W sobotnim meczu 35. kolejki PKO Ekstraklasy Legia pokonała przed własną publicznością Cracovię (2:0) i odzyskała mistrzostwo po roku przerwy. Po pieczętującym tytuł zwycięstwie Aleksandar Vuković pozwolił sobie na emocjonalne wystąpienie i nawiązał swojej słynnej wypowiedzi sprzed roku: - Legionista, który się klepie w herb i gada, a który zap***, to dwie różne rzeczy. Proszę sobie przeanalizować, kto zap***. Zrobię tak, że zostaną w klubie nie ci, którzy są uważani za legionistów, ale ci, których ja uważam za legionistów. Więcej TUTAJ.
- Po roku przyszedł czas na drugą emocjonalną wypowiedź z mojej strony. Chcę pogratulować chłopakom i im podziękować za to, że spełnili oczekiwania. Słowa, które wypowiadałem tu rok temu, wypowiadałem, doskonale wiedząc, co mówię. Wtedy wszyscy się złapali jednego słówka. Ono dalej jest dla mnie jednym z kluczowych, jeśli mówimy o Legii, bo w Legii trzeba zap***. Nie mówić o tym, tylko to pokazać. Ale to jest tylko jeden z aspektów, których nie można pominąć - mówi Vuković.
- Powiedziałem, że taką drużynę stworzymy. A to, jak ta drużyna przeszła przez ten sezon i czego dokonała, jest godne pochwały. Nie wydaje mi się, że można zacząć szybciej funkcjonować, niż my zaczęliśmy. Dopiero w sierpniu zamknęliśmy kadrę i mieliśmy takich ludzi, jakich chcieliśmy. Wtedy nikt nie wierzył, że to zmierza w dobrym kierunku. Ale ja wiedziałem, że to jest zespół, który stać na to, by bardzo dobrze grać w piłkę. Jedyne, co nas mogło zatrzymać, to wirus - kontynuuje trener mistrza Polski.
ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"
- Jak cofniemy się o rok, to oprócz Jędrzejczyka, Vesovicia czy Martinsa, nikt nie miał wysokich notowań. Nikt na nich nie liczył albo mało kto wierzył w to, że nowi mogą być wzmocnieniem. A dziś wszyscy mówią o Majeckim, Karbowniku, Antoliciu, Kante, Wszołku, Gwilii i innych wyciągniętych "z szafek", z głębokich rezerw. Dokonali tego ludzie, w których nie wierzono. Tym bardziej styl, w jakim grali przez większość sezonu, jest godny pochwały - podkreśla Vuković.
Legia jest pierwszym od 2014 roku mistrzem, który zapewnił sobie tytuł już na dwie kolejki przed końcem rozgrywek. W pięciu ostatnich sezonach zwycięzcę ligi wyłaniała dopiero ostatnia seria spotkań.
- Zdobyliśmy mistrzostwo zasłużenie jak mało kto. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. A Legia nigdy nie zdobywa mistrzostwa łatwo. Nie deprecjonujmy tego, że jesteśmy mistrzem Polski, bo dla Legii to nigdy nie jest łatwe zadanie. Gratulacje dla wszystkich, którzy mają Legię w sercu i im na niej zależy - mówi Vuković.
Trener Legii daje do zrozumienia, że klub z Łazienkowskiej 3 ma przeciwko sobie całą Polskę: - Legia to klub, o którym powstają mity. Porównałbym to do tego, że mamy TVN, który przedstawia PiS wiadomo jak, i mamy TVP, które przedstawia PO wiadomo jak. Takie jest społeczeństwo. Bardzo trudno jest sędziować mecze Legii, o czym przekonał się pan sędzia Stefański. Nie wiem, czy on w ogóle jeszcze mieszka w Polsce?
- Nie jest łatwo Legii zdobyć mistrzostwa, o czym świadczy też liczba mistrzostw Legii: jedni liczą 14, a inni 15, ale to jest o 20 mniej niż powinno być. W każdym razie: to jest klub, który rzekomo okradał wszystkich z najlepszych zawodników, jak mnie na świecie nie było, a w tym czasie zdobył cztery mistrzostwa w 60 lat. I dalej ktoś próbuje mi wmówić, że tak było - dziwi się Vuković, nawiązując do tego, że w czasach PRL-u Legia jako klub wojskowy sprowadzała piłkarzy z całej Polski, by ci odbyli przy Łazienkowskiej 3 obowiązkową służbę wojskową.
Legia została mistrzem Polski w 1955, 1956, 1969, 1970, 1994, 1995, 2002, 2006, 2013, 2014, 2016, 2017, 2018 i 2020 roku. Oficjalnie ma 14 tytułów - w sobotę dorównała ligowym rekordzistom: Górnikowi Zabrze i Ruchowi Chorzów. O spornym 15. mistrzostwie, o którym wspomniał Vuković, przeczytasz więcej TUTAJ.