Epidemia koronawirusa doprowadziła do zawieszenia rozgrywek. Przypominamy zatem najciekawsze, najdziwniejsze i najbardziej pamiętne mecze sprzed lat.
Oba zespoły spotkały się na stadionie Hutnika (obiekt przy Reymonta przechodził wtedy modernizację) i miały jeszcze realną szansę na realizację swoich celów. Wisła wciąż marzyła o mistrzostwie i gdyby Lech Poznań nie pokonał Zagłębia Lubin, to przy zwycięstwie mogła sięgnąć po tytuł. Wodzisławianie natomiast potrzebowali wygranej w Krakowie i porażki Arki Gdynia ze Śląskiem Wrocław. Taki układ wyników dałby im utrzymanie.
Zarówno gospodarze, jak i Odra nie zależeli od siebie. Plany "Białej Gwiazdy" szybko stały się nierealne, bo "Kolejorz" triumfował 2:0, ale zespół z Wodzisławia Śląskiego mógł uniknąć spadku, bowiem Arka przegrała 1:2. Problem w tym, że sam na Suchych Stawach wywalczył tylko remis 1:1 i uratował go dopiero w końcówce dzięki bramce Daniela Bueno (wcześniej dla wiślaków trafił Patryk Małecki).
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Podział punktów nie zadowolił nikogo, a Odrę po czternastu latach gry w elicie strącił do I ligi. To był początek sportowego końca klubu. Sezon później na zapleczu ekstraklasy wodzisławianie nawet nie dograli rozgrywek (zrezygnowali z udziału w dwóch ostatnich kolejkach) i z hukiem, z przedostatniego miejsca spadli jeszcze niżej. Wówczas definitywnie zniknęli ze szczebla centralnego, a edycję 2011/2012 zaczęli w Klasie C. Dziś występują w IV lidze.
Do spadku w sezonie 2009/2010 wcale jednak nie musiało dojść. Działacze postawili zimą wszystko na jedną kartę i zbudowali mocny kadrowo zespół, który miał podjąć skuteczną walkę o utrzymanie. Atutów nie brakowało. Między słupkami stał Arkadiusz Onyszko, a w polu grali m. in. Piotr Piechniak, Mauro Cantoro, Aleksander Kwiek czy Brasilia. Mimo to na finiszu do pełni szczęścia ekipie Marcina Brosza zabrakło dwóch punktów.
Odra padła ofiarą tendencji, z którą miała problem duża częściej mniejszych klubów ekstraklasy. Dopóki udawało im się utrzymywać w elicie, pieniądze z praw telewizyjnych były gwarantem stabilności finansów i w miarę spokojnego funkcjonowania. Spadek zaś oznaczał ogromne kłopoty, z których niejedni nie potrafili już wyjść.
Podobne były losy Stomilu Olsztyn, który opuścił ekstraklasę w 2002 roku. Tam też kolejne niepowodzenia przyszły lawinowo i ekipa z Warmii i Mazur do dziś nie wróciła do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ona jednak ostatecznie zdołała się odbudować i obecnie od kilku lat występuje w I lidze.
Spotkanie Wisły z Odrą w maju 2010 decydowało o sportowych losach obu klubów, lecz było ważne także z innego powodu. Właśnie wtedy na Suchych Stawach zrealizowano pierwszą w Polsce transmisję meczu piłkarskiego w 3D. Stacja Canal+ uruchomiła dodatkowy przekaz i kibice dysponującymi odpowiednimi odbiornikami mogli obserwować zmagania piłkarzy w zupełnie innych realiach. Czas jednak pokazał, że ten standard się nie przyjął i dziś nikt już takich transmisji nie realizuje.