Michał Listkiewicz: Nie szukam zemsty

- Nie podam nazwisk tych ludzi, nie szukam zemsty - mówi nam Michał Listkiewicz. Były sędzia i prezes PZPN wyznał, że jako dziecko był molestowany. - Tego księdza nie spotkałem już nigdy. Dopiero gdy był bliski śmierci próbował się skontaktować.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Michał Listkiewicz WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Michał Listkiewicz
We wtorek Michał Listkiewicz zdecydował się na bardzo głębokie wyznanie. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej wziął udział w dyskusji na Twitterze, podczas której wyznał, że w dzieciństwie był ofiarą molestowania ze strony księdza i jednego z aktorów (więcej TUTAJ).

Z kolei w środę w "Super Expressie" były sędzia międzynarodowy ujawnił więcej wstrząsających dla jego psychiki szczegółów.

- Miałem wtedy 6-7 lat, na pewno nie więcej. Obnażał się przy mnie, dotykał mnie w różne miejsca. Straszne. To powoduje niezwykłą traumę i niestety poczucie wstydu... To stygmatyzuje i powoduje często trudne, albo po prostu nieodwracalne, zmiany w psychice molestowanego - powiedział Listkiewicz.

Dodał także, że żałuje nieujawnienia tych historii w odpowiednim czasie. - Teraz myślę, że to jednak był błąd, że nikomu o tym nie powiedziałem. Powinno się o tym mówić, krzyczeć. Ja nie miałem odwagi.

My z kolei zapytaliśmy obecnego szefa armeńskich sędziów o to, czy ujawni nazwiska prześladowców.

- Zawsze krytykowałem aktorki, które po latach nagle przypominały sobie o takich sytuacjach, gdy ta osoba jest już pod pręgierzem. Tutaj jest inaczej, to nie są osoby powszechnie znane, ja nie podam ich nazwisk, bo nie szukam zemsty - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty.

Listkiewicz odniósł się także do innej tragicznej historii ze swojego życia, czyli morderstwa swojej matki przez narkomankę i jej partnera. - Zawsze taki byłem. Wybaczyłem zabójcy własnej matki, nie szukałem w Instytucie Pamięci Narodowej papierów, żeby dowiedzieć się, kto w czasach PRL-u donosił na mojego ojca.

Okazuje się, że duchowny próbował się z nim skontaktować tuż przed śmiercią.

- Tego księdza nie spotkałem już nigdy. Dopiero gdy był bliski śmierci próbował się skontaktować, ale nie chciałem tego. Moja mama wielokrotnie pytała mnie, czy on kiedykolwiek zrobił mi krzywdę. Żeby jej nie martwić, odpowiadałem, że nie. Aktora spotykałem nadal w wielu sytuacjach, ale zawsze udawaliśmy, że się nie znamy - wyjawia.

Były prezes PZPN nie ma wątpliwości, że traumatyczne przeżycia miały wielki wpływ na jego psychikę oraz na późniejszą depresję, z której trudno było mu wyjść.

- Jestem pewien, że to przez te sytuacje miałem zaniżone poczucie własnej wartości. Zawsze, gdy coś osiągnąłem, wydawało mi się, że to przypadek i kwestia szczęścia. Był czas, że leczyłem się z depresji i przez 2-3 miesiące nie wychodziłem z domu.

Listkiewiczowi pomogły dopiero wizyty u lekarza-specjalisty. - Dopiero podczas wizyt u specjalisty dowiedziałem się, że to kwestia tych przejść. Depresja najczęściej wynika z ciężkich przeżyć w młodości. W moim przypadku jest tak na pewno, to było pochodną tego, co stało się w dzieciństwie, nie wymyśliłem sobie tego.
Oficjalnie. Łukasz Piszczek przedłużył kontrakt z BVB

Marek Wawrzynowski i Tomasz Skrzypczyński
 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×