PKO Ekstraklasa. Piłkarze na barce, kibice na bulwarach. Tak świętował nowy mistrz Polski

Na jednej dużej barce płyną piłkarze, dookoła niej kilka mniejszych z kibicami. Jednak większość fanów Legii Warszawa świętuje na lądzie. W takich okolicznościach jeszcze nikt nie cieszył się z mistrzostwa Polski.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
kibice Legii Warszawa na statku pływającym po Wiśle, świętują 14 w historii tytuł piłkarskiego mistrza Polski PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: kibice Legii Warszawa na statku pływającym po Wiśle, świętują 14. w historii tytuł piłkarskiego mistrza Polski
Pandemia COVID-19 stanowiła wyzwanie dla nowego mistrza Polski. Z obawy przed rozprzestrzenianiem się nowej, groźnej choroby duże zgromadzenia nadal są zabronione. Możliwość przeprowadzenia tradycyjnej fety w centrum miasta nie wchodziła w grę. A tak rok temu świętował Piast Gliwice czy Legia Warszawa, która dwa lata temu urządziła imprezę na placu Zamkowym. Wojskowi po odzyskaniu tytułu nie mogli tego powtórzyć.

Przed sobotnim meczem z Cracovią klub nie zgłosił zgromadzenia do władz miasta. Zamiast tego zapowiadał kibicom niespodziankę. Dopiero przed zakończeniem zwycięskiego meczu z Pasami było jasne, że Legia... wypłynie do kibiców. Zamiast fety na starówce wymyśliła świętowanie na Wiśle. Piłkarze na specjalnej barce, a kibice na bulwarach. Choć nieliczni też wypłynęli na wodę w mniejszych łodziach.

Około 19:30 zakończył się mecz Legia - Cracovia. Gospodarze wygrali 2:0 po golach Tomasa Pekharta i Waleriana Gwilii. Ekipa Aleksandara Vukovicia wyrównała swoje osiągnięcie z 2014 roku i została mistrzem Polski na dwie kolejki przed końcem ligi. W kolejnych latach o tytule zawsze rozstrzygała ostatnia kolejka. To oraz fakt, że odzyskali mistrzostwo po roku przerwy sprawił, że radość była jeszcze większa.

Stołeczni zapowiedzieli wypłynięcie dopiero o 21. Jednak zaraz po zakończeniu meczu kibice zgromadzili się na bulwarach przy Porcie Czerniakowskim. Śpiewali i odpalali race. A kiedy nareszcie zobaczyli barkę z piłkarzami, zadymili okolicę. Widać było tylko dym i ogień z rac. Niektórzy odpalali i fajerwerki.

Barka Legii przepłynęła trzy i pół mili od Mostu Łazienkowskiego do Mostu Śląsko-Dąbrowskiego. Przez całą trasę towarzyszyli jej na lądzie sympatycy. Można było ich liczyć w tysiącach. Mało kto zwracał uwagę na zachowanie bezpiecznego dystansu. Wszyscy bawili się w tłumie.

Nowy mistrz Polski zastrzegł w komunikacie, że nie jest organizatorem żadnej formy zgromadzenia. Ale policja przewidziała, że kibice zaleją bulwary. - Nie pierwszy raz mamy do czynienia z taką sytuacją. Przygotowujemy się bez względu na to, czy ktoś zgłosi takie zgromadzenie do władz Warszawy - mówił nam w czerwcu nadkom. Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji Warszawa-Śródmieście.

Mniej więcej przed północą Legia zakończyła swój mistrzowski rejs. Piłkarze śpiewali razem z kibicami, skandowali nazwisko swojego trenera.

- Zdobyliśmy mistrzostwo zasłużenie jak mało kto - do tego nie ma żadnych wątpliwości. Dokonali tego ludzie, w których nie wierzono, a Legia nigdy nie zdobywa mistrzostwa łatwo - mówił Vuković.

Legia rozegra w tym sezonie PKO Ekstraklasy jeszcze dwa mecze - z Lechią Gdańsk i Pogonią Szczecin.

Aleksandar Vuković: Zdobyliśmy tytuł zasłużenie jak mało kto

MLS. Odmrażanie piłki nożnej w nowym epicentrum koronawirusa

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalna sztuczka Lewandowskiego na treningu Bayernu!
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×