Festiwal bramkowy w finale Pucharu Polski. Piłkarskie szaleństwo w meczu Legii z Jagiellonią

Agencja Gazeta / Karol Piętek/Agencja Gazeta / Na zdjęciu: Andrzej Strejlau
Agencja Gazeta / Karol Piętek/Agencja Gazeta / Na zdjęciu: Andrzej Strejlau

W 1989 roku w finale Pucharu Polski w Olsztynie Legia Warszawa grała z Jagiellonią Białystok. Było to jedno z najlepszych spotkań w historii spotkań o to trofeum. Mecz 5:2 wygrała drużyna ze stolicy.

Epidemia koronawirusa doprowadziła do zawieszenia rozgrywek PKO Ekstraklasy. Przypominamy zatem najciekawsze, najdziwniejsze i najbardziej pamiętne mecze sprzed lat.

W 1987 roku Jagiellonia Białystok po raz pierwszy awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Zespół z Podlasia utrzymał się w lidze. W kolejnym sezonie Jaga miała okazję na pierwsze trofeum w historii. Drużyna z Białegostoku awansowała do finału Pucharu Polski, w półfinale eliminując późniejszego mistrza Polski Ruch Chorzów (0:0 i 2:0).

W spotkaniu finałowym Jagiellonia w Olsztynie zmierzyła się z faworyzowaną Legią Warszawa, która trzy dni wcześniej ligę zakończyła na 4. miejscu (Jaga była 8.). Faworytem spotkania byli Wojskowi. Zespół prowadził Andrzej Strejlau i miał w swoim składzie kilku reprezentantów Polski. Nikt nie spodziewał się, że w potyczce padnie aż siedem bramek.

ZOBACZ WIDEO: Czarny scenariusz dla polskiej piłki. "Koronawirus może spowodować, że niektóre kluby nie dadzą rady"

Wszystko zaczęło się w 8. minucie, kiedy z rzutu wolnego precyzyjnie dośrodkował Dariusz Wdowczyk, do piłki doszedł Roman Kosecki. Bramkarz Jagiellonii Mirosław Sowiński był bez szans. Dwanaście minut później padł drugi gol. Bramkarz odbił futbolówkę po uderzeniu sprzed pola karnego, dopadł do niej Dariusz Dziekanowski i z bliska wbił do siatki.

W 29. minucie padł trzeci gol. Warszawianie po raz kolejny rozmontowali obronę Jagiellonii. Sowiński sparował piłkę, ale nie był w stanie skutecznie interweniować po poprawce Koseckiego. Nadzieje Jagiellonii wróciły dwie minuty później. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego głową Zbigniewa Robakiewicza pokonał Jerzy Leszczyk.

Po zmianie stron Jagiellonia starała się złapać kontakt bramkowy, ale dała się zaskoczyć. Szybki Kosecki wpadł z piłką w pole karne i wycofał do Krzysztofa Iwanickiego, który uderzył fantastycznie pod poprzeczkę. Gracze z Białegostoku raz jeszcze dali sobie nadzieję, kiedy w zamieszaniu w 66. minucie do siatki trafił Jacek Bayer. Ostatnie słowo należało do Legii. Wynik spotkania na 5:2 ustalił w 79. minucie Dziekanowski, który wykorzystał sytuację sam na sam z Sowińskim.

Dzięki wywalczeniu Pucharu Polski Legia zagrała w Pucharze Zdobywców Pucharów, gdzie trafiła na FC Barceloną. Przy Łazienkowskiej zanotowano remis 1:1 (Hiszpanie wyrównującego gola zdobyli w końcówce), w rewanżu Barcelona zwyciężyła 1:0. Ligę Legia zakończyła na 7. miejscu. Dużo gorzej wiodło się Jagiellonii.  Białostoczanie wcześniej stracili kilku ważnych zawodników i w efekcie z hukiem spadli z ekstraklasy.

PAMIĘTNE MECZE - TUTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW

Czytaj także:
Sensacyjny finał rozgrywek Pucharu Polski. W karnych lepszy II-ligowiec
Zamiast świętowania mistrzostwa Polski gonitwy z milicją

Komentarze (0)