Kolejna porażka Górnika - relacja z meczu sparingowego Górnik Łęczna - Korona Kielce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Drużyna prowadzona przez Wojciecha Stawowego zaprezentowała się łęczyńskim kibicom po raz pierwszy po powrocie z Austrii. Wysoko zawiesiła poprzeczkę przed Koroną, ale przegrała 1:2. - <i>Momentami pokazaliśmy naprawdę dobrą grę, a bramki straciliśmy po prostych błędach</i> - ocenia trener Stawowy.

Mecz rozgrywano nietypowo, gdyż 3x30 minut. - Trener Motyka poprosił mnie, abyśmy grali właśnie tak. A ja się na to zgodziłem - wyjaśnia szkoleniowiec Górnika. W pierwszej tercji trener Stawowy desygnował do gry skład zbliżony do optymalnego, podczas gdy Korona najmocniejszą jedenastkę zachowała na ostatnią część gry.

Gospodarze z ogromnym zaangażowaniem rozpoczęli środowy mecz. Już w 5. minucie prawą stroną boiska przedarł się Sławomir Nazaruk i jego podanie w kierunku Prejuce'a Nakoulmy ofiarnym wślizgiem przerwał Maciej Szajna, ale uczynił to na tyle niefortunnie, że piłka wróciła do gracza Górnika. Ten uderzył ją głową i zaskoczony Piotr Misztal zdołał ręką odbić futbolówkę.

Łęcznianie starali się grać efektownie, wiele razy grali z pierwszej piłki, wykorzystywali szybkość Prejuce'a Nakoulmy, lecz to goście wyszli na prowadzenie. W 22. minucie z rzutu wolnego przymierzył Michał Michałek, Jakub Wierzchowski tylko odbił piłkę, a nieudana interwencja Veljko Nikitovicia spowodowała, że wylądowała ona w siatce.

Z kolei Korona próbowała wielu wariantów taktycznych, starała się zdominować środek pola. Obie jedenastki konstruowały akcje głównie przy pomocy krótkich podań i utrzymywały mecz na niezłym poziomie.

W drugiej tercji na murawie pojawił się Grzegorz Bronowicki. 14-krotny reprezentant Polski grał na prawej obronie, a w ostatniej części gry przeniósł się na lewą stronę. Wykazał się on ogromną wolą walki. Dało się zauważyć, że Górnik będzie miał z niego spory pożytek.

Gospodarze doprowadzili do wyrównania w 45. minucie, kiedy z rzutu rożnego dośrodkował Kamil Stachyra, a Grzegorz Szymanek precyzyjnym strzałem głową przy słupku pokonał Misztala. 4 minuty później w starciu z jednym z rywali mocno ucierpiał Łukasz Stefaniuk i nie mógł już kontynuować gry, a jego miejsce zajął Radosław Bartoszewicz.

W ostatniej części gry trener Stawowy desygnował do gry testowanego Tomasza Mazurkiewicza, swojego byłego podopiecznego z Arki Gdynia. Nie wyróżnił się on niczym szczególnym, ale jak się dowiedzieliśmy jest bliski podpisania kontraktu.

Na 20 minut przed końcem ataki Korony zaczęły przynosić skutek. Edi Andradina świetnie zagrał na głowę Pawła Buśkiewicza, a ten uderzył niecelnie. Niecałe 60 sekund później Brazylijczyk kapitalnie przymierzył z dystansu pod poprzeczkę, ale Wierzchowski nie dał się zaskoczyć.

W 72. minucie było już 2:1 dla kielczan. W podobnej sytuacji do tej sprzed 120 sekund nie pomylił się Buśkiewicz i pogrążył drużynę, której barw bronił przed rokiem. Gospodarze próbowali doprowadzić do wyrównania, często wykorzystywali skrzydłowych, ale nie przyniosło to efektu.

Górnik Łęczna - Korona Kielce 1:2 (0:0, 1:1)

0:1 - Nikitović (sam.) 22'

1:1 - Szymanek 45'

1:2 - Buśkiewicz 72'

Grano 3x30 minut.

Składy:

Górnik Łęczna (I tercja): Wierzchowski - Radwański, Nikitović, Wallace, Tomczyk - Szymanek, Bartoszewicz, Bazler - Nazaruk, Nakoulma, Stachyra;

II tercja: Giertl - Radwański, Karwan, Rafalski, Grzegorz Bronowicki - Stefaniuk (51' Bartoszewicz), Sołdecki, Szymanek - Niedziela, Grobelny, Stachyra;

III tercja: Wierzchowski - Grzegorz Bronowicki (70' Radwański), Nikitović, Karwan, Tomczyk – Bartoszewicz, Bazler, Mazurkiewicz – Nazaruk, Nakoulma, Niedziela

Korona Kielce (I i II tercja): Misztal - Kozubek, Paknys, Szajna (31' Malarczyk), Kuzera - Michałek, Jędryka, Wilk, Kiełb - Cichos, Gawęcki (31' Konon);

III tercja: Cierzniak - Nawotczyński, Markiewicz, Hernani, Łatka - Sobolewski, Zganiacz, Edi, Nowak - Gajtkowski, Buśkiewicz.

Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin).

Widzów: 500.

Źródło artykułu: