Wieczysta Kraków - z małego osiedla wielkie sny

Z nieograniczonym budżetem i inwestorem, którego stać na realizację każdej fantazji, Wieczysta, mały osiedlowy klub, chce zostać trzecią siłą w Krakowie. - I liga nie jest marzeniem, tylko realnym celem - zapewniają przy Chałupnika 16.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Trening Wieczystej Kraków Na zdjęciu od lewej: Łukasz Skrzypek, Mateusz Niechciał, Łukasz Preiss, Sławomir Peszko, Przemysław Cecherz, Filip Fryc i Emmanuel Kumah Newspix / JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA.COM.PL / Trening Wieczystej Kraków. Na zdjęciu od lewej: Łukasz Skrzypek, Mateusz Niechciał, Łukasz Preiss, Sławomir Peszko, Przemysław Cecherz, Filip Fryc i Emmanuel Kumah
To dziś najsłynniejszy piłkarski adres w Polsce. Do treningu jeszcze godzina, ale już teraz trudno o wolne miejsce parkingowe. Zatłoczony park maszyn wygląda imponująco. Nie byłoby wstydu nawet pod siedzibą klubu PKO Ekstraklasy. Uwagę przykuwa przede wszystkim luksusowa, ponad pięciometrowa limuzyna. W Polsce jest tylko kilkanaście takich samochodów. Ten egzemplarz należy do Wojciecha Kwietnia - krakowskiego biznesmena, właściciela sieci aptek "Słoneczna". To dzięki niemu o Wieczystej dowiedziała się cała Polska. - A będzie jeszcze głośniej. Dopiero zaczyna się dziać - słyszę.

53-latek ma szeroki gest. Właśnie sprowadził do Wieczystej Sławomira Peszkę, uczestnika ostatniego mundialu, a prywatnie - swojego bardzo dobrego znajomego. Ostatnio w narożniku stadionu stanął przeszklony skybox, ale pierwszy trening 44-krotnego reprezentanta kraju Kwiecień ogląda z trybuny. Towarzyszą mu współpracownicy, kibice i dyskretni, wtapiający się w tłum ochroniarze. Milioner nie jest niedostępny, bo jest wśród swoich - jest stąd, wychował się kilkaset metrów od stadionu.

Pieniądze nie są problemem

Transfer Peszki to na razie wydarzenia lata w polskiej piłce. Raz, że piłkarza z takim CV na tym szczeblu rozgrywkowym jeszcze nie było. Dwa, że Peszko ma w Wieczystej kontrakt na poziomie ekstraklasy. Szczegółów nikt nie zna, bo to sprawa między nim a Kwietniem. W mediach trwa licytacja, rozrzut jest duży. Jedni "dobrze poinformowani" twierdzą, że piłkarz zarabia 40 tys. zł miesięcznie, a inni, że 70. Gdy pytam, kto jest bliższy prawdy, Kwiecień tylko się uśmiecha i wzrusza ramionami. W Wieczystej o pieniądzach się nie rozmawia, bo pieniądze nie są tu problemem. I na niczym nie można oszczędzać. Te hasła odbijają się od ścian klubowych korytarzy.
Dawna spikerka i sky box na stadionie Wieczystej Dawna spikerka i sky box na stadionie Wieczystej
- Stać nas na rzeczy, na które nie stać klubów z dużo wyższych lig. Jak słyszymy od inwestora i widzimy po jego działaniach, budżet mamy nieograniczony - mówi mi Andrzej Iwan, przyjaciel i prawa ręka Kwietnia. Trener Przemysław Cecherz potwierdza: - W innych klubach pytałem: "W jakiej kwocie mam się zmieścić?". Tu słyszę: "Ile potrzebujesz?". Ale nie jest tak, że rozdajemy pieniądze. Proponujemy tyle, na ile według nas ktoś zasługuje.

Złośliwi już wcześniej nazywali ich "Szejkami z okręgówki", a pensja Peszki dodatkowo zbulwersowała środowisko. Dariusz Dziekanowski w felietonie dla "Przeglądu Sportowego" nazwał ją "patologią". - Patologią byłoby, gdybyśmy wydawali pieniądze miejskie, a tak nie jest. Wojtka na to stać i tylko mu kibicować, że spełnia marzenia. Oby takich ludzi w piłce było więcej - mówi Iwan i kontruje kolegę z drużyny narodowej: - Podejrzewam, że gdyby Darek dostał taką kasę, to pewnie by się nie zastanawiał dwa razy.

