Wyobraźmy sobie, że Erling Haaland nie przestaje strzelać i w momencie kontuzji Lewandowskiego odrabia sporą liczbę goli dzielących go od naszego piłkarza. To bardzo prawdopodobny scenariusz, bo napastnik BVB rozkręcił się w Bundeslidze jak szalejąca po świecie pandemia wirusa. Po dziesięciu spotkaniach ma dziesięć bramek i nic nie wskazuje, że pod względem tempa rozwoju doszedł do szczytu.
Pandemia pomogła jednak naszemu piłkarzowi, Lewandowski wyleczył kontuzję w czasie przerwy, przeszedł rehabilitację i już w pierwszym spotkaniu po przerwie strzelił gola. Dzięki temu dalej ściga się nie tylko z rywalami, ale i Gerdem Mullerem i jego rekordem czterdziestu goli w jednym sezonie. Ale Haaland z taką skutecznością może zaatakować ten wynik w kolejnym sezonie. I wyprzedzić polskiego napastnika.
Norweg na Lewandowskim wzoruje się od dłuższego czasu, dlatego nie jest dziwne, że w tak młodym wieku stał się maszyną do zdobywania bramek. - Na tym etapie ich kariera wygląda podobnie - opowiadał nam Pal Arne Johansen, trener młodzieżowej kadry Norwegii. - Jest prowadzona rozsądnie, krok po kroku. Erling, tak samo jak Lewandowski po przyjeździe z Polski, trafił do mocnego zespołu, w którym będzie się mógł dalej rozwijać. Robert to jeden z jego idoli, podpatruje go. Podobnie jak Lewandowski też jest uzależniony od goli - porównywał Johansen.
[b]ZOBACZ WIDEO: Bayern - Borussia 5:1 (2015 rok)
[/b]
Lewandowski takiego sezonu pod względem goli jeszcze nie miał. Do końca rozgrywek jeszcze siedem kolejek, a napastnik Bayernu ma już 27 bramek. Choć w oficjalnych wywiadach Polak kamufluje się i podkreśla, że najważniejsza jest drużyna, to jednak chciałby poprawić wynik Mullera. - Po wygranej 5:0 był zły. Strzelił jednego gola, ale mówił, że powinien trzy, że w takich meczach ucieka mu szansa na dogonienie najlepszych - opowiadał Sławomir Peszko, który przyjaźni się z kapitanem reprezentacji.
Lewandowski lubi konkurencję i widać, że na niej zyskuje. Oddechu nie zostawia mu Timo Werner z RB Lipsk (24 gole), a Haaland pokazuje, że tylko późne dołączenie do wyścigu nie pozwala mu zaatakować korony króla strzelców Bundesligi już teraz. Zresztą - pojawiły się głosy, że w Dortmundzie rośnie następca Polaka.
- Jestem w stanie wyobrazić go sobie w Bayernie - mówi Lothar Matthaeus. - Haaland jest piłkarzem, jakiego Borussii brakowało od kilku lat. Myślę, że za kilka sezonów może też trafić do Bayernu i być następcą Lewandowskiego - twierdzi były gracz Bayernu.
Norweg w końcu nawiązał do czasów gry naszego kapitana w BVB. Od odejścia Lewandowskiego Borussia miała tylko jednego piłkarza, który na krótko zastąpił Polaka - Pierra-Emericka Aubameyanga. Wielu odbijało się od ściany, jak Adrian Ramos, Ciro Immobile czy Michy Batshuayi.
- Nie sądzę, byśmy mieli takiego napastnika od czasów Roberta. Haaland daje nam możliwość grania w różnych systemach i stylach. Jest bardzo otwarty. Ważne, by go poznać. Gdy zaczniemy dobrze współpracować, wydobędziemy wszystkie jego mocne strony. Potrzeba na to trochę czasu - uważa Marco Reus.
Grafika za SofaScore:com:
Lewandowski ma siedemnaście goli więcej, ale rywalizacja z Haalandem pokazuje mu, że nie może się zatrzymać, bo młodzież naciera. A to Polaka nakręca. - Początek ma wystrzałowy, znakomicie wszedł do Borussii Dortmund i Bundesligi. W sumie to bardzo korzystne dla niemieckiej ligi, że pojawiają się tak młode twarze, takie właśnie jak Haaland - przyznał Lewandowski w rozmowie z "Piłką Nożną".
- Lepiej będzie dla Erlinga, żeby został jeszcze w Bundeslidze i tu spokojnie się rozwijał. On ma olbrzymi potencjał, ale też jeszcze sporo czasu. Jeśli jednak będzie ciężko pracować, osiągnie kiedyś najwyższy poziom - zauważył.
Niemcy porównują Haalanda do mieszanki Lewandowskiego z Aubameyangiem, tak powiedział między innymi Neven Subotić. Mats Hummels ostrożniej ocenił tych dwóch graczy. - Przez wiele lat grałem z Lewandowskim, więc potrafię ocenić, czy ktoś jest dobrym napastnikiem. Haalandowi do poziomu Roberta jeszcze trochę brakuje - stwierdził gracz BVB.
We wtorek wielkie starcie napastników. Borussia gra z Bayernem o godz. 18.30. Transmisja w Eleven Sports 1 i na WP Pilot.
Czytaj także:
Totolotek Puchar Polski: problemy Legii. Nowe kontuzje w zespole
Ekstraklasa rozchwytywana i podawana za wzór. Marcin Animucki: Udało się uratować co najmniej 100 tysięcy miejsc pracy