Legia mogła już w sobotę świętować odzyskanie mistrzostwa Polski, a dzielił ją od tego tylko jeden punkt. Lech jednak nie pozwolił gościom na przypieczętowanie tytułu na jego terenie. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili po golach Kamila Jóźwiaka i Jakuba Kamińskiego, na co w drugiej połowie Legia odpowiedziała tylko jednym trafieniem Igora Lewczuka.
- Gratuluję gospodarzom, którzy zasłużenie z nami wygrali. Wygrali, bo wykorzystali swój lepszy okres w pierwszej połowie, kiedy my graliśmy zdecydowanie poniżej naszego poziomu i poziomu potrzebnego do walki o pełną pulę - przyznaje Aleksandar Vuković.
- W drugiej połowie wyglądało to inaczej. Zdobyliśmy bramki, mieliśmy sytuacje. Brak skuteczności sprawił, że nie odrobiliśmy straty. Z pierwszej połowy jestem niezadowolony. Po drugiej połowie jestem bardzo zadowolony z postawy zawodników, ale nie z wyniku. Jestem zadowolony z faktu, że nieprzypadkowo jesteśmy tu, gdzie jesteśmy w tabeli - dodaje trener Legii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Liverpool nie może świętować tytułu z kibicami. Piłkarze zrobili więc to!
Dariusz Żuraw nie kryje radości z pokonania lidera: - Można powiedzieć: w końcu! Dwa razy byliśmy blisko pokonania Legii, ale się nie udało. Teraz wygraliśmy po dobrej grze, szczególnie w pierwszej połowie. Stwarzaliśmy dużo sytuacji, mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki. To zaowocowało dwoma golami.
- Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie Legia na nas ruszy. Zdobyła bramkę po stałym fragmencie gry, zrobiło się nerwowo, ale na koniec mogę powiedzieć, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo - kończy trener Lecha.
Lech i Legia mogą zagrać ze sobą jeszcze po raz czwarty - w finale Pucharu Polski (24 lipca). W półfinale tych rozgrywek Kolejorz zmierzy się z Lechią Gdańsk (8 lipca), a Wojskowi z Cracovią (7 lipca).