Dzięki temu, że polska liga wraca już 29 maja, prawami do pokazywania naszych rozgrywek zainteresowały się inne kraje z różnych zakątków Europy. Przedstawiciele Ekstraklasy prowadzili rozmowy z krajami ze Skandynawii i polska liga będzie transmitowana w Norwegii, Danii i Szwecji. Dodatkowo Skandynawowie chcą przygotować prezentację najlepszych zawodników naszej ligi. Pakiet z dwóch do czterech meczów na kolejkę zwiększyła stacja "Sportdigital" emitująca spotkania na żywo w Niemczech, Austrii i Szwajcarii.
Oprócz tego mecze naszej ligi będą pokazywane w Izraelu oraz w Wielkiej Brytanii i Irlandii, z angielskim komentarzem, na antenie bezpłatnej stacji "Free Sports". To jednak nie koniec zainteresowania i w niedalekiej przyszłości pakiet ten zostanie najpewniej powiększony. Do przedstawicieli Ekstraklasy zgłosiły się inne kraje. Jak ustaliliśmy, chodzi o Grecję czy Koreę Południową. W grze jest również Portugalia i kolejny kraj z wielkiej piątki - Włochy.
- Nasza liga będzie pokazywana w sumie w szesnastu krajach. Nie liczymy na wielkie przychody, ponieważ mówimy tu o sprzedaniu 22 meczów w okresie kryzysu. Ale dzięki temu częściowo zniwelujemy trzymiesięczny brak przychodów od bukmacherów, który nie był generowany z racji zatrzymania ligi. To budżety na poziomie finansowym ligi szkockiej, holenderskiej czy belgijskiej - tłumaczy Animucki.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"
- Najbardziej zyskujemy jednak na promocji rozgrywek. Mamy okazję dotrzeć do nowego odbiorcy, co być może zaowocuje w przyszłości - komentuje.
Do tej pory, przed pandemią koronawirusa, prawa do transmisji meczów naszej ligi miały dwie zagraniczne telewizje. Oprócz "Sportdigital" także "Planet Sport", który pokazuje polską ekstraklasę na Bałkanach od tego sezonu w Serbii, Chorwacji, Czarnogórze, Macedonii Północnej, Kosowie, Bośni i Hercegowinie oraz na Słowenii.
Animucki dodaje, że dużą zaletą dystrybucji meczów jest przygotowanie technologiczne "Ekstraklasa Live Park", czyli producenta transmisji. - Wysyłamy doskonałej jakości sygnał do Londynu i produkt jest gotowy do odbioru, co znacznie ułatwia odbiór i przyspiesza negocjacje z zainteresowaną stroną. Dzięki temu możemy emitować naszą ligę w każdym kraju. Nie każda liga ma takie możliwości. Finalnie jednak naszym założeniem jest, żeby sprzedawać sygnał bezpośrednio do konsumenta za pośrednictwem własnej platformy OTT - Ekstraklasa.tv - mówi prezes.
Pomoc rządu niezbędna
W połowie maja jako pierwsze ruszyły niemiecka 1 i 2 Bundesliga. Pod koniec tego miesiąca do gry wracają polscy ligowcy.
- Z zewnątrz może się wydawać, że po prostu wracamy, ale okres przygotowania wszystkiego był naprawdę trudny. W najgorętszym czasie pracowało przy tym projekcie prawie sto osób po kilkanaście godzin dziennie - opowiada nam Marcin Animucki.
Prezes Ekstraklasy mówi o najtrudniejszych aspektach do przebrnięcia. - Najpierw musieliśmy poznać decyzję UEFA, czy będziemy mogli wydłużyć sezon. Następnie stworzyć dokumentację powrotu do piłki od strony medyczno-sportowej. Jest w to zaangażowanych 800 osób ze wszystkich drużyn, 300 z ekipy odpowiadającej za produkcji meczów z "Live Park", pracownicy Canal Plus i TVP. Kluczowa była też współpraca z rządem i fakt, że powrót ligi został uwzględniony już w początkowym etapie odmrażania gospodarki. Gdybyśmy mieli to zrobić później, to ligi najpewniej nie dałoby się dokończyć - opowiada Animucki.
Wzór dla innych
Już w połowie kwietnia specjalnie powołana przez Ekstraklasę medyczna spec grupa przygotowała szczegółowy plan zajęć dla zawodników. Mówił nam o tym profesor Krzysztof Pawlaczyk z Lecha Poznań. Zawodnicy zaczynali od treningów indywidualnych na boisku, później ćwiczyli w małych, kilkuosobowych grupkach, by w ostatniej fazie uczestniczyć w zajęciach z resztą piłkarzy. Każdy klub wytypował kadrę 50 osób, zawodników, trenerów, członków sztabu, którzy zostali przebadani i wspólnie dokończą rozgrywki.
