Bundesliga. Gol Roberta Lewandowskiego dał Bayernowi tytuł mistrza Niemiec

PAP/EPA / Stuart Franklin / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (z lewej)
PAP/EPA / Stuart Franklin / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (z lewej)

Bramka Roberta Lewandowskiego w Bremie dała Bayernowi ósme z rzędu i trzydzieste w ogóle mistrzostwo Niemiec. Bayern wygrał z Werderem na wyjeździe 1:0.

Jeśli Bayern Monachium miał zdobyć mistrzostwo już w Bremie, to po prostu nie wypadało, żeby ktoś inny strzelił tego najważniejszego gola. Cała drużyna od jakiegoś czasu jest budowana wokół polskiego piłkarza, a ten pokazuje, że doskonale się w roli wielkiego lidera sprawdza.

W 43. minucie Robert Lewandowski dostał dalekie podanie od Jerome Boatenga za linię obrony, przyjął piłkę w biegu na klatkę piersiową i elegancko posłał ją do siatki obok Jiriego Pavlenki, który zrobił, co mógł, popisał się nawet efektownym szpagatem, ale zabrakło centymetrów. To był prawdziwy majstersztyk naszego napastnika, który często jest nazywany przez wielu specjalistów najlepszym numerem 9 na świecie. Polak znalazł się na pograniczu spalonego, wyczuł podanie reprezentanta Niemiec idealnie, ta bramka była jakby wzięta żywcem z gry komputerowej.

Była to 31. bramka Lewandowskiego w sezonie w Bundeslidze (46. we wszystkich rozgrywkach), a to oznacza, że Lewandowski pobił swój rekord.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielki błąd bramkarza. Za chwilę padł gol

Oczywiście Bayern przyjechał do Bremy po pewne trzy punkty i tytuł mistrzowski, ale też nie można zapomnieć, że Werder jest na krawędzi i walczy o dużo więcej, bo przecież o pozostanie w lidze. Zawodnicy Werderu Brema doskonale wiedzieli, że strata punktów na własnym terenie może kosztować ich spadek, lub w najlepszym razie play-off o utrzymanie. W poprzedniej kolejce w fantastycznym stylu pokonali na wyjeździe Padeborn aż 5:1 i zapewne uwierzyli w swoje możliwości. Oczywiście od początku poczuli różnicę między grą z najsłabszym i najlepszym zespołem ligi.

Tym bardziej że do składu Bayernu wrócili Thomas Mueller i oczywiście Lewandowski (pauzował za żółte kartki), drużyna Hansi Flicka wystąpiła w najsilniejszym możliwym składzie. Trudno powiedzieć, że różnica między Bayernem a Werderem była jakaś kolosalna, oczywiście monachijczycy byli lepsi, ale nie była to przewaga przygniatająca. Dopiero w drugiej połowie zaczęła rosnąć. Zresztą często po przerwie spowodowanej pandemią Bayern gra jakby chciał wygrywać najmniejszym możliwym nakładem sił. Czy gra z drużyną z czołówki czy z końcówki, zazwyczaj jest lepszy nieznacznie. Akurat o tyle, by wygrać.

Ale też nie ma sensu narzekać na styl Bayernu. Wystarczy przypomnieć sobie, że przed poprzednim starciem tych drużyn, 14 grudnia 2019 roku, Bayern był na 7. miejscu w tabeli i zastanawialiśmy się wtedy, kiedy się podniesie. Od tamtej pory wygrał, licząc wtorkowe spotkanie z Werderem, 17 z 18 spotkań, zaś jedno zremisował. Bilans polskiego zawodnika w tym okresie to 15 bramek w 15 meczach.

Początkowo, w spotkaniu z drużyną z Bremy, nasz napastnik był mniej efektywny, choć starał się szukać okazji. Dopiero w 28. minucie dostał niezłe podanie od Kimmicha, świetnie opanował piłkę, ale został dość ostro potraktowany przez Theodora Gebre Selassie. Czeski pomocnik trafił "Lewego" łokciem w twarz, choć raczej wyglądało to na przypadkowe zdarzenie. Tak też uznał sędzia i rywala nie ukarał kartką.

Na kolejną akcje Polaka czekaliśmy aż do 43. minuty, ale od razu była to akcja, która właściwie dała Bayernowi mistrzostwo Niemiec. 10 minut po zmianie stron Lewandowski trafił po raz kolejny, ale tym razem sędzia odgwizdał spalonego - nie Polaka, a Thomasa Muellera, który brał udział w akcji. A szkoda, bo Lewandowski strzelił efektownie - tzw. krzyżakiem.

Polak ewidentnie szukał kolejnych bramek. W 60. minucie był bardzo blisko, ale nie doszedł do dośrodkowania Muellera. W końcówce, gdy wydawało się, że Bayern w pełni kontroluje spotkanie, drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Alphonso Davies. Nieco skomplikowało to plany szykującej się do świętowania tytułu ekipy Flicka. Choć Kingsley Coman był blisko, żeby przypieczętować sprawę tytułu.

Ale drugim bohaterem, obok Lewandowskiego, ostatecznie został Manuel Neuer. Bramkarz reprezentacji Niemiec w ostatniej minucie obronił strzał Japończyka Yuyi Osako i chwilę później piłkarze Bayernu mogli się cieszyć z tytułu.

Bayern zdobył swoje ósme mistrzostwo z rzędu, a Lewandowski dziewiąty tytuł mistrzowski w w ogóle, z czego ósmy w Niemczech. Na 15 sezonów to spore osiągnięcie. Do tego jest bardzo blisko dołożenia 5. tytułu króla strzelców Bundesligi. Polak ściga się tylko z legendą Gerda Muellera, który ma siedem takich tytułów. A przecież dochodzi jeszcze awans ze Zniczem Pruszków z III do II ligi. Mówiąc krótko, tam gdzie jest Lewandowski, jest sukces.

Werder Brema – Bayern Monachium  0:1 (0:1)
0:1 Lewandowski 43’

Składy drużyn
Werder
: Pavlenka - Veljkovic, Vogt (46. Langkamp), Moisander - Gebre Selassie, M Eggestein, Klaassen (84. Fullkrug), Friedl - Bittencourt (62, Bartels), Rashica (62. Sargent) - Osako.

Bayern:
Neuer - Pavard, Boateng, Alaba, Davies - Kimmich, Goretzka - Coman, Muller, Gnabry (82. Hernandez) - Lewandowski.

Sędziował: Harm Osmers

Żółte kartki: Eggstein, Langkamp - Davies

Czerwona kartka: Davies (79' druga żółta)

ZOBACZ Lewandowski bardziej kompletny niż Gerd Mueller

ZOBACZ Lewandowski zauważony na świecie

Źródło artykułu: