Gdynianie przegrali ważny dla siebie mecz. - Od początku było widać, że chcemy to spotkanie wygrać i pożegnać się z kibicami z PKO Ekstraklasą zwycięstwem. Dobrze weszliśmy w spotkanie, natomiast naszym fatum były stracone bramki przepięknej urody. Szczęście nie było po naszej stronie - zauważył Ireneusz Mamrot, trener Arki Gdynia.
- Po bramce zgubiliśmy rytm i Górnik przejął inicjatywę. My stworzyliśmy sobie sytuacje też przy wyniku 1:1, ale ich nie wykorzystaliśmy. Drużyna zostawiła dużo zdrowia na boisku i z tego się cieszę. Są zawodnicy, którzy przydaliby się w walce o powrót do PKO Ekstraklasy - dodał.
Kolejnego gola zdobył Marcus Vinicius da Silva. - Żałuję, że po moim przyjściu kontuzji doznał Marcus da Silva, bo nie mogłem z niego skorzystać. Widać ile dał nam jakości w ofensywie. Ja nie lubię wyróżniać indywidualnie zawodników, wiem że oni to przeżywają i nie byli najemnikami. Czegoś zabrakło, zostawiamy co za nami skupiamy się na tym co przed nami - podsumował Mamrot.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fatalna interwencja bramkarza i gol Polaka w lidze kazachskiej
Piłkarzom zależało na tym, by pozostawić po tym spotkaniu dobre wrażenie. - Bardzo chcieliśmy się pożegnać godnie na naszym stadionie z PKO Ekstraklasą i z naszymi kibicami. W ten mecz włożyliśmy dużo zdrowia. W pierwszej połowie mieliśmy zarówno dobre, jak i gorsze momenty, do strzelonej przez Górnika pięknej bramki wyglądało to tak, jak sobie zaplanowaliśmy - stwierdził Michał Kopczyński.
Pomocnik Arki Gdynia był zadowolony z przemiany, jaka nastąpiła w Arce po przerwie. - W drugiej połowie dobrze zareagowaliśmy. Mecz był na wysokiej intensywności, my się mocno staraliśmy. Udało się wyrównać, tworzyliśmy zagrożenie, ale znowu Górnik strzelił piękną bramkę. Po meczu w szatni było sporo smutku. Nie możemy opuścić głów, bo druga połowa była jedna z lepszych - ocenił.
Czytaj także:
Zagłębie rozprawiło się z Wisłą
Nafciarze wzięli odwet na Koronie