Już w trakcie pandemii koronawirusa, giganci w Hiszpanii musieli negocjować z piłkarzami obniżki kontraktów. Zawodnicy Realu Madryt zrzekli się jedynie 10-15 procent swojej pensji. Gdy sezon Primera Division zostanie wznowiony, gracze otrzymają pełne wynagrodzenia.
Taka sytuacja nie potrwa jednak długo. Real Madryt od przyszłego sezonu chce zmniejszyć kontrakty piłkarzy nawet o 30 procent. Królewscy przeznaczają na pensje pierwszego zespołu 283 mln euro. Gdyby zostały one zmniejszone o 30 procent, oszczędności wyniosłyby 85 mln. Szacuje się, że łącznie klub mógłby zaoszczędzić nawet 100 mln.
Zaciskanie pasa dotyczyć będzie także transferów. Nie jest tajemnicą, że na celowniku Królewskich są Eduardo Camavinga, Kylian Mbappe oraz Erling Haaland. Według dziennika "AS", prezydent Florentino Perez ma już nową strategię kupowania piłkarzy.
ZOBACZ WIDEO: Dosadna opinia na temat startu Bundesligi. "Fatalnie to wygląda"
Los Blancos muszą ograniczyć swoje plany i będą rocznie kupować tylko jedną gwiazdę. Pierwszym z nich ma być Eduardo Camavinga z Stade Rennais. "To w tej chwili jedyny akceptowalny transfer pod względem ceny, ponieważ francuski pomocnik kosztowałby 50-60 milionów euro" - podkreśla "AS".
Następny w kolejce ma być Kylian Mbappe, który mógł trafić do Realu Madryt już latem 2020. Na przeszkodzie stanęła jednak pandemia koronawirusa. - Do transferu i tak finalnie dojdzie. To tylko kwestia czasu - przyznał były piłkarz PSG Jerome Rothen.
Najdłużej kibice Realu Madryt poczekają na transfer Erlinga Haalanda. Jego wartość Borussia Dortmund wycenia obecnie na 120 mln euro. Wbrew wcześniejszym doniesieniom mediów, w jego kontrakcie nie ma klauzuli odstępnego.
Zobacz także: Marcin Bułka odejdzie z Paris St. Germain? "Chcę grać"
Zobacz także: Michał Listkiewicz: Nie szukam zemsty