PKO Ekstraklasa. Dwa oblicza Lecha Poznań w Lubinie. "W pierwszej połowie to nie byliśmy my"

Materiały prasowe / lechpoznan.pl / Przemysław Szyszka / Na zdjęciu: Alan Czerwiński (z lewej) i Jakub Kamiński (z prawej)
Materiały prasowe / lechpoznan.pl / Przemysław Szyszka / Na zdjęciu: Alan Czerwiński (z lewej) i Jakub Kamiński (z prawej)

- Jest niedosyt, bo w Lechu Poznań mamy głód wygranych - przyznał po remisie 3:3 z KGHM Zagłebiem w Lubinie Jakub Kamiński, autor jednej z bramek dla Kolejorza.

Długo zanosiło się na to, że z Dolnego Śląska Lechici nie wywiozą nawet jednego punktu i poniosą drugą z rzędu porażkę. Piłkarze z Poznania już w pierwszych 45 minutach starcia z KGHM Zagłębiem Lubin stracili trzy bramki. Zdołali odpowiedzieć tylko jednym trafieniem.

- Pierwsza połowa przespana przez nas. Był szybki karny dla Zagłębia po moim szkolnym błędzie. Doświadczony zawodnik to wykorzystał - przyznał po spotkaniu Jakub Kamiński - Strzeliliśmy na 1:1, myśleliśmy, że wrócimy do tego meczu. Zagłębie potem dobrze grało w pierwszej połowie. Nie mogliśmy sobie poukładać tej gry. Rywale byli bardzo ruchliwi i wykorzystywali to w pierwszych 45 minutach - dodał.

Po zmianie stron lubinianie zaczęli bronić dwubramkowego prowadzenia, a Lech Poznań stopniowo rozbijał miedziany mur. W 77. minucie do siatki trafił właśnie Jakub Kamiński, a po kolejnych 10 minutach, gdy Dani Ramirez wykorzystał rzut karny, było już 3:3.

ZOBACZ WIDEO: Znany specjalista ostro o powrocie kibiców na stadiony. "Może nas czekać ogromny wzrost zachorowań"

- Druga połowa zdecydowanie dla nas, nie ma wątpliwości, Zagłębie było w głębokiej defensywie i to wykorzystaliśmy. Cieszy to, że podnieśliśmy się, bo to był trudny moment. Pierwsza połowa dla rywali, druga dla nas. Niedosyt jest, bo w Lechu Poznań mamy głód wygranych. Myślę, że to sprawiedliwy wynik - ocenił Kamiński.

- Rozegraliśmy dwie zupełnie inne połowy. W pierwszej części chcieliśmy pozwolić rywalom grać od tyłu i wychodzić ze średniego pressingu, co nam się nie udawało. Dwa karne dla Zagłębia i było już 3:1. Nie widziałem tych sytuacji w naszym polu karnym, ale jest VAR, więc myślę, że były słuszne - skomentował Lubomir Satka.

Jeszcze przez sześć minut doliczonego czasu gry to drużyna trenera Dariusza Żurawia (który w 68. minucie obejrzał czerwoną kartkę i musiał opuścić ławkę Lecha) napierał i był bliski zdobycia bramki na wagę zwycięstwa. Ostatecznie jednak się nie udało.

- Po zmianie stron byliśmy zupełnie inną drużyną. Nie pozwalaliśmy na wiele przeciwnikom, graliśmy piłką i stwarzaliśmy sobie okazje. Zagłębie miało jeden, może dwa groźne kontrataki, ale myślę, że do końca to bardziej oni drżeli o wynik - powiedział Satka.

Lechici muszą jednak gromadzić punkty, by mieć jak najlepszą pozycję startową do play-offów. A ostatnio nie idzie im to najlepiej, bo w pięciu ostatnich spotkaniach zgarnęli tylko sześć oczek. Spotkanie w Lubinie ma być jednak promykiem nadziei.

- Pokazaliśmy, że jesteśmy silnym zespołem. Pokazaliśmy charakter, nie poddaliśmy się i walczyliśmy o jak najlepszy wynik. Po spotkaniu wszyscy w szatni byli bardzo zmęczeni, bo daliśmy z siebie wszystko. Wiedzieliśmy, że w pierwszej części to nie byliśmy my - zakończył słowacki obrońca.

W tabeli PKO Ekstraklasy od trzeciego do ósmego miejsca zrobił się ogromny ścisk. Wszystkie ekipy dzielą zaledwie trzy punkty. 44 oczka zgromadziła trzecia Pogoń Szczecin, a Lech jest piąty z dorobkiem 43 punktów i właśnie z Portowcami zagra w najbliższej kolejce we wtorek o 20:30.

Czytaj też: 

Punkt, który nie zadowala żadnego z trenerów
PKO Ekstraklasa: kolejna zmiana w obronie Lecha Poznań

Źródło artykułu: