Mateusz Skwierawski: Lewandowski w końcu zauważony (komentarz)

Getty Images / Alexander Hassenstein Getty Images / France Football / Robert Lewandowski na okładce France Football
Getty Images / Alexander Hassenstein Getty Images / France Football / Robert Lewandowski na okładce France Football

Potrzebna była pandemia koronawirusa, żeby szersza publiczność zwróciła uwagę na Roberta Lewandowskiego. Nagle zaczęli się nim zachwycać Anglicy, którzy widzą przeważnie czubek własnego nosa. "Lewy" znalazł się też na okładce "France Football".

Bundesliga była pierwszą z pięciu czołowych lig w Europie, która wystartowała po pandemii koronawirusa. Może właśnie dlatego kibice i dziennikarze z innych krajów zaczęli z większą niż wcześniej uwagą ją obserwować. Anglicy wyściubili wreszcie nos poza własne podwórko i przekonali się, że nie tylko na Wyspach toczy się ciekawe sportowe życie.

Kilka dni temu "Daily Mail" napisał o Robercie Lewandowskim duży tekst. "Polska potęga terroryzuje obrońców Bundesligi od 2010 roku". Kto nie śledzi brytyjskiej prasy, musi wiedzieć, że tego typu artykuły o Lewandowskim to tam rzadkość. Dla przykładu - po czterech golach Polaka z Crveną Zvezdą w tej edycji Ligi Mistrzów tylko nieliczne tytuły odnotowały ten fakt. Zwykle krótką, lakoniczną wzmianką, gdzieś na końcu strony.

Wyposzczeni są Anglicy, piłki na najwyższym poziomie nie zobaczą w tym sezonie Francuzi. Tamtejszy rząd odwołał rozgrywki, a "France Football", najbardziej prestiżowy magazyn piłkarski na świecie, anonsuje właśnie okładkowy wywiad z kapitanem reprezentacji Polski, który w wersji drukowanej ukaże się w tym tygodniu.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Czy kibice powinni wrócić na stadiony? Profesor Simon stawia warunki, przy których to bezpieczne

W rozmowie został poruszony temat Złotej Piłki dla Polaka. Jak dotąd Lewandowski raczej nie uchodził za zwierzę medialne, tak teraz łapie w tej kategorii kolejne punkty. Jest go dużo nie tylko w statystykach strzeleckich, ale również w najważniejszych mediach. A popularność, jak pokazał ostatni plebiscyt (Lewandowski zajął ósme miejsce), ma porównywalne znaczenie, co dyspozycja na boisku.

Oprócz wysokiej formy, Lewandowski ma też po prostu szczęście. Niewielu zyskało przez pandemię koronawirusa tyle co nasz napastnik. Po pierwsze - gwiazdor Bundesligi mógł spokojnie wyleczyć kontuzję kolana, gdy inni nie grali. Po drugie - jest teraz na świeczniku. Strzela gole dla Bayernu Monachium, jest o jedno zwycięstwo od mistrzostwa Niemiec, a relacjonuje to cały piłkarski świat.

I to wszystko w momencie najlepszego sezonu Lewandowskiego w karierze. Oczywiście najlepszego do tej pory, bo przecież Polak zapowiada, że szczyt formy dopiero przed nim. 30 goli w Bundeslidze, 11 w Lidze Mistrzów - liczby ma imponujące, dlatego transfer do Realu Madryt i Złota Piłka nie muszą być wcale straconą szansą. Real podobno znowu to rozważa, a okres dwunastu miesięcy brany pod uwagę w kontekście Złotej Piłki, jest w wykonaniu Polaka wyśmienity. Lewandowski ciągle chce więcej. Właśnie dlatego zdarza mu się wściekać po wysokich wygranych Bayernu. Robi tak, gdy on sam strzeli jednego gola a nie trzy.

Leszek Ojrzyński: Rana wciąż świeża

AS Monaco mówi "nie". Radosław Majecki może nie dokończyć sezonu w Legii

Źródło artykułu: