PKO Ekstraklasa: Lech - Legia. Kuriozalny gol w klasyku, legioniści coraz bliżej mistrzostwa!

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu od lewej: Kamil Jóźwiak i Walerian Gwilia
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu od lewej: Kamil Jóźwiak i Walerian Gwilia

Klasyk dla Legii Warszawa! Drużyna Aleksandara Vukovicia wygrała w Poznaniu z Lechem 1:0, a decydującego gola w kuriozalnych okolicznościach, po dużym błędzie rywali zdobył Tomas Pekhart.

Sytuacja w tabeli stawiała wicemistrza Polski w uprzywilejowanym położeniu i to gospodarze musieli od początku atakować. Tak się jednak nie stało. Legioniści nie pozwolili ekipie Dariusza Żurawia złapać wiatru w żagle, choć raz dopuścili do dużego pożaru we własnym polu karnym, tyle że w asyście rywala spudłował Tymoteusz Puchacz.

"Kolejorz" błędu przeciwnika nie wykorzystał, potrafili to natomiast zrobić podopieczni Aleksandara Vukovicia. W 17. minucie bardzo niefortunnie we własnym polu karnym interweniował Mickey van der Hart, piłka odbiła się od Djordje Crnomarkovicia i niemal z linii bramkowej do siatki wpakował ją Tomas Pekhart.

Utrata gola podłamała poznaniaków i Legia zaczęła kontrolować mecz. Grała spokojniej, popełniała mniej błędów i wydawało się, że nic jej nie grozi. Mimo to dała się zaskoczyć, gdy kapitalnym prostopadłym podaniem błysnął Pedro Tiba. Portugalczyk zagrał na czystą pozycję do Timura Żamaletdinowa, jednak wyrównania nie było, bo znakomicie obronił Radosław Majecki.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Simon nie wierzy w reżim sanitarny na stadionach. "Życzę powodzenia temu, kto będzie miał nad tym zapanować"

W przerwie Dariuszowi Żurawiowi udało się nieco pobudzić swoich zawodników i na początku drugiej części pod bramką Majeckiego działo się już więcej ciekawego. Piłka wylądowała nawet w siatce po strzale z bliska Crnomarkovicia. Legioniści mieli jednak sporo szczęścia, bo stoper Lecha był na minimalnym spalonym.

Poznaniacy grali po przerwie lepiej, nie mieli już takich przestojów jak w pierwszej połowie, a będąca pod sporą presją obrona Legii zaczęła przeciekać. Lechitom brakowało jednak skuteczności. Akcje oskrzydlające nie przynosiły wielkiego zagrożenia, a uderzenia z dystansu często były niecelne.

Dariusz Żuraw szukał wyjścia z tego marazmu i wprowadził na boisko Filipa Marchwińskiego, Christiana Gytkjaera oraz Jakuba Modera. Konkretów z ich strony jednak zabrakło.

Legia swoich szans szukała przede wszystkim w kontrach i niektóre z nich pachniały drugim golem. Wciąż jednak aktywniejsi byli miejscowi. W 82. minucie potężnie sprzed pola karnego strzelił Kamil Jóźwiak, ale do pełni szczęścia zabrakło mu pół metra. Na skrzydłowym "Kolejorza" koncentrowało się sporo uwagi, właśnie jego uważano przed sobotnim meczem za najgroźniejszą broń poznaniaków, tyle że sztab Aleksandara Vukovicia odrobił lekcję i piłkarze Legii skutecznie wyłączali 22-latka z gry. Dlatego bardzo rzadko zagrażał ich bramce.

Lech powinien wyszarpać remis, bo miał ku temu wystarczająco dużo okazji, ale marnowali je w sposób nieprawdopodobny. W doliczonym czasie wydawało się, że gol paść już musi, lecz stojąc kilka metrów przed bramką Puchacz skupił się tylko na sile strzału i trafił w boczną siatkę.

Legia dowiozła skromne prowadzenie do ostatniego gwizdka i jest już w komfortowej sytuacji. Lideruje z dorobkiem 54 pkt., a to o osiem więcej niż ma Piast Gliwice.

Lech Poznań - Legia Warszawa 0:1 (0:1)
0:1 - Tomas Pekhart 17'

Składy:

Lech Poznań: Mickey van der Hart - Bohdan Butko, Lubomir Satka, Djordje Crnomarković, Wołodymyr Kostewycz, Tymoteusz Puchacz, Karlo Muhar (75' Jakub Moder), Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak, Dani Ramirez (60' Filip Marchwiński), Timur Żamaletdinow (64' Christian Gytkjaer).

Legia Warszawa: Radosław Majecki - Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska, Igor Lewczuk, Michał Karbownik, Domagoj Antolić, Andre Martins (67' Bartosz Slisz), Marko Vesović, Walerian Gwilia (74' Mateusz Cholewiak), Luquinhas (90+4' William Remy), Tomas Pekhart.

Żółte kartki: Wołodymyr Kostewycz, Kamil Jóźwiak, Djordje Crnomarković, Tymoteusz Puchacz (Lech Poznań) oraz Mateusz Wieteska, Radosław Majecki (Legia Warszawa).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Komentarze (19)
avatar
smeagol
31.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lech zagrał na miarę możliwości po kuriozalnej bramce zespół z Warszawy dobrze się przesuwał I bronił. Piłkarze legii powinni odpalić premię za wygraną VDH'owi. 
avatar
14MP 19PP
31.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fajnie się to czyta :) 
avatar
Thom
31.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nareszcie wszystko wraca do normy czyli denna ekstrakasa i cenne komentarze jak ja za tym tęskniłem. 
avatar
Mossad
31.05.2020
Zgłoś do moderacji
3
4
Odpowiedz
Super Legia. Az milo sie ogladało tak dobrze grajacy zespół. Lech nie mial nic do powiedzenia. Dominacja Legii od poczatku do konca. Tworzy sie wielka druzyna potrafiaca grac skutecznie i z pol Czytaj całość
Ralph Kopcewicz
31.05.2020
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Lech w dupe na wlasne zyczenie....slabo,bardzo slabo,a mecz padlina/polska pilka klubowa....