Wydawało się, że w tym tygodniu nikt nie zaskoczy bardziej od Wieczystej ściągającej Peszkę, tymczasem popularność piłkarza postanowiła wykorzystać TVP. W środę do klubu zgłosiła się ekipa teleturnieju "Jaka to melodia?" z pytaniem o możliwość zaproszenia 35-latka do udziału w programie. Pojawiło się też nieznane dotąd w Wieczystej zapotrzebowanie na sprzedaż koszulek. Sam Peszko złożył zamówienie na kilkadziesiąt sztuk - tyle otrzymał próśb od znajomych. A to ten sam model, w którym gra reprezentacja Polski. Żaden klub w kraju w nim nie gra. Oprócz VI-ligowca z Chałupnika.
Koszulki Sławomira Peszki Koszulki Sławomira Peszki
Zawodowy klub, tylko w amatorskiej lidze

Pieniądze nie są jedynym atutem Wieczystej w rozmowach z piłkarzami z wyższych lig. Klub nie oszczędza na niczym. Sprzęt do treningu i monitorowania wysiłku, odżywki, opieka medyczna, odnowa biologiczna, nawet wielofunkcyjna kosiarka - z najwyższej półki. O murawę dbają groundmani ze stadionu Wisły - mistrzowie w swoim fachu. A do rundy wiosennej zespół przygotowywał się w Belek - tam gdzie większość ekip PKO Ekstraklasy. Koszt obozu? Ok. 100 tys. zł.

- Pan Kwiecień spytał mnie, czy chcemy zgrupowanie. Zastanawiałem się nad Kołobrzegiem, bo nad morzem zawsze jest trochę cieplej niż w górach, a dwa dni później przyszedł i spytał, czemu nie chcę lecieć do Turcji? - opowiada Cecherz. - Warunki mieliśmy kapitalne. Wykonaliśmy tam kawał dobrej roboty, a sparingi pokazały, że idziemy we właściwą stronę. Rywale na początku kręcili nosem, że jesteśmy z niskiej ligi, ale po zwycięstwie z kazachskim pierwszoligowcem już nikt nie marudził - mówi z satysfakcją. Latem Wieczysta miała jechać do Szwajcarii, ale pandemia wywróciła do góry terminarz w niższych ligach i na razie pomysł zawieszono.

- Pieniądze są mocnym argumentem, ale piłkarze mają u nas też zapewnione znakomite warunki. Działamy jak kluby z wyższej półki. To są standardy co najmniej pierwszej ligi. A cofać się już nie będziemy. Będziemy szli do przodu. Zresztą, proszę się rozejrzeć dookoła. Cały czas się coś dzieje. Wieczysta to zawodowy klub, tylko na razie w amatorskiej lidze - podkreśla Iwan.

O postępującej profesjonalizacji świadczy rosnąca z rundy na rundę liczba piłkarzy z zawodowymi kontraktami. Już jest takich 16, a kolejne umowy mogą drukować się nawet w tej chwili. Zawodowcy trenują dwa razy dziennie. - Obciążenia mamy jak w ekstraklasie - podkreśla Cecherz. Pozostali łączą grę z pracą w innych miejscach. Niektórzy są zatrudnieni w firmie inwestora. W niedalekiej przyszłości wszyscy mają mieć zawodowe umowy. Co w nich? Kwoty ligowe - od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.

Kraków magnesem

Branża farmaceutyczna, w której działa Kwiecień, w czasie epidemii COVID-19 też ucierpiała, ale nie odbiło się to na zarobkach piłkarzy. Temat obniżenia kontraktów w Wieczystej nawet się nie pojawił. Zawodnicy wiedzą, że tu zostaną potraktowani uczciwie. To przyciąga, bo w wielu klubach wciąż żywe jest hasło "nikt ci tyle nie da, ile Widzew ci obieca".

Swoje robi też lokalizacja. Kraków, nie umniejszając nikomu, nie jest Niecieczą czy Stróżami, w których mimo oczywistych ograniczeń udało się zbudować poważną zawodową piłkę. - Do Krakowa łatwiej ściągnąć zawodnika. Zwłaszcza takiego, który ma rodzinę. Dzieci mają gdzie iść do przedszkola, szkoły. Jest gdzie mieszkać, jest co robić. W Krakowie chce się żyć - mówi Cecherz. Ma porównanie, bo trzy lata prowadził w I lidze Kolejarza ze wspomnianych Stróż, wsi pod Grybowem w Małopolsce.

- Kraków to miasto, które przyciąga ludzi. Także piłkarzy. Spójrzmy, ilu zawodników grających w Cracovii czy Wiśle osiadło tu na stałe po zakończeniu kariery. Miasto to jeden z atutów, którym w rozmowach z zawodnikami niwelujemy fakt, że gramy w lidze okręgowej - mówi Iwan. - Stworzyliśmy też warunki dla młodszych piłkarzy. Mamy dom, który pełni funkcję bursy. Każdy z młodych ma swój pokój, jest przestrzeń wspólna - wylicza Cecherz.

Kraków to miasto tysiąca kościołów, a stadion Wieczystej leży przy jednym z nich. Bijące co godzinę dzwony mogą rozpraszać, ale Cecherz jest przyzwyczajony. - W Stróżach musiałem przekrzykiwać proboszcza, bo tam też stadion jest blisko kościoła. Nie przeszkadza mi to. I nie, nie pytam księdza, czy mogę przeklinać - uśmiecha się, nawiązując do swojej słynnej konferencji prasowej. Więcej TUTAJ.
Czy wierzysz w to, że Wieczysta Kraków awansuje do I ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×