek
Holenderski rząd podjął radykalne decyzje i zakazał organizacji jakichkolwiek profesjonalnych zawodów sportowych aż do 1 września. To pierwsza tak stanowcza decyzja w Europie.

- Więcej informacji dostaniemy podczas telekonferencji z zarządem klubu. Teraz jedynie wiemy, że do 1 września nie ma meczów. Prawdopodobnie w piątek będą rozmowy federacji z klubami - mówi nam Filip Bednarek, bramkarz SC Heerenveen, jedyny Polak w Eredivisie.

Bez żartów

Ostatni ligowy mecz w Holandii został rozegrany 8 marca. Od tamtej pory rozgrywki są zawieszone. UEFA przełożyła już mistrzostwa Europy na 2021 rok. Jednak nadal nie wie, co zrobić z tegorocznymi edycjami Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Podobny problem mają władze rozgrywek krajowych. - Nigdy nie miałem tak długiej przerwy od piłki. Poważne kontuzje mnie dotąd omijały. Ale ta sytuacja wymaga innego podejścia. Tu chodzi o ludzkie życie - podkreśla Bednarek.

ZOBACZ WIDEO: Czarny scenariusz dla polskiej piłki. "Koronawirus może spowodować, że niektóre kluby nie dadzą rady"
Polak dopiero co zdążył przebić się do wyjściowego składu Heerenveen. Przed zawieszeniem ligi zagrał w siedmiu kolejnych meczach. Jego zespół jest na dziesiątym miejscu w tabeli.

W Holandii na Covid-19 zmarły 4054 osoby, wykryto prawie 35 tysięcy przypadków zakażeń. Rząd cały czas podkreśla, że liczby są prawdopodobnie większe, bo nie wszystkie osoby z objawami są poddawane testom.

- Tu mówi się o "inteligentnej kwarantannie" - mówi Bednarek. - Nie zamykano lasów i parków. Wyjścia na zewnątrz są dozwolone, ale władze podkreślają, żeby utrzymywać dwa metry odstępu i nie łamać zakazu zgromadzeń. Za to są kary ok. 400 euro. Z tym nie ma żartów - dodaje bramkarz.

I mówi: - 11 maja rząd planuje otworzyć przedszkola i szkoły podstawowe. Teraz są otwarte tylko dla dzieci lekarzy, strażaków czy policjantów. Personel przejdzie testy na koronawirusa. Możliwe że połowa dzieci najpierw będzie przychodziła do szkół rano, a druga część popołudniu.

Na początku pandemii rządzący przestrzegali obywateli, żeby nie byli "chomikami". Bednarek: - Chodziło o to, żeby nie robili wielkich zakupów na zapas. Ludzie wykupowali papier toaletowy i jedzenie. W końcu rząd oświadczył, że na pewno nie zamkną sklepów.

Krótka wizyta

Koronawirus zepsuł plany bramkarzowi i jego rodzinie. W połowie marca, kiedy rządy zaczęły wprowadzać pierwsze obostrzenia, rodzice przyjechali w odwiedziny do Holandii. - Zdążyli przyjechać w czwartek 12 marca, a w piątek wieczorem już wrócili do Polski. Obawiali się o korki na granicach i chcieli uniknąć 14-dniowej kwarantanny. Bardzo krótko widzieli się z wnuczkami - mówi Bednarek. Polska zamknęła granice w niedzielę 15 marca.

Dzięki aplikacjom rodzina cały czas utrzymuje ze sobą kontakt. Bramkarz Heerenveen często rozmawia także ze swoim bratem Janem, obrońcą Southampton, który został z partnerką w Anglii.

- Podczas pandemii zostałem tatą na etacie. Spędzam z córkami dużo więcej czasu. Mogę się im oddać. To duży plus tej negatywnej sytuacji. Trenuję w domowej siłowni, mogę też biegać w pobliskim lesie. Z kolei klub w niedziele wysyła mi rozpiskę na cały tydzień - opowiada 27-letni piłkarz.

Czytaj także:
Cięcia płac w PZPN
Dodatkowe zmiany, sędziowie bez gwizdków, są kluczowe daty - Ekstraklasa SA przelała swoje plany na papier

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×