O niezwykle niefortunnym zdarzeniu z 41. minuty mówi się dużo głośniej niż o wyniku. Wtedy to Oliver Norwood dośrodkował na dalszy słupek bramki Aston Villi, a bramkarz złapał piłkę i minął z nią linię bramkową. W tym momencie zegarek sędziego powinien zasygnalizować, że Sheffield United strzeliło gola. Jednak nie tym razem. Technologia zawiodła, a beniaminek został okradziony z gola.
Goście protestowali, domagali się trafienia, ale na marne. Michael Oliver nie skorzystał w tej sytuacji z systemu VAR. To wytrąciło Chrisa Wildera, trenera Sheffield, z równowagi. Po meczu wdał się w dyskusję z arbitrem. Jego zespół bezbramkowo zremisował z Aston Villą.
Po ostatnim gwizdku oświadczenie wydała firma "Hawk-Eye Innovations", która odpowiada za system goal-line. "Sędziowie nie otrzymali sygnału od zegarka ani od słuchawki. Siedem kamer na trybunach wokół pola bramkowego zostało zasłoniętych przez bramkarza, obrońcę i słupek. Taka rzecz nie zdarzyła się jeszcze w żadnym z ponad dziewięciu tysięcy meczów, w których wykorzystano naszą technologię" - czytamy w komunikacie na Twitterze.
Hawkeye on furlough? #AVLSHU pic.twitter.com/oeYntbJdXe
— Adam McGroarty (@AdamMcGroarty) June 17, 2020
System goal-line działa w Premier League od sezonu 2013-2014. Na mistrzostwach świata technologia zadebiutowała w 2014 roku w Brazylii. Od tamtej pory jest wykorzystywana w większości rozgrywek europejskich oraz podczas najważniejszych piłkarskich imprez.
Hansi Flick. Jak "przyszły selekcjoner" odmienia Bayern Monachium
Chuligan w Gdyni ruszył na bramkarza Wisły Kraków
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielki błąd bramkarza. Za chwilę padł gol