Tomasz Frankowski rozbił Górnika Zabrze. Dziewięć bramek w Krakowie

PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Tomasz Frankowski
PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Tomasz Frankowski

Wiosną 2000 roku Wisła Kraków z każdą kolejką ograniczała swoje szanse na obronę mistrzostwa Polski. Z kolei Górnik Zabrze walczył o utrzymanie. W bezpośrednim starciu przy Reymonta padło aż dziewięć goli. Cztery z nich zdobył Tomasz Frankowski.

Epidemia koronawirusa doprowadziła do zawieszenia rozgrywek PKO Ekstraklasy. Przypominamy zatem najciekawsze, najdziwniejsze i najbardziej pamiętne mecze sprzed lat.

Niezbyt często zdarza się, aby zespół, który w meczu wyjazdowym zdobył trzy gole wracał do domu bez chociażby punktu. Co więcej, jeden z piłkarzy gospodarzy w tym spotkaniu zdobył więcej bramek, niż skuteczny w tamtej potyczce Górnik Zabrze.

W 1999 roku Wisła Kraków po latach przerwy sięgnęła po mistrzostwo Polski. Wspierana przez firmę Bogusława Cupiała drużyna w kolejnych rozgrywkach była głównym kandydatem do obrony tytułu. Białej Gwieździe wyrośli poważni konkurenci do walki o tytuł. Mistrzostwo chciała zdobyć Legia Warszawa, ale świetnie w lidze radziły sobie drużyny Polonii Warszawa i Ruchu Chorzów. Jesień na pozycji lidera zakończyli Niebiescy. Krakowianie byli w tabeli na 4. miejscu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz Realu pokazał, jak trenuje w domu

Swoje problemy miał Górnik. Zabrzanie 1999 rok zakończyli w środku ligi, ale wiosna nie była już dla tej drużyny już tak udana. W końcówce sezonu zarówno przy Reymonta jak i przy Roosevelta było nerwowo.

W 25. serii Górnik, przez większość część meczu grając w przewadze, przegrał 1:2 z Ruchem. Z kolei Wisła wygrała w Łodzi z ŁKS-em 2:0 i wciąż mogła marzyć o medalu na koniec rozgrywek. Lider Polonia Warszawa wydawała się być już nie do dogonienia. Na cztery kolejki przed końcem obrońcy tytułu do lidera tracili aż siedem punktów.

Wisła od początku meczu zaatakowała i już w 6. minucie objęła prowadzenie. Po dograniu Macieja Żurawskiego gola zdobył Tomasz Frankowski. "Franek" do siatki ponownie trafił w 25. minucie, kiedy z zimną krwią wykorzystał błąd obrony gości.

Chwilę przed przerwą Górnik mógł mieć nadzieje na wywiezienie na co najmniej punktu. Gola z rzutu karnego zdobył Adam Kompała. Jednak jeszcze przed zmianą stroną kolejną bramkę strzelił Frankowski. Asystę przy golu zaliczył Kazimierz Węgrzyn.

Walczący o koronę króla strzelców z Kompałą napastnik Wisły siedem minut po przerwie trafił na 4:1. Tym razem podanie otwierające drogę do bramki zaliczył Olgierd Moskalewicz. Piątą bramkę krakowianie zdobyli po godzinie gry, kiedy precyzyjne dośrodkowanie z rzutu wolnego Ryszarda Czerwca wykorzystał Arkadiusz Głowacki. Górnik drugie trafienie zaliczyli po kolejnym rzucie karnym. Adama Piekutowskiego pokonał ponownie Kompała. Na tego gola dość szybko odpowiedziała Wisła. Andrzej Bledzewski skapitulował po strzale Żurawskiego. Ostatnie słowo należało do zabrzan. W końcówce wynik na 6:3 ustalił Piotr Gierczak, który popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu.

Biała Gwiazda do końca sezonu wygrała tylko raz, w Warszawie z Legią. Zdobyte trzy punkty, obok jednego zdobytego w meczu z Amiką Wronki, wystarczyły krakowianom do wicemistrzostwa Polski. Na "deser" gracze z Reymonta mogli się cieszyć ze zdobycia Pucharu Polski. Tytuł do Krakowa wrócił rok później.

Zabrzanie utrzymanie zapewnili sobie na kolejkę przed końcem. W 28. serii przy Roosevelta w meczu o wszystko Górnik 3:1 pokonał, także walczący o ligowy byt, ŁKS. W następnej kolejce zabrzanie 4:0 rozgromili Lecha Poznań i do Lubina na potyczkę z Zagłębiem jechali pewni ligowego bytu. W kolejnych rozgrywkach Górnik ponownie do końca walczył o utrzymanie.

Walkę o tytuł "króla strzelców" wygrał Kompała. 2. w 2000 roku Frankowski najskuteczniejszym zawodnikiem ekstraklasy został w kolejnym sezonie.

PAMIĘTNE MECZE - TUTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW

Czytaj także:
Sensacyjny finał rozgrywek Pucharu Polski. W karnych lepszy II-ligowiec
Zamiast świętowania mistrzostwa Polski gonitwy z milicją

Komentarze (0)