Szymon Mierzyński: Za wami pierwszy mecz II rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej z AC Juvenes/Dogana. Wynik 1:0 to chyba najniższy wymiar kary dla drużyny z San Marino...
Jacek Grembocki: Zgadza się. Wypracowaliśmy mnóstwo sytuacji, trafialiśmy w słupek, poprzeczkę, ponadto wiele razy na drodze do szczęścia stawał nam bramkarz. Dałem szansę gry aż czterem napastnikom, ale żaden z nich nie zdobył gola. Jedyna bramka padła po dobrze wykonanym stałym fragmencie gry, lecz jej autorem był nominalny obrońca, Daniel Kokosiński.
Awans Polonii jest już raczej pewny, bo chyba trudno spodziewać się, by amatorski zespół z San Marino był w stanie zwyciężyć na wyjeździe.
- Dopóki nie minie 90 minut, nic nie jest pewne. Zrobimy jednak wszystko, żeby wygrać i awansować dalej.
Warto powalczyć, by nie skończyło się tak jak w rewanżu z Buducnostem Podgorica. Punkty w rankingu UEFA są Polsce bardzo potrzebne.
- Tamta porażka nie miała dla nas przykrych konsekwencji, ale rzeczywiście trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. W takich meczach liczą się tylko zwycięstwa, zwłaszcza że rywale są w naszym zasięgu, a każdy punkt ma ogromną wartość.
Za nami losowanie III rundy eliminacyjnej i wszystko wskazuje na to, że zmierzycie z holenderską drużyną NAC Breda...
- Jeszcze nie awansowaliśmy do kolejnej fazy, dlatego nie warto bawić w ocenianie naszych szans.
To może zapytam inaczej: na co stać pański zespół w obecnej edycji Ligi Europejskiej? Gdzie znajduje się granica możliwości Czarnych Koszul?
- Gdyby udało nam się wzmocnić, to jesteśmy w stanie awansować do fazy grupowej. Jeżeli jednak nie pozyskamy nowych piłkarzy, zrealizowanie tego zadania może być niezwykle trudne. Prezes wprawdzie nie wywiera na nas presji i nie stawia konkretnych celów, ale jestem zdania, że jeśli ściągniemy do Polonii zawodników, których wskazałem, to nasza przygoda z pucharami może potrwać dość długo.
W ostatnim czasie ogromnym problemem pańskiego zespołu jest nieskuteczność...
- Nie przesadzajmy. Problem jest wtedy, gdy w zespole dzieje się coś złego, a u nas nic takiego nie ma miejsca. Po prostu napastnicy, którymi obecnie dysponujemy, nie są jeszcze w optymalnej dyspozycji. Przyczyna tkwi w zaledwie trzytygodniowym okresie przygotowawczym. W tak krótkim czasie niestety nie da się wytrenować wszystkiego. Do inauguracji ekstraklasy pozostało jeszcze trochę czasu, ponadto niebawem dołączą do nas nowi zawodnicy.
Chodzi zapewne o piłkarzy z Senegalu?
- Byliśmy w tym kraju i obserwowaliśmy potencjalnych kandydatów do wzmocnienia Polonii. Na podawanie nazwisk przyjdzie odpowiednia pora. Chciałbym jednak podkreślić, że patrząc na poziom piłki ligowej w Senegalu, a obejrzałem tam aż osiem spotkań w dwóch najwyższych klasach rozgrywkowych, dochodzę do wniosku, że nasze rozgrywki nie są tak złe, jak niektórzy twierdzą.
Czy to oznacza, że nie znalazł pan tam odpowiednich piłkarzy?
- Nie do końca. Wypatrzyliśmy dwóch graczy - 19- i 25-latka, z których jeden jest reprezentantem kraju.
Kiedy zapadną jakieś decyzje w kwestii ich pozyskania?
- Myślę, że wszystko wyjaśni się w ciągu dziesięciu dni. Nie musimy załatwiać tych transferów na gwałt, bo w rewanżowym spotkaniu z AC Juvenes/Dogana i tak żaden z Senegalczyków nie mógłby zagrać.
W sparingu z Wartą Poznań przyglądał się pan innemu napastnikowi, Piotrowi Podolczakowi. Jak pan ocenia jego grę?
- Trudno coś konkretnego powiedzieć po 45-minutowym występie. Ten piłkarz dołączył do nas dopiero w dniu meczu, więc jego testowanie jeszcze trochę potrwa. Decyzja w dużej mierze będzie uzależniona od tego, czy uda nam się pozyskać innych zawodników.
Odejście Radosława Majewskiego jest już niemal pewne. Kto go zastąpi w roli rozgrywającego Polonii?
- Nie tylko Radek był odpowiedzialny za konstruowanie akcji. Będziemy raczej dążyć do tego, by do kreowania gry angażowali się wszyscy pomocnicy. Nie możemy pozwolić sobie na obciążanie tym zadaniem tylko jednej osoby, bo po prostu nie dysponujemy takim piłkarzem.
Do opuszczenia Polonii sposobi się także Filip Ivanovski, co może tylko pogłębić wasze problemy w ofensywie.
- Powiem tak: sam uprawiałem futbol przez wiele lat i dobrze wiem, że nie ma ludzi niezastąpionych. Filip na pewno grał dość dobrze, ale nie na tyle, by zapewniać nam zwycięstwa z Wisłą, Legią czy Lechem. Warto zauważyć, że w ubiegłym sezonie w meczach z tymi drużynami zdobyliśmy zaledwie trzy punkty na osiemnaście możliwych.
Za niespełna dwa tygodnie rusza kolejny sezon ekstraklasy. Jakie są ambicje Czarnych Koszul?
- To jest bardzo trudne pytanie. O końcowym sukcesie decyduje trzydzieści spotkań i tak naprawdę można być długo liderem, a w końcowym rozrachunku nie ugrać nic. Może być też zupełnie odwrotnie. Nie znam jeszcze możliwości innych zespołów, dlatego nie chciałbym typować układu sił. Polonia nie jest raczej faworytem do wywalczenia mistrzostwa. Na razie jesteśmy czwartą siłą w Polsce i w pierwszej kolejności musimy to miano obronić. A jeśli uda nam się osiągnąć coś więcej, to będziemy się cieszyć.