PKO Ekstraklasa. KGHM Zagłębie Lubin - ŁKS Łódź. Miedziowi wymęczyli wygraną, choć grali w przewadze

PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: piłkarze KGHM Zagłębie Lubin
PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: piłkarze KGHM Zagłębie Lubin

Chęci z obu stron nie brakowało, ale była to gra średnia jakościowo. KGHM Zagłębie Lubin na otwarcie zmagań w rundzie finałowej PKO Ekstraklasy pokonało ŁKS Łódź 1:0. Gola na wagę wygranej zdobył Damjan Bohar.

Obie drużyny po wznowieniu rozgrywek są na przeciwnych biegunach, i nie chodzi tu tylko o miejsce w tabeli. Lubinianie dopiero w poprzedni weekend doznali pierwszej porażki. Ulegli Rakowowi Częstochowa 1:2, ale wcześniej zatrzymali u siebie m.in. Lecha Poznań, czy pokonali Pogoń w Szczecinie. ŁKS z kolei zdobył zaledwie jeden punkt w czterech spotkaniach.

- Wszystko musi się zmienić. Nasze podejście, nasza gra szczególnie w obronie, bo tracimy głupie bramki po prostych błędach. Trzeba reagować przed nimi, a nie się tłumaczyć, więc mocno pracowaliśmy nad tymi elementami. Żeby było mniej tych złych. Z drugiej strony nie strzelamy. Jeden gol w czterech meczach to nic. Obserwując zespół z boku, wiele osób mówi mi, że zespół nie walczy. Ja się z tym zgadzam, ale wiem, że chłopaki chcą inaczej - zapowiadał na przedmeczowej konferencji prasowej trener ełkaesiaków, Wojciech Stawowy.

Tym razem jego zespół realizował plan dłużej niż przez niecałe cztery minuty we Wrocławiu. Mało tego, ŁKS nawet zdobył bramkę w szóstej minucie, gdy Jan Grzesik dośrodkował na głowę Jakuba Wróbla, a ten pokonał Dominika Hładuna, ale wcześniej faulował jednego z rywali i po interwencji VAR-u gol nie został uznany.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielki błąd bramkarza. Za chwilę padł gol

Miedziowi zaś cały czas szukali szczęścia poprzez dośrodkowania w pole karne i liczyli na błędy w defensywie. Po raz pierwszy od rozpoczęcia pracy przez trenera Stawowego w ŁKS-ie to rywale mieli przewagę w posiadaniu piłki i to oni ciągle kreowali sytuacje. Łodzianie mieli świetną szansę w 26. minucie, gdy w pole karne z piłką przedarł się Jan Grzesik, ale uderzył prosto w Hładuna.

Ekipa z Łodzi zaczęła sypać się w 39. minucie. Bardzo agresywny od początku Jakub Wróbel popełnił bezsensowny faul na Sasy Zivcu w środku pola i złapał drugą żółtą kartkę, przez co jeszcze kilka minut pierwszej części gry jego drużyna grała w osłabieniu.

Łodzianie dostali jednak gola do szatni. Zivec otrzymał piłkę przed polem karnym, przypilnował jej, popatrzył i dostrzegł wbiegającego Damjan Bohara. Następnie podał mu na dobiegnięcie, a Słoweniec wyciągnął z bramki Malarza, a potem lekkim strzałem po ziemi trafił do jego bramki.

Zapał gospodarzy z każdą minutą drugiej połowy był coraz mniejszy. Nawet można pokusić się o stwierdzenie, że w ostatnim kwadransie to ełkaesiacy byli bliżsi gola wyrównującego niż ekipa trenera Seveli podwyższenia prowadzenia. Defensywom obu ekip zdarzały się mniejsze lub większe klopsy. Los kusił z jednej strony Dragoljub Srnić, a z drugiej Jewgenij Baszkirow.

W 90. minucie po centrze z rzutu rożnego Maciej Dąbrowski trafił w poprzeczkę, a chwilę później na pustą bramkę uderzał rezerwowy Antonio Dominguez. Hiszpan zrobił to jednak bardzo źle i bardzo niecelnie. Trzy punkty pozostały w Lubinie, choć wcale nie musiały.

KGHM Zagłębie Lubin - ŁKS Łódź 1:0 (1:0)
1:0 - Damjan Bohar 45'

Składy:

KGHM Zagłębie: Dominik Hładun - Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Sasa Balić - Jewgenij Baszkirow - Sasa Zivec (77' Filip Starzyński), Łukasz Poręba (83' Jakub Tosik), Dejan Drazić (88' Patryk Szysz), Damjan Bohar - Bartosz Białek

ŁKS: Arkadiusz Malarz - Jan Grzesik, Maciej Dąbrowski, Carlos Moros Gracia, Adrian Klimczak - Dragoljub Srnić - Pirulo (64' Antonio Dominguez), Przemysław Sajdak (58' Adam Ratajczyk), Michał Trąbka - Samu Corral, Jakub Wróbel

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Żółte kartki: Zivec, Baszkirow, Guldan, Balić (KGHM Zagłębie) - Corral, Srnić, Wróbel (ŁKS)

Czerwona kartka: Wróbel - za drugą żółtą

Komentarze (3)
avatar
Mossad
19.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ludzie byli na trybunach, nie byli? Chyba najwazniejsze info w tym meczu, a gosciu o tym ani slowa. Beznadzieja. 
avatar
yes
19.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"...wymęczyli wygraną, choć grali w przewadze" - dziwny tytuł. Jeżeli już, to powinno być: grali w przewadze i dlatego wymęczyli... Przecież nie przegrali i do tego kilkoma bramkami. 
avatar
Witalis
19.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Trener Stawowy przed meczem: "nadzieja umiera ostatnia". Można dodać: "dopóki piłka w grze", ale to tylko słowa i nadzieja jest już niestety tylko iluzoryczna.