Piłkarze Lechii Gdańsk zdołali wrócić z dalekiej podróży. - Za nami bardzo dobry mecz, który mógł się podobać kibicom. Obie drużyny stworzyły kilka bardzo dobrych sytuacji, były emocje i o to chodzi. Na pewno przespaliśmy pierwszą połowę i gra nam się dużymi fragmentami nie kleiła. I środek pola i w ofensywie powinno być lepiej. Co do bramki, daliśmy się prosto zblokować. Są u nas momenty przestojów i nad tym będziemy pracować, ale nie jest to prosta sprawa. Pracujemy nad tym, by wszystko zgadzało się z przodu i z tyłu było na zero - powiedział Piotr Stokowiec, trener gdańskiego klubu.
Kluczowa była zmiana Łukasza Zwolińskiego. - Trzeba odpowiednio zarządzać drużyną osobowo i natłokiem meczów. Łatwo jest mówić o grze na dwóch napastników, my nigdy nie przećwiczyliśmy tego wariantu i ćwiczymy to w trakcie meczu. Nie wiemy co by było, gdybyśmy zagrali z Łukaszem na początku. Jest w wysokiej formie, ale mamy swój plan. Mecz to też zmiany, trzeba mieć atuty i energię na ławce. Ja Łukasza traktuję jak zawodnika pierwszego składu, na co sobie zapracował - ocenił Stokowiec.
W pierwszej połowie kosztowny błąd popełnił Karol Fila. - Był wyblok, jednak nie jest łatwo pokryć zawodników mających prawie dwa metry wzrostu. Dziwię się, że ktoś robi presję na młodym polskim zawodniku, on potrzebuje wsparcia i prawidłowo się rozwija. Popełnia błędy i są one wkalkulowane, jednak rozwija się i dawno nie było w Lechii takiego wychowanka, który tak się prezentuje. My się zajmujemy mankamentami - zauważył trener.
Lechia dwie połowy zagrała inaczej. - Trzeba pamiętać, że jest duża grupa zawodników, których poznajemy. Przyszli w trakcie sezonu, nie było gier kontrolnych i była pandemia. To mogą być różne postawy i pewne rzeczy w I połowie nie funkcjonowały. Też się zastanawiamy nad tym i będziemy wyciągać wnioski. Reagujemy w odpowiedni sposób, musimy rozwijać zawodników. Nie wszystko jednak wychodzi, bo nie ma świata idealnego - stwierdził Piotr Stokowiec.
- Wyciągamy wnioski, jest dużo do wygrania i forma niektórych zawodników jest sinusoidą. Ja nikogo nie będę krytykował, będziemy oceniać na koniec sezonu i decydować kto ma przyszłość w tej drużynie. My stworzyliśmy mnóstwo sytuacji i wróciliśmy do gry, co oznacza że zawodnicy chcą. Nie widzę postawy, że komuś się nie chce i się nie angażuje. Ja pierwszą połowę biorę na siebie, może lepiej musimy tym wszystkim zarządzać - dodał.
Czytaj także:
Kądzior: Chorwacja wraca do życia
Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy
ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"