Sławomir Peszko: "Patologią" to jest całe życie grać w piłkę i nic z tego nie mieć, panie Dziekanowski

- Pan Dziekanowski nazwał mój transfer patologią. "Patologią" to jest całe życie grać w piłkę i nic z tego nie mieć, panie Dziekanowski - mówi Sławomir Peszko, który podpisał kontrakt z VI-ligową Wieczystą Kraków. Uderza też w Piotra Stokowca.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Sławomir Peszko WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Sławomir Peszko
Transfer Sławomira Peszki do wicelidera krakowskiej ligi okręgowej to na razie wydarzenia lata w polskiej piłce. Na pierwszym treningu 44-krotnego reprezentanta Polski w nowym klubie zjawiło się kilkunastu dziennikarzy i fotografów - takiego zainteresowania mediów przy Chałupnika 16 nie pamiętają.

- Od lat moje nazwisko elektryzuje kibiców i dziennikarzy, więc nie dziwię się zainteresowaniem. Cieszę się, że tu trafiłem, bo w moim życiu nadszedł w końcu czas, że nie jakiś pan Dziekanowski czy jakiś pan Stanowski będą mi mówili, gdzie mam grać, co mam robić. Ja decyduję o sobie - mówi Peszko.

Nie wszystkim spodobało się, że 35-latek związał się z VI-ligowcem, w którym ma zarabiać na ekstraklasowym poziomie, kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Dariusz Dziekanowski nazwał to "degradacją" i "patologią" (więcej TUTAJ). - Pan Dziekanowski nazwał mój transfer patologią. "Patologią" to jest całe życie grać w piłkę i nic z tego nie mieć, panie Dziekanowski - odpowiada Peszko felietoniście "Przeglądu Sportowego".

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Czy kibice powinni wrócić na stadiony? Profesor Simon stawia warunki, przy których to bezpieczne

Transfer Peszki zainteresował też oczywiście fanów Wieczystej. Z trybuny pierwszy trening nowego nabytku oglądali kibice, pojawiła się nawet klubowa flaga. Gdy w czasie gry treningowej Peszko zdobył dwie bramki, został za trafienia nagrodzony brawami. Zajęciom przyglądał się też Wojciech Kwiecień - sprawca całego zamieszania. To krakowski biznesmen, właściciel sieci aptek "Słoneczna". To on łoży na rozwój VI-ligowca kwoty, jakich na tym poziomie rozgrywkowym dotąd nikt nie widział.

- Przyszedłem do Wieczystej dla pana Kwietnia, któremu chcę pomóc w dwóch awansach. Teraz było blisko i wiem, że gdyby rozgrywki były dokończone, to drużyna zrobiłaby awans. Trzeba o niego powalczyć w następnym sezonie. Chcę zrobić dwa awanse rok po roku i potem zobaczymy, co dalej. Nie przyszedłem tu, żeby stać z boku i co miesiąc patrzeć na konto. Chcę grać w piłkę i bardzo mi się tu podoba - mówi Peszko.
Sławomir Peszko z kibicką Wieczystej Kraków / fot. kswieczysta.com Sławomir Peszko z kibicką Wieczystej Kraków / fot. kswieczysta.com
Jak narodziła się przyjaźń piłkarza z Kwietniem? - Jak byłem piłkarzem Lechii, przyjeżdżałem do Krakowa na mecze Wisły. Poznaliśmy się przez jednego znajomego z Warszawy. Często gościłem w loży u pana Kwietnia. Potem z tego narodził się mój transfer do Wisły, a teraz do Wieczystej.

Milioner kusił Peszkę już od dłuższego czasu. - To trwało kilkanaście miesięcy. Już jak do Wisły szedłem, to pan Kwiecień mówił: "Chodź do mnie, do Wieczystej, pograsz sobie". Wtedy moim celem była gra w Ekstraklasie. Potem, po rozwiązaniu kontraktu z Lechią, też miałem nadzieję, że znów trafię do Wisły, ale dostałem sygnał, że kadra jest tak szeroka, że nie ma dla mnie miejsca. I wybrałem Wieczystą. W wieku 35 lat nie zrobiłbym już mega kariery. Może zagrałbym wyżej pół roku - tłumaczy doświadczony skrzydłowy.

Peszko na pierwszym treningu ćwiczył na pełnych obrotach, nieudane zagrania mocno przeżywał. Nie miał też taryfy ulgowej. Gdy trzeba było przenieść bramkę, robił to z nowymi kolegami. - Przyszedłem do Wieczystej, by pomóc kolegom, by ich zainspirować, pokazać doświadczenie. Oczywiście, jestem do ich dyspozycji też poza szatnią. Zawsze znajdę dla nich czas - puszcza oko.

Nie obawia się przenosin z boisk i stadionów PKO Ekstraklasy na VI-ligowe. Ani przyjęcia na wyjazdach, ani kontaktów z rywalami, których może ponieść ambicja. - Wszystkie mecze będziemy grali w Krakowie i okolicach, a tu mam chyba trochę sympatyków po grze w Wiśle. Jednostki znajdą się wszędzie. Na Legii wyzywało mnie 30 tysięcy osób, więc jak w niższej lidze krzyknie jedna osoba, to raczej nie będę reagował, tylko się uśmiechał - zapewnia i dodaje: - Już w Lechii grałem w IV lidze, w rezerwach, i wtedy rywale podchodzili do mnie z szacunkiem. Cieszyli się, że mogli się ze mną sprawdzić. Nie spotkałem się z wrogim nastawieniem.

44-krotny reprezentant Polski dołączył do Wieczystej na zasadzie wolnego transferu po tym, jak jego kontrakt z Lechią Gdańsk został rozwiązany z winy klubu. Powód jego odejścia z Lechii? Piotr Stokowiec. - Ze Stokowcem nigdy się nie dogadywałem. Tak śliskiego człowieka nigdy nie spotkałem. Bardzo odetchnąłem, że odszedłem z Lechii i mam nadzieję, że już nie spotkam Stokowca na swojej drodze. Przyjdzie na niego czas. To nie pogróżki, tylko mówię, że jeszcze o nim opowiem - kończy nowy piłkarz Wieczystej.

Czy Sławomir Peszko zasłużył na krytykę za przyjęcie oferty Wieczystej Kraków?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×