#DziałoSięWSporcie. Druga "ręką Boga". Znowu Argentyńczyk

Lionel Messi wyciąga rękę i oszukuje cały świat. Tak wyrównuje dla Barcelony na 1:1, a rywali z Espanyolu doprowadza do wściekłości. Tłum zawodników otacza asystenta sędziego.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Leo Messi Getty Images / Jasper Juinen / Na zdjęciu: Leo Messi
Kolejne zagranie ręką, które przechodzi do historii. 43. minuta ligowego starcia z Espanyolem, FC Barcelona przegrywa 0:1 i na prawej stronie piłkę dostaje Gianluca Zambrotta. Włoch dośrodkowuje w pole karne, wyskakuje Lionel Messi, ale nie udaje mu się trafić piłki głową. W ostatniej chwili wyciąga lewą rękę i to dzięki niej wyrównuje wynik meczu. Jest 9 czerwca 2008 roku.

Blaugrana świętuje bramkę. A niezwykle wściekli rywale pędzą do arbitra. Wśród nich bramkarz Espanyolu, Carlos Kameni. Większość piłkarzy otacza asystenta sędziego i domaga się sprawiedliwości. Na marne, trafienie Messiego zostaje uznane, piłkarze schodzą do szatni przy wyniku 1:1.

Messiemu niechlubny wyczyn puścili płazem. Nie dość, że arbiter uznał nieuczciwego gola, to po spotkaniu piłkarz nie obrywa tak mocno jak Diego Maradona, który zagrał podobnie ręką w 1986 roku w meczu Argentyna - Anglia podczas mistrzostw świata. Legendarny Argentyńczyk po meczu tłumaczył, że tak naprawdę bramkę zdobył "trochę głową, a trochę z pomocą ręki Boga". Te określenie przeszło do historii futbolu. Argentyna zdobyła wówczas złoto mundialu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rosjanie prowokują Cristiano Ronaldo

Ale sprawiedliwość dopadła Barcelonę. Mimo dwóch goli Messiego, Espanyolowi udaje się wywalczyć jeden punkt na Camp Nou. W przedostatnim meczu sezonu ekipa Franka Rijkarda nie doścignęła Realu Madryt, który zostaje mistrzem Hiszpanii.

Messi w atmosferze skandalu kończy swój drugi sezon jako podstawowy zawodnik Barcelony. Ale trafienie "ręką Boga" nie ciągnie się za nim tak jak za Maradoną. Za to kibice zyskali kolejny argument za porównywaniem obu wybitnych Argentyńczyków.

Od początków kariery Messi  był "nowym Maradoną". Łączy ich ojczyzna, ulubiony numer "10", wzrost, ruchy i niebywałe panowanie nad piłką. - Obaj są niezwykli i wynieśli futbol na inny poziom - przyznał dla "goal.com" Gianfranco Zola, były napastnik Napoli.

Jednak to Messiemu udaje się dłużej utrzymać na szczycie. Do dzisiaj jest liderem i żywą legendą Barcelony. W jego wieku Maradona był już poza Napoli, w którym obrósł największą legendą. Jego karierę zniszczyły kolejne skandale z kochankami i kokainą.

Joanna Tokarska: Trzeba oglądać dużo meczów i mieć swoje zdanie

Roger Guerreiro: Sytuacja w Brazylii jest nadal niebezpieczna

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×