Łukasz Gikiewicz odniósł się do tej sprawy za pośrednictwem "Przeglądu Sportowego". Na wstępie przekazał, że to prawda, iż nie ma kontaktu z bratem, zaznaczając po chwili, że na tę chwilę nie ma możliwości, by coś się zmieniło. Następnie zaczął wyjaśniać, co okazało się kością niezgody.
- Rafał podobno obraził się na mnie, bo nie pogratulowałem mu wygranego barażu o awans do Bundesligi z VfB Stuttgart. Tyle że on przez dwa wcześniejsze lata nie docenił niczego, co osiągnąłem. W ciągu 12 miesięcy strzeliłem 30 goli, ani razu mi nie pogratulował. Czy to jest normalne, że ja śledziłem jego mecze, wiedziałem, kiedy z kim gra, a on nie miał pojęcia, jakie spotkanie mnie czeka w najbliższej kolejce? - przekazał, podkreślając, że jego kariera wcale nie jest mniej ważna.
Podał też inne przykłady. Wyjaśnił, że kiedy Rafał brał ślub cywilny we Wrocławiu, nie zaprosił nikogo, natomiast informacje o tej ważnej uroczystości dotarły do niego bardzo okrężną drogą. - Czy tak się zachowuje brat bliźniak? - zapytał retorycznie Łukasz Gikiewicz, który obecnie gra w lidze jordańskiej, a Rafał występuje na boiskach niemieckiej Bundesligi.
Nawiązał też do słów brata, który mówi w wywiadach, że chciałby mieć z nim dobry kontakt i przypomina, jak wstawił się za nim w Śląsku Wrocław, a także to, jak pomógł mu po operacji wyrostka. Łukasz stwierdził, że wówczas największe wsparcie okazał mu tata, a w Śląsku poradziłby sobie sam.
Słowa Łukasza Gikiewicza dobitnie pokazują, że ma bardzo słabe relacje z bratem bliźniakiem. Podkreślił, że teraz żyją w dwóch innych częściach świata i nie potrzebują się nawzajem, by móc oddychać i że życzy Rafałowi jak najlepiej. - No cóż, niby tyle nas łączy, przeżyliśmy tak wiele, nawet sikać chciało nam się w tym samym momencie, a jednak okazuje się, że obecnie więcej nas dzieli - zaznaczył.
Czytaj także:
- Real Madryt szuka oszczędności. Aż pięciu piłkarzy może odejść
- Damian Kądzior doceniony. Dostał podwyżkę mimo pandemii koronawirusa
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus przewartościował piłkarskie kontrakty. "Futbol jest przepłacony, ale to prawo rynku"