- Początki były trudne, niektórzy potrzebowali więcej czasu, by wdrożyć pewne ustalenia, ale na szczęście wszyscy szybko uświadomili sobie, że warto przestrzegać wytycznych, bo w przeciwnym razie po prostu cały projekt się nie uda. Widzimy na przykład, jak wygląda sytuacja w niemieckim Dynamie Drezno, w którym pojawiło się już kilka przypadków koronawirusa - kontynuuje Animucki.
Prezes ekstraklasy opowiada, że plan odmrożenia rozgrywek naszej ligi został przetłumaczony i wysłany do innych federacji jako wzór. - Otrzymali go wszyscy zrzeszeni w European Leagues i World Leagues Forum - kontynuuje Animucki. W skrócie chodzi o przedstawicieli lig z pięciu kontynentów, między innymi najlepszych rozgrywek świata: ligi angielskiej, włoskiej czy hiszpańskiej. - Przekazaliśmy pięć protokołów, dzięki temu inni będą mogli czerpać wiedzę i mieć pewien pogląd, przykład - uzupełnia Animucki.
7 milionów przychodu
Głównym nadawcą polskiej ekstraklasy jest Canal Plus, który transmituje wszystkie 296 meczów w sezonie. Jedno hitowe spotkanie w kolejce wybiera telewizja TVP i pokazuje w paśmie otwartym. Obecnie transmisje wszystkich meczów naszej ligi są dostępne na całym świecie poprzez platformę "OTT - Ekstraklasa.TV" dostępną na komputerach stacjonarnych i urządzeniach mobilnych z systemem operacyjnym iOS. Jest tam zarejestrowanych ponad 155 tysięcy użytkowników.
W ramach platformy "Ekstraklasa.TV" można kupić dostęp do pojedynczego meczu w cenie 2,99 euro. Są też pakiety uwzględniające wszystkie mecze w miesiącu (za 6,99 euro) i w całym sezonie (49,99 euro). Jak przyznała nam Małgorzata Borkowska, konsultant ds. praw mediowych Ekstraklasy S.A. - w bieżącym sezonie wartość przychodów z praw międzynarodowych szacowana jest na około 7 milionów złotych.
Nowe rozwiązania
Nie wszędzie udało się wznowić rozgrywki - we Francji i Holandii zostały odwołane. W Anglii oraz Hiszpanii tamtejsze ligi mają wystartować bliżej drugiej połowy czerwca. Nie wiadomo, jak będzie we Włoszech. W Europie tylko Białoruś nie zawiesiła wydarzeń sportowych, doszło do tego, że rosyjska telewizja sportowa MatchTV wykupiła prawa do tamtejszych meczów ekstraklasy piłkarskiej. Choć to akurat skrajny przykład - w tym kraju nie wprowadzono żadnych restrykcji, a Białoruś jest obecnie na drugim miejscu pod względem tempa rozwoju epidemii w Europie.
Animucki chwali współpracę z klubami i Polskim Związkiem Piłki Nożnej. - Wszystkim tak samo, w stu procentach, zależało, by wznowić sezon. Teraz musimy odnaleźć się w nowej rzeczywistości - bez kibiców. Wdrożenie tych wszystkich procedur meczowych też będzie wyzwaniem, ale na podstawie raportów i zaangażowania widzę, że kluby są świetnie przygotowane - komentuje.
Są dwa pomysły, jak rozwiązać kwestię pustych trybun. Mecze Bundesligi pokazały, że jednak sami piłkarze nie są w stanie stworzyć atmosfery igrzysk. Brak okrzyków, śpiewów czy żywiołowych reakcji kuje w uszy. Co ciekawe, Bundesliga w niektórych krajach, wedle życzenia, transmituje swoje mecze z dogranym dźwiękiem fanów.
Taki wariant rozważany jest również w Polsce, prawdopodobne wydaje się również wpuszczenie ograniczonej liczby osób na trybuny już niedługo po odmrożeniu ligi, do tysiąca kibiców - tak, by uniknąć imprezy masowej.
Animucki jest dobrej myśli. - Za tydzień startujemy, udało się. To pozwoli również nie tylko dać rozrywkę, ale uratować co najmniej sto tysięcy miejsc pracy. Gdybyśmy nie zagrali do września czy października, to mógłby być dramat - kończy prezes Ekstraklasy.
Bundesliga. Rafał Gikiewicz - niechciany bohater Unionu
Koronawirus. Olaf Kobacki: Włosi powoli wracają do życia