SSC Napoli - Juventus. Polski mecz o Puchar Włoch
Dla Wojciecha Szczęsnego i Juventusu będzie to kolejny dzień w biurze - Polak zdobył już z klubem cztery trofea. Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński jeszcze nic z SSC Napoli. Środowy finał Pucharu Włoch może być dla nich ostatnią szansą.
Napastnik może być pewien, że cztery sezony zostaną przez tamtejszych fanów szybko zapomniane. Może spodziewać się swojej podobizny na rolce papieru toaletowego czy znikającej głowy w muszli klozetowej. No i oczywiście wyzwisk i gwizdów na stadionie San Paolo. Nie są to przypuszczenia, a suche fakty. Tak fani potraktowali Gonzalo Higuaina. Argentyńczyk do Juventusu przeniósł się z SSC Napoli cztery lata temu, a z zespołem wywalczył dwa z trzech trofeów jakie Napoli zdobyło w XXI wieku.
Ale jeżeli Milik da Napoli puchar, strzelając jeszcze gola w finale, to kibice błyskawicznie pokochają go na zabój. I może złodziej, który ukradł naszemu piłkarzowi zegarek machając pistoletem przed jego domem, wrzuci mu go z powrotem na podwórko.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielki błąd bramkarza. Za chwilę padł golSmak bramki z Juventusem zna Piotr Zieliński. Największy talent polskiej piłki od wielu lat pokonał Wojciecha Szczęsnego jeszcze w tym roku, pod koniec stycznia. To był piękny dzień dla całego Neapolu. Znienawidzony rywal, który jeszcze podkrada im piłkarzy i jest zawsze wyżej w tabeli, przegrał 1:2. I nawet przepaść w tabeli, strata kilkudziesięciu punktów w lidze, nie miała dla Neapolitańczyków znaczenia.
Podobnie jak teraz - drużyna Gennaro Gattuso w końcu ma nad Juventusem psychologiczną przewagę. To tylko jeden mecz, który może osłodzić bardzo słaby sezon. Niską pozycję w tabeli (dopiero szóstą), wcześniejszy bunt zespołu, kłótnie z prezesem Aurelio de Laurentiisem i szarpaninę zawodników z synem właściciela klubu.
To będzie przede wszystkim mecz o pierwsze trofeum dla Napoli od sześciu lat. I gra nawet o coś więcej - utarcie nosa Juventusowi, który od ośmiu lat wygrywa ligę włoską, najczęściej w cuglach. Wojciech Szczęsny mówi, że wygrywanie uzależnia, ale w nadmiarze może również uśpić.
Polak najpewniej usiądzie na ławce, w tych rozgrywkach od początku broni Gianluigi Buffon. Kiedy bramkarz po raz pierwszy wygrywał Coppa Italia, Milik nie miał jeszcze "młotka" w lewej nodze, a Zieliński nie potrafił mijać rywali jednym balansem ciała. W 1999 roku obaj Polacy mieli po pięć lat.
PKO Ekstraklasa. Bogusław Leśnodorski: W tej lidze nie ma przeciwników dla Legii
Mateusz Skwierawski: Lewandowski w końcu zauważony (komentarz)