Transfery. Legia Warszawa: dyrektor klubu mówi o odejściu Michała Karbownika
Dyrektor Legii Warszawa twierdzi, że transfer Michała Karbownika będzie "topowy" i "największy z polskiej ligi". Dlatego nie ma pośpiechu. Do przejścia może dojść nawet we wrześniu, kiedy rozgrywki PKO Ekstraklasy będą już trwały.
Gdzie ostatecznie trafi piłkarz aktualnego mistrza Polski? Za jaką kwotę? Tego nie wiemy, ale głos w tej sprawie zabrał dyrektor sportowy Legii, Radosław Kucharski. Podczas audycji "Magazyn sportowy" na antenie Radia dla Ciebie powiedział: - Nie rozmawiamy tutaj o małych pieniądzach, tylko topowym, największym transferze z ligi polskiej.
Co to oznacza? Głównie to, że Legia nie będzie się spieszyć. Nie rzuci się na pierwszą, lepszą ofertę. Będzie raczej grać na czas i liczyć na podbicie ceny. - Myślę, że ruchy dotyczące jego transferu mogą się rozstrzygać w sierpniu, a może i wrześniu - dodał Kucharski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz Legii Warszawa zrezygnował z urlopu. Już trenuje do nowego sezonuKarbownik został uznany najlepszym młodzieżowcem ostatniego sezonu PKO Ekstraklasy (TUTAJ więcej szczegółów >>). Od kilkunastu miesięcy jest w notesie selekcjonera reprezentacji Polski. Jerzy Brzęczek zdradził nawet, że Karbownik miał zadebiutować w kadrze narodowej podczas wiosennego meczu towarzyskiego z Ukrainą. Meczu, który został ostatecznie odwołany ze względu na epidemię koronawirusa.
Wedle nieoficjalnych informacji, które podał "Super Express", szefowie Legii liczą na 50 mln zł (10-12 mln euro) za przejście Karbownika do silniejszej ligi europejskiej. Czy to realne? Jak na razie włoskie Napoli "badało" temat proponując kwotę na poziomie 4 mln euro. Legia nie podjęła nawet tematu. Uznała tę propozycję za niepoważną.
Przypomnijmy, że tegoroczny udział w europejskich pucharach Legia rozpocznie już od I rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Mistrz Polski może wpaść z jednej strony na mistrza Malty, a z drugiej na rywala z mocnej Szwecji (Djurgardens IF). Komplet potencjalnych przeciwników Legii znajdziesz TUTAJ.