Pogrzeb Jerzego Pilcha. Cracovia pożegnała swojego wielkiego kibica

W czwartek w Kielcach odbył się pogrzeb zmarłego w miniony piątek Jerzego Pilcha. Uroczystość miała rodzinny charakter, ale w ostatnim pożegnaniu wybitnego pisarza i miłośnika piłki nożnej nie mogło zabraknąć delegacji Cracovii.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Pogrzeb Jerzego Pillcha WP SportoweFakty / Pogrzeb Jerzego Pillcha
Jerzy Pilch był wielkim fanem futbolu, a jego ukochanym klubem była właśnie Cracovia. Kibicował Pasom niemal przez całe życie. Gdy jako 10-latek przeprowadził się z Wisły do Krakowa, zamieszkał w kamienicy przy ul. Smoleńsk - kilkaset metrów od stadionu pięciokrotnego mistrza Polski.

Zgodnie z jego wolą, uroczystość była skromna, miała rodzinny charakter, ale delegacja Cracovii mogła wziąć w niej udział. Podczas nabożeństwa żałobnego w kościele ewangelicko-augsburskim przy ul. Sienkiewicza wśród wieńców pod wystawioną urną z prochami pisarza znalazła się też koszulka Pasów z jego nazwiskiem i nr "12" - symbolem kibiców. Złożył ją w imieniu klubu trener i wiceprezes Michał Probierz.

Pilch spoczął na cmentarzu komunalnym w Kielcach. Na przedzie orszaku żałobnego szedł poczet sztandarowy Cracovii. Biało-czerwony sztandar niósł Andrzej "Łopata" Turecki - legendarny piłkarz Pasów, który w latach 1972-1982 przeszedł z klubem drogę z IV ligi do ekstraklasy.

Pilch był wierny Cracovii przez blisko 60 lat, choć nie doczekał się żadnego jej sukcesu - ostatni medal mistrzostw Polski Pasy zdobyły, kiedy pisarz przyszedł na świat (1952). Miewał kryzys wiary, jak w 2010 roku, kiedy publicznie, teatralnie na chwilę "zerwał" z Cracovią, ale nigdy się od niej nie odwrócił.

- Cracovię się kocha, a reprezentacji się kibicuje. Jak Cracovia przegrywa z Wisłą Płock, to klęska, a gdy nasza drużyna narodowa przegrywa 0:3 z Kolumbią, to zwykła porażka - mówił "Stylowi" przy okazji MŚ 2018. - Gdyby Cracovia zdobyła Puchar Europy, dla mnie byłoby to ważniejsze, niewiele, ale jednak, niż mistrzostwo Europy wywalczone przez reprezentację Polski - wyznał "Gazecie Wyborczej".

Gdy zamieszkał w Warszawie, w miarę możliwości pojawiał się na stadionie przy Kałuży 1. Po przeprowadzce do Kielc, w których spędził ostatnie miesiące życia, też starał się oglądać Pasy na żywo. Jeśli nie na stadionie, to w telewizji. "Rozmawiałem z wdową po Jerzym Pilchu, panią Kingą Strzelecką. Przed każdym meczem Pasów wspólnie z żoną, śpiewali hymn Cracovii przed TV" - zdradził rzecznik prasowy Cracovii Przemysław Staniek.

Ostatni mecz Cracovii na żywo widział w grudniu zeszłego roku. Krakowianie przegrali z Koroną w Kielcach (0:1). Spotkał się po nim z trenerem Michałem Probierzem. - Powiedział, żeby się nie przejmować, bo taka garbata dola Cracovii i jak się z nią jest związanym, to trzeba być silnym - powiedział nam Probierz.

Pisarz darzył Cracovię wielką miłością, ale nie był wobec niej bezkrytyczny. Mawiał, że jest naznaczona piętnem fatalizmu. Wierzył, że ciąży nad nią fatum, przez które fani muszą pogodzić się z tym, że ich klub nigdy nie będzie odnosił sukcesów. Przy Kałuży 1 nazywają to "syndromem Pilcha".

- Cracovia to taka drużyna, która gdy broni się przed spadkiem, zawsze spadnie, jak walczy o awans, nigdy nie awansuje, jak ma dowieźć zwycięski remis, straci bramkę w ostatnich sekundach. Stworzona do klęski. Być kibicem Cracovii to dramat egzystencjalny - stwierdził kiedyś.

Cracovia uczciła pamięć Pilcha też w niedzielę, przed meczem 27. kolejki PKO Ekstraklasy z Jagiellonią Białystok (0:1). Pierwszy gwizdek poprzedziła minuta ciszy, na rękawkach koszulek gospodarzy znalazły się żałobne opaski, a na telebimach i bandach reklamowych wyświetlono napis: "Żegnaj, Mistrzu Słowa".

Jerzy Pilch urodził się w 1952 roku w Wiśle. Był pisarzem, felietonistą, dramaturgiem i scenarzystą filmowym. W 1989 roku został laureatem Nagrody Fundacji im. Kościelskich, a w 1998 roku nagrody Paszport "Polityki". Laureatem Nagrody Literackiej Nike został w 2001 roku za powieść "Pod Mocnym Aniołem". Zmarł w piątek w wieku 67 lat

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×