To było jedno z hitowych spotkań ćwierćfinałów Ligi Mistrzów w sezonie 2002/03. Broniący tytułu Real Madryt podejmował półfinalistę z zeszłego roku - Manchester United.
W pierwszym meczu "Królewscy" wypracowali sobie solidną zaliczkę wygrywając na własnym boisku 3:1. Honorowy gol zdobyty przez Ruuda van Nistelrooya dawał jednak nadzieję na skuteczny comeback.
Już w 12. minucie sytuację "Czerwonych Diabłów" znacznie skomplikowało jednak trafienie Ronaldo. To jednak była dopiero zapowiedź popisu, jaki tego wieczora zaprezentować miał snajper "Canarinhos".
- Pokaz Ronaldo otrzymał owację na stojąco od wszystkich fanów na stadionie. Gol z ponad 25 metrów - myślisz wówczas: "Idź dalej, to będzie ok". Zwykle myślisz: "Dobra, jak masz strzelić, wolałbym, abyś uderzył stamtąd". Był po prostu nie do zatrzymania - komentował obrońca Manchesteru, Wes Brown.
- Miał niesamowitą wizję gry. Myślał bardzo szybko. Przy tym hattricku być może dojrzał, że Barthez był nieco źle ustawiony, więc nie musiał uderzać mocno, wystarczyło dobrze trafić podbiciem. To był Ronaldo, naznaczył całą epokę. Gracz ponad milionem innych, a wciąż mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie te wszystkie kontuzje - wspominał Fernando Hierro.
Zobacz hattrick Ronaldo
Czytaj także:
- Serie A. Preferencje Ronaldo kluczem do transferu Milika? "Potrzebuje bardziej wspierającego napastnika"
- Festiwal bramkowy w finale Pucharu Polski. Piłkarskie szaleństwo w meczu Legii z Jagiellonią